30 lipca 2015

Rora T

N i pytanie do ciebie, jak tam wrażenia po seansie Ant Mana?
Jeszcze go nie widziałam :) Wybiorę się pewnie jakoś w przyszłym tygodniu.  
O ile z wielką chęcią zobaczyłabym duet Hank-Janet, to sam Scott już nie wywołuje u mnie takich emocji. Na minus jest dla mnie to, że to ponoć najbardziej komediowy film Marvela, a ja nie bardzo przepadam za komediami. 
Captain Bitch? Serio? To już cios poniżej pasa. Choć przyznaję, że ta cała kampania była dość żenująca i domyślam się, że prawdziwi żołnierze mogli czuć się dość... Brakuje mi słowa. Podrzucisz coś, Buck?
Trochę za dużo. Jeszcze nigdy nie oceniałam ludzi po tym w co wierzą. Myślę, że to już jest prywatna strawa każdego człowieka. Też jestem wierząca, ale co do praktyki to różnie z tym bywa.
Acha. Czyli pomyślisz, że chcesz sobie odciąć głowę, a mi napiszesz, że wcale tego nie chcesz. Tak się nie bawimy. Zresztą kiedyś już to przerabialiśmy i nie skończyło się to najlepiej.
W końcu mi się udało, ale chyba tobie nie o takie pocieszenie chodziło.
Tak, wolałabym ich nie używać, ale jeśli nie przestaniesz się samookaleczać lub przynajmniej nie zaczniesz temu jakoś zapobiegać będę zmuszona to zrobić. Nie wiem czy zadziała, ale jeśli nie to, to ja już nie mam pomysłów. Uwierz mi, że tego nie chcę. Kiedy poruszyłam ten temat jakieś pół roku temu nieźle mi się dostało.
Też tak myślę. I najlepiej zrobić to szybko i bezboleśnie. W końcu nawet nieźle mi to pocieszanie idzie... Prawda? 
 Mówiąc bardzo prosto- mogli czuć się wkurwieni? Przedstawiali wojnę jak kolorowy teatrzyk, w którym wszyscy są szczęśliwi, czyści, najedzeni, zdrowi i nikomu nie latają nad głową granaty, a za to o wolność walczy wspaniały super-żołnierz, który w pojedynkę pokona Hitlera. A Steve użyczał twarzy tej całej farsie, więc mu się obrywało. Ale na swoją obronę mam to, że to nie był mój pomysł.
 Nie o to mi chodziło. Jestem cholernie kiepski w podejmowaniu decyzji, bo zazwyczaj wszystko pieprzę. Dlatego jeśli postanowię iść w lewo, pójdę w prawo i może się uda.
 Nadal nie wiem czym są te "ostateczne środki", więc mogłabyś trochę jaśniej? Wtedy żarliśmy się niemal o wszystko, więc nie bardzo mi podpowiedziałaś. Poza tym, i tak już się ograniczam. Przynajmniej już niczego sobie nie łamię.
 Można zrobić to szybko, ale raczej nie będzie bezboleśnie. Naprawdę chcesz rozmawiać o obrywaniu ze skóry, zimnej suce i brzydkim panu, który pchał łapy tam, gdzie nie powinien? 
 I cóż, chyba przed chwilą mi groziłaś. Odpowiedź więc sobie sama.   

1 komentarz:

  1. Ja do kina nie mam zamiaru się wybierać, szkoda mi kasy. Zaczekam więc aż pojawi się coś w necie.
    Film ogólnie mnie nie zachęca, a sam zwiastun... no cóż. Chyba wywrócona zabawkowa kolejka mówi sama za siebie. Film podobno zbiera dość dobre recenzje, ale to nic nie daje. Ile razy tak było, że wszyscy się zachwycają, a to jedna wielka chała.

    Tak, tego słowa mi brakowało.
    O tym już mówiłeś. Kilka miesięcy temu. Nawet ja o tym wspomniałam. Po prostu kolego rozumujesz na opak. I nie mam nic złego na myśli!!! Spróbować zawsze można. I tak chyba nic nie stracisz. Mam nadzieję.
    To była pierwsza rzecz, o którą się pożarliśmy. Poza tym cała rozmowa straciła dramatyzm, więc nie powiem. Musisz uzbroić się w cierpliwość.
    Rozmawiając z tobą, można dostać załamania nerwowego. Poważnie. Aż nie wiem czy mam się pytać, co więc robisz, ale chyba zaryzykuję.
    O brzydkim panu chyba nie. Trzeba to będzie załatwić bardzo szybko.
    Że co ja niby zrobiłam? Za bardzo szanuję swoje życie, by ci grozić. A jeśli chodzi o "ostateczne środki" to broń nie groźna... no przynajmniej mam taką nadzieję.
    Teraz jesteś nie uprzejmy. Ja się staram, wypruwam sobie żyły, by coś zdziałać, a ty tak mi się odwdzięczasz. Poczułam się urażona.

    OdpowiedzUsuń