14 października 2015

Astrid Löfgren

N, okej, teraz to się autentycznie przeraziłam. Absurd goni absurd, niezły chwyt. Orientujesz się w popularności tej serii? Chodzi mi o to, jak przyjęli to czytelnicy, bo z tego, co zdążyłam usłyszeć czy przeczytać, jest to dość kontrowersyjny świat.
No tak właśnie myślałam, ale tliła się nadzieja, że jednak nie. Jakaż jestem naiwna. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że Stucky to komiksowa rzeczywistość, a nie wymysł fanów :D Ciężko się temu wrażeniu oprzeć. Nie mogę się też oprzeć wyobrażaniu sobie tego na dużym ekranie. Dramat.
 Ostatnio wszystkie nowe i w założeniu genialne pomysły Marvela nie są odbierane zbyt dobrze. A przynajmniej nie tak dobrze jak się spodziewano. Zniszczono uniwersum Ultimate i zastąpiono je niezbyt udanym Battleworld, przestano wydawać komiksy o Fantastycznej Czwórce, Wolviernem jest X-23, Thorem jest Jane Foster, Capem jest Sam Wilson, a Steve chodzi z metalową protezą Bucky'ego przewieszoną przez ramię i rozpacza. Można by wymieniać tego znacznie więcej.
 W tej serii Steve wypowiada imię Bucky'ego średnio trzy razy na stronę, wspomina go cztery razy na zeszyt, obwinia się o coś z nim związanego średnio dwa razy na zeszyt i angstuje więcej niż kiedykolwiek. Wolę obie nawet nie wyobrażać sobie tego w wykonaniu panów Stana i Evansa.
James, no tak, tu masz rację, bo faktycznie szeroko rozumiana różnorodność nie istnieje i często dosłownie wszystko wygląda podobnie. Chociaż z drugiej strony tyle tych morderstw w realnym świecie było, że może być trudno wymyślić coś nowego. Nie wiem, nie znam się.
Już mi się nie podoba, że to przyrządowy twór. Zdecydowanie źle to wygląda. Kroi się chyba niezła afera. Jakimi metodami posługują się agenci, czy kim ci ludzie są, z tego projektu?
Nie wiem, co musiałbyś zrobić, żeby się przestało w końcu pieprzyć. Za dużo na ciebie spadło. Przykre to.
/Dobra, zostawmy temat morderstw i ich braku różnorodności. Przerzućmy się lepiej na pogodę. Chociaż lepiej nie, bo znowu zboczę z tematu.
/Wierz mi z doświadczenia, że organizacje, które mają jakikolwiek związek z rządem, często składają się z największych szuj i bydlaków. Nie kieruje nimi żadna, nawet najbardziej popieprzona ideologia, a tylko pociąg do forsy. Tak jest też w tym przypadku. Znaleźć, osaczyć, unieszkodliwić, zawlec przed szefostwo jak, natychmiastowo zlikwidować jeśli sprawia problemy. Zero cackania się i przejmowania się szkodami, bo wiedzą, że mogą sobie na to pozwolić.
/Cóż, próbowałem wielu rzeczy, które mogłyby to zmienić, ale skoro nadal tutaj siedzę, łatwo można zorientować się, że mi nie wyszło.

1 komentarz:

  1. N, co?! Zrobił sobie z tej rąsi breloczek albo jakiś talizman? Serio?
    Prawdziwa miłość <3

    James, chyba nie ma tematu, z którego byś nie zboczył.
    Ale chyba nie są tak popieprzeni jak ci z Hydry. To jakiś plus. Marny, bo marny, ale plus. Wyjaśniło się już cokolwiek?
    Słabe to pocieszenie, ale parę rzeczy ci jednak wyszło. Tak w miarę. No i trafiłeś na paru ludzi, którzy nie chcą cię od razu zabić na dzień dobry, to też coś pozytywnego w tym wszystkim.

    OdpowiedzUsuń