13 lipca 2015

Astrid Löfgren

N, "Winnie Badass i zaginiony bóbr" - może być? :D Wykorzystam. Myślę już, jak tu tak ładnie wpleść jakieś odbicie światła lub czyjejś twarzy we łzie.
I tylko czekać aż Steve wytarmosi go za policzki z mysim głosikiem "a titititi".
Albo zmienia imidż dla niepoznaki. Tak też może być. Z hodowania bobra przestawi się na hodowanie końskiego ogona. A później dojdzie do tego, że biedak będzie reklamował L'oreal. 
O, ja wiem! "Winnie Badass i tajemnica zaginionego bobra". I jak już to odbicie w kryształowej łzie samotnie spływającej po policzku i lśniącej w blasku księżyca.
I już mam pewność w tym, dlaczego ludzie się nas boją. Tak, stuprocentową,
James, no i oczywiście musiała mi się przypomnieć ruletka :( Nigdy, przenigdy nie zostawili ciebie samego?
Aż z ciekawości obliczyłam twoje BMI i chłopie, toż ty jesteś otyły! Z ręką czy bez ręki.
A no widzisz, zależy o jakich potrzebach mówimy. Potrzeba dotyku nie wlicza się czysto w potrzeby seksualne, więc znów się nie zrozumieliśmy. Dotyk buduje więź, to jest niezaprzeczalne. Przypomina mi się eksperyment, w którym zamknięto małpki w klatkach z dwoma atrapami matek. Jedna była miła w dotyku, druga druciana. Wiadomo, którą wybierały, a gdy nie miały możliwości wyboru, te od matki drucianej wyrastały na bezuczuciowe, bezwzględne i zimne. Psikus w tym, że później same były jak te druciane atrapy, bo nie oczekiwały "dobrego dotyku" i same nikogo takim nie obdarzały. Miło wiedzieć, że jesteś wyjątkiem i jednak odczuwasz potrzebę zwykłej bliskości bez podtekstów, mimo tego wszystkiego, co przeżyłeś. A wszyscy inni powiedzieliby ci, że zwariowałeś i Dugan nie dałby ci żyć, zgadza się?
 W tym tak zwanym "czasie wolnym"? Czasem zostawiali, bo zwyczajnie nie mieli innego wyboru, ale woleli jednak nie robić tego zbyt często. Chyba nic w tym dziwnego.
 O tak, przecież tłuszcz aż ze mnie spływa. Wszystkiemu jest winne jedzenie świństw i zbyt mało ruchu, mówię ci. To całe BMI to raczej bezużyteczna rzecz, skoro mięśnie ważą znacznie więcej niż tłuszcz, czyż nie? Sama waga też nie jest zbyt dobrym wyznacznikiem. Możesz przecież ćwiczyć, by zrzucić kilka kilo, a strzałka na wadze cały czas może iść w górę, choć oczka na pasku będą się zmniejszać.
 Często się mijamy i nie do końca rozumiemy, więc to raczej żadna nowość. Pewnie gdyby nie to, że mam wspomnienia z czasów sprzed Zimowego Żołnierza, też byłbym jak te małpy, bo natykałem się tylko na drut i kolce. Ba, przecież byłem taki na samym początku. Zachowywałem się wtedy jak dzikie, przestraszone zwierze zagonione do kąta i nie mogłem zrozumieć tego, że ktoś wyciąga dłoń, by pomóc, nie by uderzyć. Jednak z czasem wspomnienia wracały, a ja zacząłem odczuwać potrzebę zwykłej, nie podszytej niczym bliskości, bo odkryłem, że może być to po prostu... kojące, że tak powiem.
 I dlaczego ludzie robią testy i eksperymenty na dzieciach innych gatunków, a na tych własnego gatunku nie? Argument, bo zwierze nie czuje i nie myśli raczej marny, bo czasem słyszałem podobne i niespodzianka- nie mieli racji.
 Nie daliby żyć to raczej zbyt delikatnie powiedziane. To robili, gdy czasem zdarzało mi się powiedzieć coś mądrego. Od razu zaczynało się gadanie, że jestem chory, że się zatrułem, że zbyt dużo czasu spędzam z Rogersem i powoli zaczynam się w niego zmieniać, a tego oni nie zniosą... przykłady można by mnożyć. Nawet nie chcę wiedzieć, jak zareagowaliby na to.

1 komentarz:

  1. N, coś czuję, że w przyszłości wspólnie stworzymy wspaniałe opko. Świetnie uzupełniamy myśli!
    Ja tam wciąż się będę dziwić. Przecież to takie niewinne wyrażanie myśli... :D

    James, no więc kiedy byłeś sam, to jedyną rozrywką było myślenie, tak? I o czym wtedy myślałeś?
    Bo ty na tym wschodzie pewnie samą słoninę wpieprzasz i tylko tak się czaisz, że niby kota dokarmiasz. Wygoglowałam największego gościa - umięśnionego - jakiego znam i się zdziwisz, bo jest jakoś tak dwa razy większy (lub szerszy, jak kto woli), ma ten sam wzrost i jest tylko 10-15 kg cięższy. Zagadka. Ale zgadzam się, czasami czynnik BMI jest niewspółmierny do rzeczywistego stanu.
    Jejciuniu, jak ładnie sformułowałeś tę myśl. Czwarty raz to czytam i się nie mogę nadziwić. Gdyby nie te wspomnienia to już dawno byłbyś tak zdziczały, że już nic nie dałoby się zrobić.
    Gdybym ci poopowiadała, co ludzie robili zwierzętom w celach "naukowych" to nawet ty byś się przeraził, gwarantuję ci, a opowiadałabym tylko o swojej dziedzinie. Z drugiej jednak strony gdyby nie eksperymenty, raczej nie mielibyśmy co liczyć na rozwój mnóstwa naukowych kierunków. Kwestia strasznie dyskusyjna i kontrowersyjna. Na ludziach też robiono. Nawet wiwisekcję. Nie wiem czy wiesz czym to jest, ale mniejsza, jakoś sobie ewentualnie sprawdzisz. Dawno, bo dawno, ale robiono. Obecnie też się jakieś przeprowadza, chociaż na pewno mniej drastyczne i takie, po których można człowieka wyprowadzić na prostą. A dlaczego dzieci innych gatunków? Bo zwierzęta nie protestują. Przynajmniej w mniemaniu ludzi. Czyli uważasz, że zwierzęta myślą? Jest na to jakiś dowód? O badaniach nad tym słyszałam, ale żadnych pewniaków, więc ciekawe jest to, co mówisz.
    Chyba żartowałabym w ten sam sposób. Tak szczerze. Na pewno stwierdziliby, że umierasz i nic już ci nie pomoże. I wołaliby rabina!

    OdpowiedzUsuń