7 lutego 2016

Astrid Löfgren

#1 N, no to tak, w tej wersji owszem, raczej pięknie by nie wyglądał. Chociaż mogłoby mieć to swoje plusy.
I dodam dodatkowe pytania tutaj, w sumie trochę dla wygody twojej i swojej. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz. 
#2 Ożeż ty! Myślałam, że co najwyżej mieszkanie skończy swój żywot, ale cholera, Yelena?! Nie, nie, nie, nie zgadzam się. Nie.
Teraz to dopiero Jamie podchwyci melodię pt. "To wszystko moja wina".
Nie wiem, co powiedzieć.
/A i owszem, miałoby swoje plusy. Mógłby pożyczać od Natashy nie tylko prostownicę, ale też szampon do rudych włosów. Ten wyciągiem z henny i granatu dobrze by mu służył. 
/To, czy dodałabyś te pytania pod notką z odpowiedzią czy pod #25, naprawdę nie robi zbyt wielkiej różnicy. Możesz robić to tam, gdzie będzie ci wygodniej.

/I cóż, mówiłam, że będzie drama. Na samym początku #25 miało wyglądać odrobinę inaczej, ale stwierdziłam, że taka zmiana wyjdzie notce i Bucky'emu na... no, nie bardzo mogę powiedzieć, że na dobre. 
James, jakiś dysonans się tu czai. Nie tłumacz się, nie wymagam tego.
I co ty chcesz zrobić? Coś bardzo, bardzo złego albo głupiego, albo to i to, ale co?
Wlazę zapewne na pole minowe, ale co tam. Co teraz czujesz? Co myślisz?
/Nie zrobię niczego, co można by uznać za o wiele gorsze czy bardziej... bestialskie od tego, co zdążyłem już zrobić przez całe życie. Po prostu... zrobię to, co powinienem zrobić już dawno. Przestanę mydlić sobie oczy tym, że mogę być ponad to, że mogę być kimś lepszym, bo niczego z tego nie mam, i zwyczajnie rozszarpię każdego, kto zalazł mi za skórę. 

/I co teraz czuję? Co mam niby powiedzieć? Że jestem zły? Wściekły na nich, na siebie, na wszystko wokół, bo nie tak miało być, nie tak miało się to skończyć. Nie teraz, nie w taki sposób. Mam mówić o tym, że mam sobie cholernie za złe wiele rzeczy, bo wiem, że to moja wina? Że cholernie żałuję tego, że już nigdy nie będę mógł powiedzieć tych wszystkich rzeczy, które odkładałem na później? To mam mówić?

1 komentarz:

  1. N, przyznam, że o takim plusie nie pomyślałam, ale to też zawsze jakiś.
    Od dawna to planowałaś, zła kobieto?

    James, tylko z zemsty?
    Mogłabym ci trzasnąć pewną historię, ale to bez sensu, więc ograniczę się tylko do tego, że własna wina nigdy nie jest oczywista, jeśli nie zrobiło się czegoś z premedytacją. Są przesłanki, jakieś błędnie podjęte decyzje na przykład, jasne, ale to nigdy nie jest sto procent. Oprócz własnej winy jest jeszcze wina - ta trochę większa - po stronie skurwieli, którzy chwycili za klamki. Mam więc nadzieję, że nie zwalasz na siebie stu procent.
    Tak, to masz mówić. A raczej to, co zechcesz powiedzieć, jeśli w ogóle zechcesz.

    OdpowiedzUsuń