12 listopada 2015

Astrid Löfgren

N, czekaj, czekaj. Czyli maszynką do rodzenia Księżniczek i innych Baronków była jakby kobieta Bucky, tak? Czy jednak fem!Steve, która została WS? Trochę się zgubiłam, takie to powalone. Zaklęłabym. Siarczyście bym zaklęła. Powstrzymuję się ostatkami sił. 
/Tym razem była to kobieca wersja Steve'a, która nazywała się bodajże Stephanie. Bucky zajmował się innym, ciekawszymi rzeczami- duszeniem Natashy, trzymając ją za szyję poza barierką najwyższego tarasu w Stark Tower. Tę scenę akurat zapamiętałam. Ale wracając- tak naprawdę to, czy byłby (byłaby?) to Steve, Bucky (Dlaczego kobieca wersja Bucky'ego zawsze ma na drugie imię Buchanan? Przecież to trochę bez sensu.), Peggy czy jakakolwiek kobieta, nie miałoby większego znaczenia. Tam nie chodzi o charakter, historię, przeszkolenie, a o to, by niewiasta posiadała potrzebne do rodzenia narządy. Chociaż i bez tego daliby sobie radę, o czym świadczą wszelkiej maści Mpregi. I tutaj pojawia się najbardziej zastanawiająca mnie kwestia- co takiego uwłaczającego ci ludzie widzą w ciąży i wszelkich jej następstwach? Tam ciąża (także ta poczęta przy obustronnej zgodzie) jest traktowana jako coś niesamowicie upokarzającego i trzymającego się schematu; rodzisz dzieci=jesteś na samym końcu hierarchii i powinnaś/powinieneś słuchać się pana i władcy. I to jest gorsze niż wszelkie zmutowane psy.
Lika, pocieszający powinien być fakt, że to dość skuteczny ochroniarz.
To zrozumiałe. Yelena stara się jakoś cię przekonać do siebie, czy może dała spokój z udowadnianiem czegokolwiek?
Próbowałaś się do niego odzywać, czy przerażenie wzięło górę?
Wiesz, jak długo jeszcze będziesz musiała z nimi zostać?
/Fakt, dość skuteczny. Póki coś mu się znowu nie poprzestawia i nie zacznie zachowywać się jak zombie, który ma problemy z obsługą widelca. Wtedy wolałabym trzymać się jednak ciotki, nie jego.
/Nie stara się zmieniać niczego na siłę. Nie odpuściła, nigdy nie odpuszcza, a po prostu dała mi trochę czasu.
/Jakoś nie ciągnie mnie do nawiązywania z nim kontaktu. Wolę jednak trzymać się na uboczu i mieć nadzieje, że i on nie zechce tego zrobić. Nie będę za nim tęsknić.
/Ciotka mówi, że trzeba przeczekać i ciężko jej to dokładnie określić. Mam jednak nadzieję, że nie długo.
James, jesteś trochę jak James Bond. Nie wiem czy gościa kojarzysz. Pewnie nie.
A zapamiętałbyś? W sumie może i tak, bo jeszcze tragicznie z tobą nie jest.
Polubiłeś ciepło? Pamiętam, że kiedyś mówiłeś, że nienawidzisz ciepła.
No ale to wciąż więcej niż czterdzieści osiem. Do sześćdziesięciu na pewno by dociągnęło. Nie burzmy pozytywu.
Nie chodziło mi o prawniczą asekurację. Raczej o kogoś takiego jak Yelena, która potrafi sprowadzić cię na ziemię. A prawnik by się znalazł, spokojna głowa. Nawet jeśli by cię nie wybronił, a doprowadził tylko i aż do złagodzenia wyroku, miałby klientów do końca życia. O to głównie chodzi.
/Nie bardzo. Może faceta spotkałem, może nie. Nie pamiętam wszystkich osób, z którymi miałem do czynienia.
/A czy rozmawiając z chorym na alzheimera też machnęłabyś ręką i stwierdziła, że po co z nim gadać, bo i tak tego nie zapamięta, zapomni albo przekręci? Dobra, może jeszcze nie mam alzheimera, ale mój mózg nie działa tak, jak działać powinien i zwyczajnie nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie A zapamiętałbyś?, bo zwyczajnie tego nie wiem .
/Z ciepłem jest zupełnie na odwrót. Fizycznie wysokie temperatury męczą mnie o wiele bardziej i to na nie jestem mniej odporny, ale za to psychicznie działam wtedy jakoś lepiej. Nie wiem, jak to wyjaśnić.
/Doprowadziłby do złagodzenia wyroku? Czyli co? Dostałbym tylko jedno dożywocie plus sto lat w gratisie? Super, od razu lepiej . Wiesz, skoro facet, który zabił trzydzieści pięć osób dostał trzydzieści pięć dożywoci i dodatkowo ponad tysiąc lat więzienia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia, ja nie dostałbym mniej. A w moim przypadku dożywocie trochę potrwa. Tak z cztery razy dłużej niż normalnie. Albo i więcej. 

1 komentarz:

  1. N, duszenie Nataszy mogę wybaczyć.
    Dziwne, bardzo dziwne. Nie jestem orłem z historii, ale nie przypominam sobie czasów, w których ciąża była czymś uwłaczającym w szerszym znaczeniu. Teraz to i ja się zastanawiam skąd, do cholery, ci ludzie czerpią inspirację?

    James, nie, nie machnęłabym. Na ciebie jakoś tak łatwiej się macha - przepraszam, bo i tak wiem, że masz duże szanse na pełny powrót do zdrowia, że tak to ujmę. Wnioskuję to po szybkiej regeneracji, która przecież dotyczy całego organizmu. A więc - to kwestia czasu, aż wrócisz do pełnej sprawności psychicznej. Irytujące porównanie z tym Alzheimerem, niemniej jednak rozumiem, o co ci chodzi.
    Niby nie funkcjonuje tak, jak powinien, ale jakoś specjalnie się tego nie zauważa.
    Masz jakąś optymalną wartość temperatury, w której funkcjonujesz dobrze na różnych poziomach?
    Nawet mi nie mów o tych amerykańskich wyrokach, bo śmiech człowieka bierze, kiedy się to słyszy, ale to w końcu tylko nazewnictwo i stworzenie otoczki postrachu i jakiejś sprawiedliwości. Pięćdziesiąt dożywoci po jednym na głowę brzmi sprawiedliwiej niż jedno, a przecież to to samo. Nie będę w to brnęła, ale nie mam wątpliwości, że znalazłby się taki człowiek, który zdecydowałby się na bycie twoim obrońcą. Jak nie ze względu na karierę, to na sprawiedliwość, chociaż w twoim przypadku raczej ciężko orzec, co byłoby sprawiedliwe. Nawet jeśli nikogo byś nie znalazł - zawsze możesz bronić się sam.

    OdpowiedzUsuń