No bardzo milej.
Co? Po co ci cztery warstwy? Okej, to ja bym się chyba w ciebie wgapiała bez końca i za cholerę byś się nie wtopił tłum.
Dlaczego nieważne? Ważne. Nie masz żadnego miejsca, w którym chociaż trochę czułbyś się jak w domu?
O matko, skąd to wytrzasnąłeś? Ale jest, tak. Tylko czy wiesz, co znaczy, skoro nie jesteś pewien, czy istnieje?
Na odwrót chyba lepiej, bo nie trzeba będzie przepraszać dwa razy, a za nokaut też by wypadało.
/Chcę nosić cztery warstwy, więc noszę cztery warstwy. Przynajmniej mam pewność, że jeśli będę musiał zdjąć jedną z nich, proteza nadal będzie zakryta. Rozważałem owinięcie jej bandażem lub czymś w tym stylu, ale za bardzo krępowałby to ruchy łusek. Dlatego pozostanę przy noszeniu kilku warstw. Niezbyt to komfortowe, ale to jednak lepsza opcja.
/Po prostu w tym momencie dom, taki prawdziwy dom, zdaje się być czymś tak niesamowicie abstrakcyjnym, że nawet samo myślenie o nim wydaje się po prostu głupie i nieważne roztrząsania. Nie mam domu i tyle. Da się z tym żyć.
/Czasem wolę się upewnić, że jakieś słowo naprawdę istnieje, i że go sobie nie wmyśliłem, jeśli nie mam pewności. W tym przypadku nie miałem, bo raczej nie używam takich słów zbyt często. Po prostu kiedyś gdzieś to przeczytałem i tak jakoś mi się przypomniało. Chodziło chyba o celowe zaniżanie własnej wartości czy jakoś tak.
/Za znokautowanie kogoś też mam przepraszać? Nie wymagasz zbyt wiele?
Aż się boję pomyśleć co by było, gdybyś tych czterech warstw musiał się pozbyć. Albo trzech, żeby nie szaleć. Mówiłam, żeby pomalować.
OdpowiedzUsuńŻyczyć ci, żebyś znalazł takie miejsce? W sumie, czy dom jest czy nie w tym szerszym znaczeniu, może być ci obojętne, chociaż raczej w to wątpię.
Nie tylko własnej, ale też swoich potrzeb. A jak nie auto, to innych ludzi. Że też takie rzeczy zapamiętujesz.
No dobra, może zbyt wiele. Ale z grzeczności czasem mógłbyś, na przykład kogoś, kogo całkiem przypadkiem znokautujesz.