N, jeszcze nigdy nie popłakałam się ze śmiechu patrząc na jakikolwiek komiksowy kadr. Ale dobra, ja wiem, przeżywa traumę i po prostu tak reaguje, muszę być wyrozumiała... :D
Dziwne, że swojej osobistej ręki nie odciął, by na jej miejscu umieścić tak ważny dla niego "przedmiot" związany z ukochanym przyjacielem.
Seria się jeszcze nie skończyła, więc nie mów hop. W poprzednim zeszycie zabił siebie z innego uniwersum, bo ten go oszukał (oszukał sam siebie?) i powiedział, że Bucky może żyć, więc nie wiem jak ty, ale ja trochę boję się tego, co Steve może zrobić z rąsią Winniego...
Yelena, wie o tobie tylko tyle, ile jest to konieczne? Po twojemu czyli jak? Masz jakiś pomysł, o co w ogóle chodzi i dlaczego sprawy tak się potoczyły?
/Można powiedzieć, że wie nawet mniej, niż było to konieczne. Przyznaję, że nawet w tych rzeczach, o których jej mówiłam, pozmieniałam niektóre fakty i dość sporo pominęłam. Może i nie powinnam, ale wtedy było to najlepsze wyjście.
/Jak to mawiała Petra- człowiek może zapomnieć o Pokoju, ale Pokój nigdy nie zapomni o człowieku. W tym przypadku jest podobnie. Nie dorwali matki, więc zajmą się córką, która mogłaby posiadać jakieś informacje. I mogę przysiąść, że gorzko tego pożałują.
James, bo nie miałeś na co zbaczać, ot co./Z każdego tematu da się zboczyć, po prostu wyszedłem z wprawy.
Hm, czyli dość "hucznie" ich powitacie, jak sądzę. Może wyniknąć z tego jakaś afera, czy raczej te powitanie odbędzie się w obrębie projektu, po cichu, że tak powiem?
Nie jestem od pocieszania, więc musi ci wystarczyć to, że się staram. Teraz to ja czuję się niedoceniona. A zmieniłoby się dlatego, że jesteś zrzęda. Gdybyś chociaż był bardziej rozmowny i miły na pewno dłuższa chwila mogłaby osiągnąć poziom tygodnia, ale nie, musisz być przecież samotnym wilkiem, introwertykiem do potęgi entej, któremu prawie nic nie wychodzi, co tylko potęguje poczucie beznadziei. A tak poważnie to nie sądzę, by tak szybko ludzie zmieniali zdanie na twój temat. Musi coś w tobie być, że jednak stają po twojej stronie, plus jeszcze to, że wiedzą, co się z tobą działo i dlaczego jesteś jaki jesteś.
/Nie jestem aż takim idiotą, by wejść tam i wywołać aferę. Podstawą załatwiania takich spraw, jest załatwianie ich po cichu, bez rozgłosu, świadków i z jak najmniejszą ilością strat wliczonych.
/Tylko, że ja raczej jestem tym "samotnym wilkiem, introwertykiem do potęgi entej, któremu prawie nic nie wychodzi". więc nie wiem, co tutaj jest niepoważnego. Dobra, może nie jestem już do końca aż tak samotny i od czasu do czasu coś mi się uda, ale mojemu introwertyzmowi raczej nie zaprzeczysz. I żeby nie było- tak, wiem kto to. Poza tym, przecież nie wszystko można usprawiedliwiać trudną przeszłością.
N, przewidujesz, co mógłby z nią zrobić?
OdpowiedzUsuńYelena, masz stuprocentową pewność, że nie wie nic więcej, co mogłaby przekazać tym dziwnym panom z dziwnego projektu?
Nie chciałabym być w ich skórach.
James, zazwyczaj zbaczasz w jedną stronę, o czym już gawędziliśmy nie raz.
Raczej chodziło mi o konsekwencje takiego wejścia, czyli konkretnie ewentualne włączenie w to mediów, jeśli sprawa wyszłaby na jaw.
Chociażby to, że z pewnością nie jesteś skrajnym introwertykiem, ale pomijając to, to parę słów wcześniej jest to, co niepoważne. Trudna przeszłość w twoim przypadku jest znacząca i można by ją podawać jako przyczynę wielu nieprawidłowości. Wszystkiego tym nie usprawiedliwisz, jasne, ale sporą część tak.