Ja tam starego Bucka lubię. To miła odmiana :)
Stark pojawił się w jakiś dwóch odcinkach i właściwie nie zaprezentował nic ciekawego. Czasami zachowywał się jakby miał ADHD, rzucał na lewo i prawo żarciki rodem z podstawówki i zajął się produkcją filmową. Niby wielki naukowiec, a ja widziałam w nim niewyżyte dziecko, któremu brakuje piątej klepki w mózgu. Ten z poprzedniego sezonu przynajmniej potrafił zachować choć odrobinę powagi, ten nie. A ja i tak tęsknię za Starkiem z CA:TFA :( Czy tak trudno znów odwzorować tą postać?
W CA:WS było powiedziane, że Steve uratował przyszłego męża Peggy i jak na razie ani Sousa, ani Thompson nie pasują mi do tego opisu. Ale jeśli któryś z nich ma być jej mężem to Sousa jest na dobrej drodze, choć wątek spieprzyli niemiłosiernie. A co do Thompsona... nie będę tutaj wypisywać spojlerów, ale jego można uznać za wykluczonego (choć po Marvelu można się wszystkiego spodziewać).
Ja oglądałam z nimi jakieś pięć odcinków, podczas których Hunter strasznie mnie wkurzał, był taki strasznie, ale to strasznie drażniący. Do tej pory pamiętam wypowiedź May o tym, że go nie lubi i pamiętam, że jej przytaknęłam. Bobbi na początku wydawała się spoko, ale przyznam, że nie zdążyłam za bardzo jej poznać.
Nie przypominaj mi o Pająku! Ten to dopiero działa mi na nerwy :/
/Raz na jakiś czas, jako odskocznia - czemu by nie. Gdyby miał zagościć tutaj na dłużej - wszyscy mieliby go dość po dwóch-trzech tygodniach. Także pozostawię go na te chwile, gdy taka odmiana naprawdę się przyda i da taki mały powiew świeżości.
/Obaj Starkowie są naprawdę trudnymi postaciami do poprowadzenia i łatwo ich skepścić. A kiedy ktoś już przedobrzy, dostajemy Howarda, który nie potrafi niczego skonstruować dobrze i zachowuje się jak niewyżyty szczeniak z ADHD, albo Tony'ego rzucającego siusiumajtkami i żarcikami o prawie pierwszej nocy. Tak samo jest z Deadpoolem - balansuje na granicy bycia zabawnym i bycia kiczowato-irytującym, co niektórzy twórcy niestety mylą.
/No nie mów, że ukatrupili Thompsona :/ Naprawdę? Już Sousa był znacznie bardziej irytujący i mniej wnosił. Jack może i bywał dupkiem, ale jednak miał potencjał i mógłby stać się naprawdę ciekawą postacią. Ale nie zdziwię się, jeśli Jack wróci. W końcu nawet Ward powrócił pod postacią zombie, więc tam naprawdę nikt nie umiera.
/Hunter jest może dość trudny do polubienia, bo faktycznie potrafił być drażniący, ale i tak był moją ulubioną postacią z "Agentów...". Co przy takiej konkurencji nie było jednak żadnym wyczynem i głównie z tego powodu na razie odpuściłam sobie ten serial.
No tak, Nathaniel już z jakiś rok będzie miał lub koło tego :)/Skończy rok w przyszłym miesiącu. Naprawdę szybko zleciało.
Czy mi się zdaję, czy ostatnio zmieniłaś styl walki i zaczęłaś używać nowej broni?
/To nie nowa broń, to po prostu trochę podrasowane przez Starka kije bō. Bardzo wygodne jeśli dochodzi do walki wręcz.
A co jeszcze? No tak, twoja ręka. Nadal przypinasz do niej magnesiki?
Ulysses to by było coś. Jako osoba, która o mały włos na chrzcie nie dostała Faustyna to cię rozumiem. No proszę, już drugi raz w ciągu jednego dnia.
Przepraszam, siedemdziesięciu jeden, mój błąd. Jesteś, czy nie jesteś... zależy jak na to patrzeć.
"Jestem zabójcą, który nawet zabić porządnie nie potrafi." Przepraszam, ale po przeczytaniu tego zdania padłam. I ta desperacja w twojej wypowiedzi. Fakt śmieszne to nie jest, a może jest... Lepiej dla Steve'a, że z ciebie taki kiepski zabójca.
To to idziemy do przodu. W sensie, że ty idziesz. Bardzo mnie to cieszy. W końcu ruszyłeś z miejsca w dobrym kierunku. Tak jest Bucky, do przodu. Trzeba się w końcu odciąć od tego co było, prawda? A przynajmniej próbować, bo coś czuję, że to znowu będziesz miał jakieś "ale".
Czuję się urażona. Tak się starałam, żeby ci pomóc, a ty tego nie potrafiłeś docenić. A tu wystarczy, że jakaś Orlova cię słucha i już jest fajnie.
A tak na serio to dobrze, że na nią trafiłeś. Pamiętam jak na samym początku, żaliłeś się, że nie masz się komu wyżalić (dziwne nie?). Dobrze, że w końcu spotkałeś taką osobę, która cię rozumie i z którą możesz bez przeszkód pogadać o wszystkim. To też ci dobrze zrobi.
