29 lipca 2015

Rora T

Ach ta twoja skromność, ale na twoim miejscu nie byłabym taka pewna.
Po prostu jeszcze nigdy nie spotkałam faceta, który sam by się czegoś domyślił. Zazwyczaj trzeba wam wszystko tłumaczyć jak dzieciom.
Choć moja ciekawość często cieszę górę, tym razem nie zapytam co to za dziwne rzeczy.
Czyli że powodem twojej autorskiedestrukcji jest Steve? Sorry, pogłubiłam się. Może to dlatego że idziemy od tylu?
Nawet nie znam pierwszej trójki i w tym momencie żałuję że nie wybrałam psychologii na studiach, może byłoby choć troszkę łatwiej.
Ból głowy, jasne. Za to teraz cierpię na nerwowy chichot i nie wiem co gorsze.
Czyli cierpisz na to od 70 lat. To bardzo ułatwiło sprawę, a ja się głowiłam nad Steve'm.
Rozumiem że było ci wtedy ciężko, bo komu by nie było, ale tamte czasy już minęły i jesteś już wolnym człowiekiem... No przynajmniej w pewnym sensie. Teraz zostaje tylko jedną sprawa, czy to jest dla ciebie jakąś forma kary za zbrodnie, które popełniłeś? Czy raczej że czujesz do siebie wstręt? Albo to i to?
Kiedy mówiłam o plusach nie miałam na myśli tego, tylko magnesiki.
 Naprawdę? Już prędzej wskoczyłbym w pudrową kieckę, niż powiedział to na serio.  
 Fakt, trzeba mi tłumaczyć całkiem sporo rzeczy jak dziecku, ale raczej trochę z innego powodu. Wiesz, elektrowstrząsy. Płeć raczej nie ma tu nic do rzeczy.
 Chyba moja lista nie jest do końca dopracowana. Jedynkę i dwójkę póki co pominiemy. Trójka to krzesło i programowanie. Czwórka to moje wszelkie fobie, bo jest ich sporo. Piątka to moje drobne problemy z tożsamością. Autodestrukcyjne zapędy przerzucimy na miejsce szóste. Siódemka to samonienawiść. Ósemka to Hydra. Dziewiątka to ramię z metalu i wszelkie kompleksy. Dziesiątka to Rogers. Ta, teraz chyba jest lepiej. 
 Jeśli już to pierwszej dwójki. Zawsze możemy to pominąć, bo zazwyczaj i tak choć przez lekkie napomknięcie o tym, starałem się zakończyć temat.
 Nerwowy chichot? Niby z jakiego powodu?
 To, że może i już minęły, wcale nie oznacza, że do mnie nie wracają. Bo robią to. Nawet nie wiesz jak często. I jak cholernie realne przy tym są. 
 Chyba to i to. Czuję się winny jak cholera, choć wiem, ze to nie do końca była tylko moja wina. Bo może ie wiem, ale nie zmienia to tego, że to były moje dłonie. To ja zabiłem całą rodzinę, choć można by tego uniknąć. Żonę i dwójkę dzieci. To ja przestrzeliłem mężczyźnie kolana i zostawiłem, na pustkowiu, by zamarzł otoczony ich ciałami. I cholera, do teraz pamiętam krzyk tamtej kobiety, gdy nazywała mnie potworem i kazała odejść od jej dzieci. Nikt inny tak nie krzyczał, tak... przeraźliwie.  A wstręt wynika po części z obwiniania się, a po części z samego obrzydzenia.

1 komentarz:

  1. Co? Teraz to ja nie zrozumiałam.
    I znowu to samo. Nawet Kiedy uogólniam ty wszystko bierzesz do siebie. A zresztą nie ważne, nie chce mi się kłócić z tak głupiego powodu.
    Zanim dojdziemy do pierwszej dwójki jeszcze dużo może się zmienić.
    A czy samonienawiść nie wiąże się w jakiś sposób z autodestrukcją?
    Bo to pomieszanie idzie mi jak koń pod górę. Wiesz ile muszę się na kombinować, żeby to wszystko ładnie brzmiało, żebym cię przypadek nie uraziła i jeszcze żeby tamte ciebie dotarło?
    Pierwsze co powinieneś zrobić to odciąć się od tego, nie wracać myślami, nie zagłębiać się i spróbować jakoś nad tym zapanować. Np jeśli zaczynasz o tym myśleć, szybko zajmij się czymś innym. Ja np oglądam jakieś filmy już coś czytam byleby zająć myśli.
    Rozumiem, jednak w tamtym czasie nie byłeś do końca sobą. Hydra namieszała ci w głowie, posługiwała się twoimi rękami by załatwiać brudne sprawy, gdybyś się im sprzeciwił wszyscy wiemy jakby się to skończyło. Byłeś marionetką w ich rękach, tak samo jak i w KGB, musiałeś robić to co ci kazali. Powinieneś to w końcu zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń