Ona z typu tych co to wolą się dobić do końca, a potem wstać i ruszać dalej. Chciałabym... Nie powiem przy Peggy smutno mi się zrobiło, ale Steve w barze mnie nie ruszał. Może jestem nieczuła czy coś, ale cóż... Naprawi się? N mam nadzieję że to jest swego rodzaju gwarancja.
N jak wyglądały spotkania po latach Steve'a i Bucky'ego w różnych uniwersach?
Mnie płaczący Steve ruszył nawet bardziej. Głównie przez to, że nie zachował się jak typowy, super męski i twardy heros- płakał, podciągał nosem, był czerwony na twarzy, próbował się upić i nie wstydził się tego przed Peggy. Widać było, że cierpi i chyba właśnie to tak mnie ruszyło.
Tak, to gwarancja. Jeszcze nie raz pozrzędzi.
Jeśli chodzi o spotkania "po latach" to wcale nie było ich tak wiele.
W uniwersum Ziemi 616 wyglądało to podobnie jak w MCU. To właśnie w CA:WS Brubakera pojawiło się "Who the hell is Bucky?"
Kreskówka Earth's Mightiest Heroes- podobnie jak wyżej.
W uniwersum Ultimate- Bucky nigdy nie został WS, wrócił do domu i gdy po latach spotkał Steve'a, był już staruszkiem. Steve przyszedł do niego, ponieważ był jego najlepszym przyjacielem i chciał go zobaczyć. A potem Steve płakał, bo zorientował się, że teraz Bucky jest nie tylko jego najlepszym przyjacielem, ale też jedynym.
Kreskówka Ultimate Avengers- jak wyżej.
W uniwersum Secret Wars/ Planet Hulk- spotkanie się nie odbyło, ponieważ Bucky zmarł, nim Steve zdążył go odnaleźć.
No tak... To musiało boleć. W przypadku Jamie'go nawet dziura na wylot by go pewnie nie powaliła. Magnes na pech? Prawdopodobne. Albo taki wielki napis: ,,Jeśli chcesz kogoś walnąć, walnij mnie! Lepiej się poczujesz, a ja znów wszystko zapomnę!!" Czerwony, neonowy i podświetlany oczywiście, żeby wszyscy mogli zobaczyć.
Yelena mundur, jak mundur ale jakie buty! Jestem łasa na tego typu rodzaj obuwia, przepraszam. I takie małe pytanie: jak sądzisz kto mu tak wysmarował ślepie, czym, i po co? To ma jakieś znaczenie szpiegowskie czy coś?
Potrafi przetrzymać naprawdę wiele, ale wątpię, by przeżył coś takiego. Dlatego można powiedzieć, że było to szczęście w nieszczęściu, choć on zapewne będzie twierdził inaczej. I wiem jak teraz zabrzmię, ale wierz mi, że czasem palnięcie go w łeb może dać człowiekowi naprawdę wiele satysfakcji.
Gwoli ścisłości, mówiłam o jego jankeskim... znaczy, amerykańskim mundurze, nie tym kaftanie, który kazano mu wkładać przez ostatnie lata. Było mu całkiem do twarzy. Powiedziałabym, że wyglądał jak zupełnie inna osoba.
Znaczy, chodzi o makijaż taktyczny? Nos, kości policzkowe i oczodoły maluje się ciemnymi barwami- brązami lub czernią, a policzki czy brodę kolorami jasnymi. Pozbawia to twarz trójwymiarowych cech i służy do maskowania. A jeśli pomalował tylko oczy, to może odkrył swoją wewnętrzną delikatną, kobiecą stronę? Makijaż to trudna sprawa, mógł nie dać rady i wyszło, jak wyszło.
Potrafisz. Uwierz mi że potrafisz. Musisz się tylko troszkę postarać, James. Proszę.Wiem tylko, że mówił na mnie Bucky. Więcej... Nie potrafię.
Znowu się skasował. Eh, no to jeszcze raz...
OdpowiedzUsuńN piszę się eh, czy ech? Pytanie numer dwa: czemu nie mogę wejść na twojego drugiego bloga o ,,naszym ulubionym skrytobójcy"? A teraz temat główny: Steve po prostu jakoś tak mnie nie porusza. Nie wiem czemu. I chyba się nie dowiem. Chociaż to że nie wstydził się przed Peggy, może trochę. W końcu to pierwsza dziewczyna w której się zakochał. Z wzajemnością... Uff, to dobrze. Brakuję mi jego zrzędzenia. Aż dziwne...
No racja Yelena... Jamie jest jak szczeniaczek: słodki, uroczy, ma miękkie futerko, ale czasem jest tak irytujący że ma się ochotę trzasnąć go w tyłek gazetą, wywalić na podwórko i krzyczeć żeby nigdy nie wracał. Wiem z doświadczenia... Tak ja też mówię o tym amerykańskim mundurze. I butach. Uwielbiam takie buty ^^ Kobieca strona James'a. Warkoczyki, ciemne kreski, i sukienka. Słyszałaś juz historię z sukienką? Chcesz usłyszeć? :D
Potrafisz. Pozrzędź trochę, że nie. Albo podrocz się ze mną. Proszę, ogarnij sie w końcu!