N obejrzała? Nie zapominaj o imionach, przecież również są te same!
Zgadzam się z każdym słowem. Ten film ogłupia, mam wrażenie. I to bardzo skutecznie. W obecnych czasach jestem pewna, że coraz mniej uczniów sięga po książki. Pójdzie taki gimnazjalista do kina, albo obejrzy na necie, bo baba od polaka kazała przeczytać, i co? I dowie się zupełnie czegoś innego niż to, co jest w książce. Podobnie, choć nie tak drastycznie, jest z ekranizacją "Pożegnania z Marią" Borowskiego. Niby stara nie jestem, młodzież rozumiem, sama przecież nie tak dawno byłam nastolatką, ale na te "hity" potrafię zrzędzić godzinami. Aż smutne, że daje się takie coś młodym ludziom. To wcale nie zachęca do przeczytania.
No tak, bardzo przepraszam. Przecież to całkowicie zmienia postać rzeczy!
Pamiętam, że gdy ja przerabiałam w szkole "Kamienie...", najpierw musieliśmy przeczytać książkę, potem na lekcji puszona była "Akcja..." i na sprawdzianie było zadanie, w którym trzeba było porównać oba obrazy. Moim zdaniem jest to całkiem dobry pomysł, bo łatwo można się zorientować kto książkę przeczytał a kto nie.
Jest różnica między "ekranizacją" a "adaptacją" i czasem jest ona wręcz rażąca. Patrz powyżej.
Najlepsze jest jednak to, że Polacy najeżdżają na Amerykanów za ich zakłamane przedstawianie historii (czasem nawet słusznie), a sami przecież robią zupełnie to samo! Plus kocham to, że CA:TFA także obrywa za zakłamania historyczne <3
Filmu nie widziałam, ale czytałam wszystko Borowskiego. Ma naprawdę świetny styl i język.
Plus jakby Astrid chciała, może ponownie przeczytać w "Mniej na poważenie", że ktoś się nas boi :P
Plus jakby Astrid chciała, może ponownie przeczytać w "Mniej na poważenie", że ktoś się nas boi :P
James, bo tak. Lepiej nie próbuj tego zrozumieć. Sama czasem nie ogarniam a przecież całe dekady jestem od ciebie młodsza, dziaduniu, i teoretycznie powinnam iść z duchem czasu, ale coś chyba mi nie wychodzi.
Hipnoza to już wyższy poziom manipulacji i jest trudniejsza. Czy ja wiem czy w przeważającej. Może tak, może nie. Chyba nie ma badań i danych na ten temat. Osobiście manipulację uważam za świetne narzędzie pomocowe, chociaż oczywiście, mnóstwo ludzi ją wykorzystuje to jakichś, dajmy na to, brudnych interesów.
W sensie manipulacji słownej jesteś dobry, bo raczej marny z ciebie hipnotyzer. Chyba że o czymś nie wiem.
Miałem do czynienia z każdą dekadą i myślałem, że po latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych nic mnie już nie zaskoczy w kwestii tej całej mody, ale okazało się, że jednak się myliłem. Może jestem staroświeckim dziaduniem, ale wolałem czasy, w których można było odróżnić mężczyznę i kobietę już na pierwszy rzut oka.
Znam życie na tyle, by móc wyrobić sobie opinię na ten temat. Dla mnie manipulacja bez względu na cel zawsze będzie czymś mniej lub bardziej złym. Hipnoza to już inna bajka i wiem, że można używać jej po to, by komuś pomóc. Oczywiście zawsze znajdą kanalie, które wykorzystają ją do swoich i często mało przyjemnych celów.
Znam życie na tyle, by móc wyrobić sobie opinię na ten temat. Dla mnie manipulacja bez względu na cel zawsze będzie czymś mniej lub bardziej złym. Hipnoza to już inna bajka i wiem, że można używać jej po to, by komuś pomóc. Oczywiście zawsze znajdą kanalie, które wykorzystają ją do swoich i często mało przyjemnych celów.
Nie próbowałem, ale raczej hipnotyzer byłby ze mnie marny.
N, przyznaję, zacny sposób. Przede wszystkim interesujący i twórczy. U mnie to wyglądało zupełnie inaczej. Należało lekturę przeczytać na dany dzień - zazwyczaj na ten, w którym na planie widniały dwie godziny lekcyjne - i nauczyciel te bite 90 minut przepytywał prawie 30 osób i to tak szczegółowo, że głowa mała. Nigdy nie starczało czasu, a szczęściarze z numerkami poniżej 15 mogli się lepiej zaznajomić z treścią. Tylko, cholera, Astrid zawsze była szósta, w porywach piąta. Zawsze.
OdpowiedzUsuń"Pożegnanie z Marią" i tak jest lepsze niż "Kamienie na szaniec" i nieszczęsne "Miasto 44" razem wzięte.
Że co? Że w ekranizacji komiksu ma być prawda historyczna? Aha... XD To chyba czepianie się byle się uczepić. Bezsensowne.
Ja tak samo, od deski do deski przeczytałam i wciąż do jego twórczości wracam. Przejmujące i specyficzne stworzył dzieła.
No idzie się zaciukać. Któż to się nas boi? Astrid leci sprawdzić skąd ten lęk! :D Zaczynam wierzyć, że naprawdę jestem straszna.
James, wiesz, z kobietami jest podobnie. Już od dawna przecież zauważa się, że coraz częściej upodabniają się do mężczyzn. Choćby muskulaturą. Czasem ich biceps jest jak moje dwie łydki, a to trochę przeraża. Łączę się z tobą w bólu, bo też bardzo bym chciała mieć pewność, czy mam do czynienia z kobietą czy mężczyzną.
No to ja na tyle życia nie znam. Szmat czasu przede mną, może zdążę poznać. Polemizowałabym jednak, że manipulację można rozstrzygać jedynie w kryteriach zła. Np. podczas terapii się ją przecież wykorzystuje. Żadna to hipnoza, a jednak polega na wywarciu wpływu i osiągnięciu celu. Wiem, nie jesteś psychiatrą, żadnym innym, dlatego daję ten przykład.
I to cholernie dużo takich kanalii, a wydaje się, że to tylko parę jednostkowych przypadków.
Patrz, a jakbyś połączył hipnotyzowanie ze swoim urokiem... o jaaa, nie wiem czy chcę myśleć o tym, co mogłoby z tego powstać.