Może się nie jasno wyraziła, bo przyznaję, że sama się zaplątałam w swojej wypowiedzi. Ale dobrze, że teraz wszystko jest jasne.
I tak nie miałam zamiaru wciągać cię w nałóg, z którego dopiero co wyszedłeś. A ja i tak ostatnio za dużo piję.
/Ze wszystkich części mojego ciała wybrałaś akurat tę, która została do niego doczepiona i teoretycznie częścią mojego ciała nie jest. Nie no, dzięki. I nie, nie przypinam do niej magnesików. Ale za to łuski mogą służyć jako otwieracz do butelek.
/Rutherford Ulysses nie brzmi w sumie aż tak źle. Powiedz to na głos. Czujesz tę moc? Nie? W sumie ja też nie. Dlatego dobrze, że nie miałem brata. I że ma nie dała przekonać się babce i nie nazwała żadnej z moich sióstr "tradycyjnie", po żydowsku. Trafiłaby się jeszcze jakaś Drezla czy Chasza. Albo Zylpa. Przy nich to nawet Faustyna nie brzmi źle.
/Teoretycznie jestem martwy - zostałem uznany za zmarłego, wpisano mnie na listy i tablice poległych, mam nawet grób. Całkiem ładny, zadbany, rodzina Rebeccy o niego dba. Praktycznie niestety nie bardzo wyszło, bo mam dziewięćdziesiąt cztery lata i nadal oddycham. Cóż, coś we mnie umarło, nie ukrywam, ale jednak w ostatecznym rozrachunku jestem żywy.
/Nie naśmiewaj się z mojego dramatu. To nie sprzyja odbudowywaniu się pewności siebie, wiesz? Chociaż w tym przypadku jest to jednak dość zrozumiałe.
/Widocznie dobrze mnie znasz, bo tak, mam jakieś "ale". A mianowicie takie, że wcale nie zamierzam odcinać się od tego, co było. Chcę tego czy nie, to jest część mnie i już zawsze nią będzie. Nie chcę kolejny raz tracić części życiorysu, Chcę po prostu iść dalej. Nie zaczynać od początku, z czystą kartą. Po prostu iść dalej.
/Zwykły, normalny człowiek nie zrozumie pewnych rzeczy. Zakładam, że oczekiwano by ode tego, że będą targać mną wyrzuty sumienia, że będę żałował wszystkiego, co zrobiłem, że będę szukał odkupienia i przebaczenia win. Ale... no, już nie do końca tak jest. Im więcej pamiętam, tym bardziej jest mi to obojętne. Zabiłem tylu ludzi, że już mnie to po prostu nie rusza. Widziałem wiele, przeżyłem wiele i zrobiłem tak wiele, że powoli zaczynam rozmawiać o tym tak, jakbym gawędził o pogodzie. To dla mnie coś normalnego. Dla innych nie i dlatego wolę rozmawiać o tym z kimś, kto potrafi to zrozumieć. A Orlova musi się tego nauczyć. Długa droga przed nią.
/I jaki znowu nałóg? Nie jestem uzależniony. Próbowałem się zapić, bo miałem ciężki okres. Ale potem mi przeszło i jakoś już mnie do tego nie ciągnie.
A co do matki Starka to gdyby przenieśli akcję do lat 50 to Maria mogłaby mieć jakieś 20 lat, więc tony'ego urodzilaby gdzieś w wieku 40 lat.
OdpowiedzUsuńUkatrupili, ale na razie jeszcze nie stawiam kropki nad i, bo wszystko jest możliwe. Tym bardziej że jeszcze tego nie potwierdzili. Trachneli thompsona porosto w klatę, więc mam nadzieję że szybko co ktoś znajdzie i uratuje. No thomsona zombie to ja nie chce 😕
Ja co jakiś czas próbuje się za to zabrać i jakoś mi nie wychodzi. Wytrzymuje 2, 3 odcinki. To mój rekord.
Przed akcją z uktronem ich nie widziałam, dlatego stwierdziłam, że są nowe.
A co się dzieje w tarczy?
A po za włosami i ramieniem jest w tobie jeszcze coś ładnego? 😛
Widzisz, coraz więcej zastosowań na twoja błyszcząca rączka. A tak na serio się pytam. Wciąż zalogujesz wspomnienia na fiszkach?
Z takim imieniem to nawet bohatrem narodowym bys nie został. I nie, jakoś nie czuję. 😐
Miło wiedzieć, że ktoś po śmierci dba o twój grób. To chyba pozytywne odczucie, co? Że po tylulatach wciąż ktoś o tobie pamięta.
Po prostu dało się wyczuć desperacja, mała ironię w twojej wypowiedzi. To mi się wydało zabawne.
Chyba naprawdę dobrze, bo wiedziałam, ze właśnie tego się uczepisz. Ale taka reakcja mnie cieszy. W końcu gadasz z sensem.
Ja od Ciebie wyrzutów sumienia nie oczekiwałam. Ani pokuty. Ani zarządzania. Ani nic z tych rzeczy. Po pierwsze to nie ty Podejmowales te decyzje. Po drugie zapewne wiekszosc tych ludzi zasluzyla sobie na ten los. A wyrzuty sumienia to zło. Zatruwaja tylko życie, a przecież czasu cofnąć się nie da. Wiem, jak na zwyklego czlowieka jestem zołzą.