Dobra, wybaczam, wybaczam. Wiem, że nie miałeś nic złego na myśli, ale jeszcze nie do końca przeszła mi chęć do podręczenia cię czasami.
Steve aż tak męczący? Wiem że jego wieczna chęć niesienia pomocy, dobroć, wielki patriotyzm... Dobra, nie chce mi się wymieniać dalej. Chodzi mi o to, że czasami jest trochę upierdliwy. W sumie to wiem o co ci chodzi.
Bo teraz nie mam co? Utknęliśmy w martwym punkcie, Buck.
Rozumiem co masz na myśli. I tak się dziwię, że po tym wszystkim wciąż wierzysz.
Nie przesadzasz trochę? Przecież sam twierdziłeś że już jest lepiej. Żeby tak od razu sobie łeb odcinać? Musisz znaleźć pozytywne strony.
To i tak dobrze. W końcu nad tym ubolewałeś. Ale tak na poważnie, to ja już nie mam pojęcia co mam robić. Znów się uparłeś i ani w te ani we w te. Pocieszanie cię to jedna z najtrudniejszych rzeczy na świecie.
To dlatego chciałeś się dowiedzieć już teraz. Sądzisz, że nie wytrzymam? Nie tym razem, kolego.
O to już mnie już dręczyłaś, więc wymyśl coś innego. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, czy jak to tam leciało.
Steve jako Steve nie był aż tak wielkim wrzodem na tyłku, bo w życiu nie wytrzymałbym piętnastu lat w jego towarzystwie, ale Kapitan Ameryka już tak. Ta cała... patriotyczna do porzygania otoczka, która tak często mu towarzyszyła bywała naprawdę nie do zniesienia.
Wierzę, bo po prostu tego chcę i potrzebuję. Chyba nie muszę się z tego tłumaczyć?
Nie mówię, że chcę to zrobić zaraz, teraz, już, w tym momencie. Powiedziałem, że jeśli kiedyś postanowię to zrobić, to będzie to najlepsze wyjście, bo będę mieć pewność, że się nie pozrastam z powrotem. Kilkukrotnie szybsza regeneracja nie daje wielu alternatyw.
Nikt nie mówił, że to będzie proste. Dobrze wiesz, że bywam uparty jak głuchy osioł.
Sądzę, że ja nie wytrzymam. Zwyczajnie nie lubię mówić o niektórych rzeczach i miewam z tym drobne problemy.
To wyszło przy okazji. Ja nie zaczynałam tego tematu.
OdpowiedzUsuńAle Steve to Kapitan Ameryka. Jednak rozumiem, że po serum mogło mu się troszkę pogorszyć.
Nie. Czy znowu powiedziałam coś nie tak? Nie miałam nic złego na myśli. Po prostu... Ludzie porzucają wiarę z byle jakiego powodu, czasami bardzo nieistotnego. Coś nie tak pójdzie po ich myśli i już stają się ateistami. Ty przeszedłeś tak wiele, a wciąż wierzysz. To godne podziwu.
Ciągniemy tą rozmowę po to, żebyś już w ogóle nie chciał tego zrobić. Przynajmniej tak myślę.
Z drugiej strony pewności czy nikt by cię nie poskładał nie masz. Czytałam gdzieś, że ma się odbyć operacja przeszczepienia komuś głowy lub twarzy... chyba twarzy. Więc jakieś prawdopodobieństwo jest, że głowę też by ci przyszyli.
Chcesz żebym posunęła się do ostatecznych środków?
Tym też się mogę zająć... Bucky, jeśli nie masz ochoty o czymś mówić, to nie musisz. Przecież cię do niczego nie zmuszam.