No tak, bo jeśli ratowanie to tylko tak, jak robi to Steve. Nie musiałeś rzucać się na granat czy robić inne dziwne rzeczy, żeby uratować komuś tyłek. Mylę się?
A już myślałam, że natknąłeś się na te nazewnictwo przy okazji różnych reklam, które szczęśliwie miałeś szansę zobaczyć.
O, jak ładnie powiedziane. Podoba mi się ostatnie zdanie. Może masz rację, może nie - nie wiem. Mam nadzieję, że się jednak mylisz mimo tych swoich świeżych informacji i SHIELD jakoś przędzie, choćby cienko.
A poza tym - świetne miejsce na randkę. Coś z tego spotkania wynikło?
Powiedziałaś "tak samo jak Steve" i dlatego, założyłem, że chodziło o identyczną sytuację. Mój błąd, ale wiesz przecież, że czasem miewam drobne problemy z przeinaczaniem. Ale w takim razie to chyba tak, nie raz coś takiego zrobiłem. Nie tak głupiego jak Rogers, ale jednak.
Raczej nie skupiam się na zapamiętywaniu rzeczy, które kompletnie do niczego mi się nie przydadzą. Mniej więcej wiem czym jest konsola, bo Wilson miał coś takiego, ale nazwa "Play Station" niewiele jednak mi mówi.
Może się mylę, może nie, ale należy pamiętać, że wszystko co dobre kiedyś się kończy. Cisza trwa zbyt długo. Prędzej czy później rozerwą ich na strzępy i to ku uciesze medialnych sępów i coraz bardziej otępianego społeczeństwa.
Czy ja wyglądam ci na kogoś kto chadza na randki? I to w takie miejsca?
Wynikło. Potwierdziło to moje przypuszczenia i pomogła zorientować się na czym stoję. Oczywiście nie za darmo. Aż tak to mnie nie uwielbia.
Nie, nie chodziło mi o identyczność działań, ale skoro już doszedłeś mniej więcej do tego, co miałam na myśli, to nie drążmy tematu.
OdpowiedzUsuńA ty mógłbyś coś zrobić, żeby nie stało się tak, jak przypuszczasz, jeśli nie jest to dla ciebie obojętne?
Tak, wyglądasz.
No więc na czym stoisz? E tam, kto sìę czubi ten się lubi.
Ps, N po prawej błędna data :)