4 maja 2015

#5 Bucky

Kto się stęsknił za panem z zrzędą? Widzę las rąk... 
Czas więc na powrót!
***
05 maja 2015

  Co to ma do cholery być, Leo? Twój każdy ruch, wszytko, co robisz, z wierzchu zdaje się nie mieć sensu. Krążysz wokół, siejesz chaos i zdajesz się nie mieć żadnego, konkretnego celu...

 Już całkiem mi odbija i doskonale wiem dlaczego- chciałem zrozumieć motywacje cholernego szaleńca. Dręczyłem swój umysł, starając się przypomnieć sobie wszystko o tym programie jak i o samym Novokowie. Starałem się myśleć i działać jak on. Wejść w jego skórę. 
 I jak to zwykle u mnie bywa, stosunkowo późno dotarło do mnie, że przecież byłem w niej całkiem niedawno. Cały ten sprzęt, wszyscy martwi ludzie, mylne tropy, ciąganie nas po całym kraju... to wszystko miało nas tylko spowolnić i zmylić. Pozwolił nawet na zgarniecie Dimitriego przez SHIELD. Wreszcie zrozumiałem, co miał na myśli mówiąc, że to coś osobistego. Tak  naprawdę wcale nie chodziło mu o zemstę. Zwyczajnie dawał mi wskazówkę, a ja wiedziałem już, gdzie mam go szukać. 

 Coś osobistego

 Cmentarz Arlington. 

 Tuż za rzeką znajdują się budynki rządowe. Chciał wykorzystać sytuację- Waszyngton, Hydra, oskarżenia Talbota, kolejne ataki, rozłam SHIELD, pliki uwolnione przez Romanową... to wszystko sprawiło, że sytuacja stała się niesamowicie napięta i wystarczyłby jeden ruch, by wywołać następną wojnę. A przecież na tym takim jak on zależy najbardziej. 
 Wystarczyłoby dobre podłożenie bomb i wszystkie te budynki zatrzęsłyby się w posadach.

 Dotarliśmy tam niemal bez przeszkód. Kazałem jej działać z ukrycia, a samemu rzucić się lwu prosto w paszczę. Zapowiadało się dobrze, niemal spokojnie, na drodze tylko kilka marnych płotek na współpracy z AIM, wszystko grało... zanim się nie pochrzaniło. Od dawna wiedziałem, że Leo nie przejmuje się tym, kogo trafi i nie powinienem być zdziwiony widokiem trupów i jego cholernej, uśmiechniętej gęby <Sądziłem, że nie żyjesz, wiesz Barnes?> ale ten widok stał się kroplą przelewającą czarę mojego spokoju.  

<Pamiętasz nasz trening? Optymalne cele do zniszczenia?  Oh...  ja pamiętałem doskonale i daj mi tę ostatnią chwilę radości i pozwól mi wszystko ci wytłumaczyć... i naszej miłej przyjaciółce, celującej mi prosto w plecy. Więc, wiesz dlaczego to miejsce jest tak ważne? Zrób to dla mnie i udawaj, że nie. Gdyż daje nam ono dwa zwycięstwa jednocześnie! W tym oto miejscu... osiągniemy niesamowicie symboliczne zwycięstwo...>

 Wiem, że nie powinienem był tego robić, zwłaszcza, że byłem nieźle wkurzony, ale nie mogłem się powstrzymać. Rzuciłem mu się prosto do gardła i to był dobry ruch. Zaskoczyłem go, sądził pewnie, że najpierw spróbuję dorwać Arkady'ego- on nie tracił czasu na przywitania, bezsensowne pogaduszki czy wspominki dawnych, wspólnych lat. Po prostu atakował i wykonywał zadanie. Tak, jak go uczyłem. Cholera.. 
 Wiedziałem jednak, że Yelena da radę. Jest szybka, zadziwiająco silna i potrafi pogrywać z celem do chwili, gdy będzie już za późno. Miałem tylko nadzieję, że nie pomyliłem się w jej ocenie. Musiała tylko kupić mi chwilę czasu na naprostowanie sytuacji, gdy sam prostować będę pieprzonego psychopatę.

 Może i Leo nie był najszybszym czy najsilniejszym z całej trójki, ale z pewnością był najokrutniejszym. Wiedziałem, że obedrze mnie ze skóry, gdy tylko będzie mieć okazję. Starałem się więc nie dać mu na to szansy. Też potrafiłem pokazać cholerny pazur i ani przez chwilę nie zapominałem o tym, jak dobry był ten skurczybyk. Zatraciłem się w całej uchodzącej ze mnie agresji tak bardzo, że nie zwracałem nawet uwagi na zadawane przez niego na oślep ciosy, choć wiedziałem, że wbija mi ostrze prosto między żebra. Wiedziałem, że nie dostanę kolejnej szansy by to zakończyć. Nie mogłem pozwolić mu na odzyskanie równowagi. 

 Wiedziałem, że muszę to skończyć. Na dobre.
 Wiedziałem, że po tym wszystkim, co zrobił i czego próbował dokonać, zasługuje na śmierć. 
 Ale nie potrafiłem pociągnąć za cholerny spust.

 Sukinsyn się uśmiechał. 

 Wystarczył jeden rzut oka, by wiedzieć, co tak bardzo go bawiło.

 Pieprzona strzała trafiająca wprost w moją głowę.
***
  Nie wiedziałem, ile czasu tak naprawdę byłem nieprzytomny, ale cholerna strzała- pieprzona strzała z ładunkiem elektrycznym mogącym powalić pieprzonego słonia- którą oberwałem, zdawała się być gorsza od krzesła
 Spodziewałem się wielu rzeczy, naprawdę. Tego, że dorwie mnie SHIELD, Rogers, Wdowa czy Wilson albo sama Hydra, ale nigdy nie spodziewałbym się Robiny Hooda w fiolecie- Barton, Clinton Francis, rocznik 71, dawniej poziom 7- siedzącego koło mojego łóżka w jakimś podłym motelu. Patrzył na mnie bez zainteresowania i rzucił tylko; "Zmartwychwstałeś już, dzieciaku?"
 Wychrypiałem tylko, że właśnie jestem w trakcie. Była to prawda. Głowa bolała tak bardzo, że miałem ochotę wyrzygać własne wnętrzności.
 "Fajny sprzęt, nie? Projekt Starka. Na Hulka nie zadziała, ale na super-żołnierza jak znalazł, co?"
 Sapnąłem tylko, że jeśli ma zamiar mnie aresztować, to ma zabić mnie na miejscu.
 Pokręcił głową. Powiedział, że nie jest tu z imienia SHIELD czy Rogersa, a z własnego interesu. Że mogą mi pomóc jeśli tylko zechcę. 
 Nie chciałem. 
 Chciałem tylko wiedzieć, co z Leo.
 Modliłem się o to, by był martwy. Ale gdzie tam... sukinsyn miał pewnie niezły ubaw, gdy lekarze starają się go odratować. 
 Barton mówi, że Leo spędzi resztę życia w izolatce w podziemiach SHIELD.
 Spytałem... czy wie, gdzie jest Yelena? Oberwała. Mocno? Zszywają ją, Arkady nieźle ją poharatał. Czy... Nie, SHIELD nic nie wie

 Chcesz do niej jechać?
 Nie. 
 Będzie jej o wiele lepiej beze mnie.

1 komentarz:

  1. N, czemu nie zaczęłaś jeszcze pisać jakiegoś fficka? Nieźle ci to idzie. Oczu oderwać nie mogłam, chociaż najchętniej to już bym spała.
    Skoro pytasz, to... ja się stęskniłam, ja!

    Szczena mi opadła.

    James, jak ja nie lubię takiego pierdzielenia "będzie jej lepiej beze mnie", pff. Chyba tobie lepiej, bo nie tobie oceniać, czego ona chce/chciałaby. Dobra, ja nie o tym, bo ty i tak swoje.
    Jak się, dziubasku, czujesz po tym wszystkim? Ulżyło ci trochę? Coś mi się wydaje, że z tym Leo to nie koniec zabawy... też podobnie sądzisz, czy może wręcz przeciwnie: zabawa skończona? Tacy więźniowie chyba potrafią uciec z każdego miejsca, tak mi się wydaje przynajmniej. Ale co ja tam wiem.

    Clint, czemu w głowę? I jak to SHIELD nic nie wie? Halo, może mi ktoś to wszystko wyjaśnić?



    (i przepraszam, że tutaj, bo w sumie nie wiedziałam, czy pisać tu, czy w "zadaj pytanie", ale tu było bliżej :P)

    OdpowiedzUsuń