28 października 2015

Astrid Löfgren

N, matko, to ile ona wtedy miała lat? Ze sto?
No cóż, czasami się zdarza, że to niemożliwe, by dzieciak był czyjś, a i tak wciska się takie kity, że ojeju. Nie wiem, to jakaś nieświadomość, wyparcie albo nieumiejętność liczenia, ale to tak głupie, że aż ciężko uwierzyć.
Tak mnie zaintrygowałaś, że chyba bardziej się w to zagłębię. Możesz mi podać dokładny tytuł zeszytu czy nawet całej serii? Jeśli gdzieś już napomknęłaś to przepraszam, ale pamięć mnie zawodzi.
Strasznie to smutne. Po części radosne, bo jednak przeżył, a to cud, patrząc na ilość zgonów Bucky'ego, ale jakieś takie... Bardzo ujmujące. 
Nie podam dokładnej liczby, ale koło dziewięćdziesięciu.
Cóż, seria wydawana była w 2009 i wtedy nagromadzenie bzdur oraz absurdów nie było jeszcze tak liczne jak teraz. Wtedy zeszyty trzymały jeszcze jakiś poziom. Teraz Bucky pewnie uwierzyłby, że to jego dziecko, a potem wpadłby pod samochód, wychodząc ze szpitala. 
Seria to Ultimate Comics Avengers vol 1. Jest całkiem dobrze dostępna w internecie, wszystkie numery można ściągnąć nawet z chomikuj.pl. 
Tutaj muszę się zgodzić. Jeśli Marvel chce, potrafi zagrać na odpowiedniej nucie.
Yelena, na przykład gdzie tak drzemie? Zawieszony pod sufitem? Raz sobie wyobraziłam coś podobnego, bo mówił, że zdarza mu się zasnąć nie tam, gdzie trzeba, ale w sumie nigdy nie pytałam, co ta "dziwność" oznacza.
Próbowałaś mu zaserwować kawę, żeby chociaż trochę więcej miał energii? Chociaż... Kawa i tak pewnie by nie podziałała.
A ma dostęp do zabawek? Głupio to brzmi, ale na pewno wiesz, o co chodzi. 
Nie raz znajdowałam go opartego o ścianę w holu i tam przysypiającego, bo tylko w tym pomieszczeniu nie było okna. Zdarzało mu się też przysypiać na stojąco, wspierając się o ścianę albo kiedy prowadził. Tak naprawdę potrafiłby chyba zasnąć wszędzie, jeśli naszłaby go na to ochota. Nawet wisząc pod sufitem.
Musiałby wypić chyba z kilka litrów, żeby dało to jakiś efekt. Nie raz widziałam jak pił kawę, ale niezbyt go to pobudzało. Będzie musiał się przespać, wyjdzie mu to na dobre.
Nie jestem na tyle głupia, by zaufać mu teraz na tyle, by dać mu do nich dostęp. Póki co, bez nadzoru nie może używać nawet noża do masła. Względy bezpieczeństwa. Jeśli zaszła by jednak potrzeba, potrafiłby obronić się bez nich. 
James, ufasz jej?
Pewnie nawet mi nie odpowiesz, albo odpowiesz czymś na kształt raportu, ale jak się czujesz?
Mówi, że to naprawi...my. Mówi, że to naprawimy.
Żadnych trwałych uszkodzeń. Stabilnie, ale... pusto.

1 komentarz:

  1. N, nie wiem, czy wysuwam właściwy wniosek, a chyba dowiedziała się, co tak naprawdę działo się z jej synem. Jak to przyjęła?
    Dzięki wielkie! Będę miała co robić podczas jesiennych, długich wieczorów.
    A, właśnie. Weszłam właśnie na twojego bloga, żeby w końcu przeczytać nowy rozdział, a tu niespodzianka. Czyżbyś znów rezygnowała czy to może jednak chwilowe?

    Yelena, kiedy prowadził? W życiu nie dałabym mu ponownie kierownicy do rąk. James objawił mi się teraz jako kot, który wynajdzie miejsce nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach. Tylko że kot przesypia większość dnia. I większość nocy pewnie też.
    Nasz przyjemniaczek jest nie głupi. Zrobiłby użytek z długopisu w razie potrzeby.
    Widziałam, że udało się doprowadzić go do poprzedniego stanu. Jak to osiągnęliście?

    James, no i naprawiliście, gratuluję.
    A teraz jak się czujesz?

    OdpowiedzUsuń