5 sierpnia 2016

Astrid Löfgren

N, nieważne chiński czy mandaryński, ważne, że to prawie te same znaczki. Chyba. A ich znajomość się jednak ceni. No i prawidłową wymowę.
On tylko może marzyć, że kiedyś będzie tak piękny jak Buck
/Dla mnie to są tylko takie fajne zygzaczki, których treść jest tajemnicą, a wymowa czarną magią, więc podziwiam każdego, kto zna i potrafi płynnie posługiwać się tym/tymi językami.
/Nikt nie będzie tak piękny jak Bucky, Nigdy. Chyba, że go sklonują. Klon ewentualnie będzie dorównywał mu urodą.
Clint, arabski? Podziwiam. Wszystkie są tak samo pomocne w robocie?
Dobry plan i dobra motywacja. Somodorovem masz zająć się ty i Bucky, nikt więcej?
/Wszystko zależało od misji. W Rosji portugalski, czy w Iraku norweski za bardzo to się nie przydawały. Zdarzają się wyjątki, ale można by policzyć je na palcach.
/Ja i Barnes ostatnio działaliśmy razem, bo najlepiej się do tej roboty nadawaliśmy. Ale nie widzę powodu, żebyśmy znowu mieli działać tylko w dwójkę. Zwłaszcza, że obaj mamy tendencję do robienia czegoś głupiego. I to sporawą.
Steve, bardzo to optymistyczne, co powiem, ale chyba sobie jeszcze poczekasz. Naprawdę dobrego, czyli chciałbyś, żeby co na przykład się wydarzyło?
/Wiadomość, że Hydra przypadkiem sama wysadziła się w powietrze naprawdę poprawiłaby mi humor. To tak niewiele, prawda?
Bucky, nie wiem, co chciałeś. Ciężko rozróżnić, co u ciebie jest bardziej optymistyczną wersją, a co pesymistyczną. Zlewa się to trochę.
Czasem jest tak, że ludzie sami sobie nie potrafią pomóc, ale potrafią pomóc w podobnych kwestiach komuś innemu. Zatem idealnie by było, gdyby wybranka nie miała schrzanionego życiorysu i jednocześnie żyła długo. Może być ciężko. Ale cuda się zdarzają, nie?
/Ta, zdaję sobie z tego sprawę. Optymizm jakoś ze mnie uleciał i to już dość dawno.
/Wiesz, zawsze mogę zostać starym kawalerem i uprzykrzać życie Steve'owi, albo poprosić go, by jego kumpel z młotem spiknął mnie z jakąś Asgardką. To też jakieś rozwiązania. A z tych bardziej poważnych - znalezienie sobie kogoś do towarzystwa nie jest moim życiowym priorytetem. Mogę być sam. I może będzie to nawet lepsza opcja? Samotność to nic strasznego.

1 komentarz:

  1. N, Chińczycy pewnie powiedzieliby to samo o ludziach, którzy nauczyli się polskiego. Chociaż pewnie nie zachwycaliby się za bardzo nad naszym zapisem.
    Nawet klon nie da rady, bo Buckysia nie da się podrobić. Ani skopiować.

    Steve, wielka szkoda, że trzeba jej w tym pomóc. A jak się w ogóle sprawy mają?

    Bucky, możesz się spiknąć z którąś z Amazonek. Wydają się miłe. Siebie przekonujesz, że samotność to nic strasznego, czy mnie?

    OdpowiedzUsuń