Nie wracajmy do sprawy kłamstw, bardzo cię o to proszę.
Mogę jakoś spróbować rozdzielić te sprawy. To już zależy od ciebie. W końcu ciebie pocieszam, a nie na odwrot. I tak się muszę produkować.
Już zacząłeś. Mam ci przypomnieć, jak uważałeś, że dzisiejsze kobiety są łatwe? A może nadal tak uważasz? Ja mam swoje poglądy a ty swoje, dobrze? Uważam tylko że mężczyźni są mniej domyślni, a nie że to jakiś podgatunek.
Uwierz mi, że jeśli zacznę pisać bez ładu i składu żaden człowiek mnie nie zrozumie.
Unikanie snu to nie jest najlepsze wyjście. Ja już powiedziałam co myślę na ten temat, nic więcej zrobić nie mogę, przecież siłą ci tego do głowy nie wbiję. Teraz już wszystko zależ od ciebie.
To była wojna. W tak krytycznym czasie nawet morale się zmieniały. Oni strzelali do was, a wy do nich. Walczyliście by pokonać wroga. Jak mieliście to zrobić? Wygłaszając przemowy ku pokrzepieniu serc?
Okaleczając siebie też nie odzyskasz przebaczenia. W ten sposób chcesz odpokutować? Samobójstwo to również grzech ciężki. Bóg daje ci życie i tylko on ci może je odebrać, a jednak z jakiegoś powodu tego nie zrobił i na pewno nie po to byś ty teraz strzelał sobie w głowę.
Gwarantuję ci że nawet zabójcy uzyskują przebaczenie. Nie od ofiar lecz od rodziny i przyjaciół, a to przebaczenie jest czasami o wiele więcej warte.
Nie wiem. Może tak, może nie. Nie jest to coś zbytnio wyszukanego.
To "i tak muszę się produkować" raczej nie brzmi zbyt pocieszająco, wiesz? Nie zmuszam cię przecież do tego.
Nigdy tego nie powiedziałem. Powiedziałem tylko, że wydają się być łatwiejsze niż były kiedyś. To różnica i wolę niczego już więcej nie dodawać, bo chyba tylko bardziej się tym pogrążę.
Wygłaszanie przemów ku pokrzepieniu serc wcale nie było takim złym pomysłem. Spójrz na Rogersa, on naprawdę potrafił zanudzić człowieka na śmierć, gdy dobrze się rozkręcił.
Samobójstwo jest wielkim grzechem, ponieważ Bóg stawia je na równi z morderstwem. Mówi się, że życie nie należy do samego człowieka, ale do tego, kto je człowiekowi dał. I jeżeli odbiera się człowiekowi życie lub robi coś, co mogłoby przyśpieszyć śmierć, nawet w celu uniknięcia cierpienia, popełnia się czyn niewybaczalny. I jeżeli popełni się ten grzech, nigdy nie otrzyma się przebaczenia. Powiedziane zostało wprost, że "Bóg nie wybaczy", i że "Jakkolwiek wiemy, że Bóg jest miłosierny, prosimy Cię, Boże, nie miej litości dla takich ludzi". Mi i tak już więc nie wybaczy, złamałem zbyt wiele zasad i nadal łamię. Mogę próbować więc dalej.
Nie rozumiesz. Tylko skrzywdzony człowiek może wybaczyć temu, kto go skrzywdził. Tak już jest. Mogę uzyskać przebaczenie od bliskich takiego człowieka, ale nie umniejszy ono moich win. Takie są zasady.
Czyli chyba chcę. Ale teraz nie jest "później", jeśli dobrze rozumiem?
Wiem, wiem, wiem. Robię to bo chcę, ale oboje wiemy, że nie jestem w tym dobra, wiec wkładam ciężkie starania w to by brzmiało... Profesionalnie?
OdpowiedzUsuń"Łatwiejsze niż były kiedyś" chyba samo mowi przez się. A czy ja powiedziałam, że mężczyźni to podgatunek?
Dobra, teraz to mnie rozśmieszyłeś, ale wątpię by to przeszło.
Wiesz, jak trudno cię pocieszać? I ty się dziwisz, że dostaję nerwowego śmiechu. Myślę, że w tym przypadku poszło by łatwiej, gdybyś nie był wierzący.
Nie wiem, co się stanie z tobą po śmierci, ale na razie żyjesz, więc uszanuj to i proszę ,przestań się samookaleczać, nie strzelaj sobie w głowę, nie próbuj się wysadzić i nie rób żadnych innych okrutnych rzeczy.
Oczywiście że rozumiem, ale gdyby umarły ci wybaczył to byłby cud. Buck, myśląc w ten sposób, nigdy nie ruszysz do przodu. Ludzie się zmieniają, niektórzy ale się zmieniają. Chcą naprawić swoje błędy, dobrze przeżyć resztę życia, a okaleczanie samego siebie nie jest najlepszym sposobem. Myślę, że teraz najważniejsze jest żebyś przebaczył sam sobie.
Zdecydowanie nie. Pozwól mi czymś zabłysnąć przy dwójce i jedynce.