5 lipca 2015

Astrid Löfgren

N, w "Kamieniach..." to w ogóle chyba całość jest opkiem. Zupełnie nie czułam klimatu wydarzeń i czasami miałam wręcz wrażenie, że to jakaś parodia ekranizacji. Mi się nie podobał. Już zdecydowanie lepszy serial "Czas honoru" jeśli chce się obejrzeć coś związanego z tematyką wojenną. A Zośka to naprawdę trótrótrólower.
"Upierdliwy" - prosto i na temat :D Ale dobrze, niech ci będzie :P
"Kamienie..." to chyba jakaś kpina. Z historią opisaną przez  Kamińskiego ma wspólny chyba tylko tytuł. Bohaterowie zostali przedstawieni tak, by przypaść do gustu młodzieży gimnazjalnej (to lektura w gimnazjum, dobrze pamiętam?) i przez to zachowują się nadto nowocześnie i na pewno nie jak harcerze. Reżyser chyba nawet nie wiedział czym były i jak działały Szare Szeregi. Akcja pod Arsenałem została tu przedstawiona jako chaos i zwykły- za przeproszeniem- burdel, a nie jako jedna z najlepiej przeprowadzonych operacji. Zawadzcy i Bytnarowie zostali tu przedstawieni jak tchórze. Ukazanie Zośki to jedno z największych zakłamań tego filmu, w którym mamy buntującego się, skłóconego ze światem, przeklinającego i krzyczącego na wszystkich histeryka. Któremu zmieniono także życiorys, bo tak. I całkowicie zepchnięty na margines Alek. Nie, ja jestem zupełnie na nie i po stokroć bardziej wolę "Akcje pod Arsenałem" z '77.
James, nie, nie, nie. Nie możesz się ogolić. Musisz zafarbować brodę na jaskrawe kolory. Najlepiej tęczowe.
Cóż, w tym temacie możesz zrzędzić ile chcesz, bo mam podobne zdanie mimo swojej tolerancji dla różnych odmienności. Te spodnie wydają się czasami naprawdę ała. Może lepiej z nich zrezygnuj.
Jestem z tych, którzy takie umiejętności doceniają, bo to nie łatwa sztuka. Pomińmy to, do czego są wykorzystywane.
Dlaczego, u diabła, miałbym przefarbować brodę w kolory tęczy? Wiem, że dzisiejsza moda jest dziwna i chyba się do niej przyzwyczaiłem, ale nie oznacza to, że ją zrozumiałem. Bo nadal nie zrozumiałem i nie wiem, czy zrozumieć chcę.
Wydaje mi się, że przeważającej liczbie przypadków wykorzystywane są raczej do tych niezbyt milusich rzeczy. W końcu taki choćby Fennhoff był w tym mistrzem i znajdzie się wielu podobnych do niego. Dlatego raczej nie uważałem tego za komplement.

1 komentarz:

  1. N obejrzała? Nie zapominaj o imionach, przecież również są te same!
    Zgadzam się z każdym słowem. Ten film ogłupia, mam wrażenie. I to bardzo skutecznie. W obecnych czasach jestem pewna, że coraz mniej uczniów sięga po książki. Pójdzie taki gimnazjalista do kina, albo obejrzy na necie, bo baba od polaka kazała przeczytać, i co? I dowie się zupełnie czegoś innego niż to, co jest w książce. Podobnie, choć nie tak drastycznie, jest z ekranizacją "Pożegnania z Marią" Borowskiego. Niby stara nie jestem, młodzież rozumiem, sama przecież nie tak dawno byłam nastolatką, ale na te "hity" potrafię zrzędzić godzinami. Aż smutne, że daje się takie coś młodym ludziom. To wcale nie zachęca do przeczytania.

    James, bo tak. Lepiej nie próbuj tego zrozumieć. Sama czasem nie ogarniam a przecież całe dekady jestem od ciebie młodsza, dziaduniu, i teoretycznie powinnam iść z duchem czasu, ale coś chyba mi nie wychodzi.
    Hipnoza to już wyższy poziom manipulacji i jest trudniejsza. Czy ja wiem czy w przeważającej. Może tak, może nie. Chyba nie ma badań i danych na ten temat. Osobiście manipulację uważam za świetne narzędzie pomocowe, chociaż oczywiście, mnóstwo ludzi ją wykorzystuje to jakichś, dajmy na to, brudnych interesów.
    W sensie manipulacji słownej jesteś dobry, bo raczej marny z ciebie hipnotyzer. Chyba że o czymś nie wiem.

    OdpowiedzUsuń