17 maja 2016

Astrid Löfgren

#1 N, opcje mogą być dwie. Zaklepał tył, bo by się na jednym siedzeniu nie zmieścił, albo pomyślał przyszłościowo – Steve miałby gdzie się przenieść. A Sam… Sam jest zazdrosny, więc na chama się wbił do autka. I dlatego właśnie nie chciał przesunąć siedzenia.
Na Syberię poszedł z myślą, że się na nowo zakumpluje ze swoimi treningowymi dziatwami, bo Rogers to za mało. Nie no, nie wiem, czy to nieprzemyślane działanie twórców, czy co, ale to trochę tak, jakby Buck już wiedział, że Szwadron nie będzie problemem i że tylko przeciwko Starkowi uniesie broń, a to zaprzecza jego wcześniejszym wypowiedziom na temat dawnych kumpli, że są gorsi niż on i razem mogą zdobyć świat.
No chyba, że jednak pod za dużą kurtką miał mini-magazyn. Z Panterą miałby chyba problem. Nie imają się go kule, to i nóż pewnie nie wszedłby jak w masło, a ewidentnie był nastawiony na lanie się tylko z nim.
#2  Mam wrażenie, że Wandzia onieśmiela naszego żołnierzyka.
A Steve'a mi szkoda. Nie może się rozwinąć jako matka-kwoka, a widać, że desperacko tego pragnie. Ale poważnie, to nawet go rozumiem. I wyobrażam sobie, jak źle musi się czuć z odtrąceniem.
I Sam <3 Jedna wypowiedź, a tak cieszy. 
/Bo biedny Sam jest taki odtrącony. Ciągle Bucky to, Bucky tamto, Wanda to, Bucky tamto... Chłopak zrobił się zazdrosny i dlatego był taki niemiły dla biednego Buckysia. To przez niego biedak tak się przemęczał i aż musiał przesunąć się na drugą stronę siedzenia! Ale i tak będę to szipować - Balcon for eva <3
/Bucky nie mógł wiedzieć, że Zemo planuje pozbyć się jego dawnych podopiecznych. Dlatego albo poszedł tam z myślą: A) że wystarczy sam jego widok i dawni kumple rzucą mu się w ramiona, B) chciał popełnić samobójstwo w efektowny sposób, C) sądził, że jego rycerz z tarczą go obroni, D) jest taki super,że pokona ich jedną bronią; albo naprawdę miał pod mundurkiem pochowany jakiś mały arsenał. Zastanawia mnie też jedno - dlaczego w scenie zabójstwa Starków nie miał maski?
/W sumie i tak wiedział, że ma przerąbane, więc po co się starać i szukać jakiejś broni, którą i tak kotek by mu popsuł.

/Nie zaprzeczę. Mam plan na ich relację i w przyszłości może się okazać, że Buckyś się do tych jej czarów-marów przekona.
/Bo Stevie jest biedny. Stara się, chce dobrze, ale zawsze i tak nic nie wychodzi tak, jak powinno, a Buckyś mu sprawy nie ułatwia :/
/A Sama będzie więcej <3
Sam, bardzo podobne, ale się jednak w czymś różnią. W związku z tym – czym?
Nie krępuj się, ja wiem, że go nie cierpisz. Za co konkretnie uraz? Jeszcze za to, co było kiedyś, czy coś nowego się napatoczyło? Zresztą bardziej prawdopodobna jest chyba druga opcja. Bardziej irytujący? To się tak da?
/Steve podszedł do tego o wiele bardziej emocjonalnie niż ja. Sądzę, że wtedy, w Berlinie powinien jednak spróbować dogadać się ze Starkiem i nie przekreślać próby pojednania przez to, że ten kazał Wandzie zostać w bazie. Miał trochę racji. Nie miała wizy, sytuacja była napięta. To nie był areszt domowy, a Steve tak do tego podszedł. Gdyby nie to, sporo rzeczy mogłoby potoczyć się inaczej. Ale to tylko gdybanie.
/Za tamto ciągle mam uraz. Wiesz jak ciężko było mi się wytłumaczyć Steve'owi z tego, że zgubiłem Barnesa? Wiesz jak się martwiłem, bo Hydra znowu mogła położyć na nim łapy? Ale nie, jemu po prostu znudziło się siedzenie na tyłku i postanowił pogonić po świecie za starymi kumplami. O których nie raczył nam nawet powiedzieć. O tym, że jest ich więcej też nie napomknął. Dopiero w Berlinie przypadkiem mu się wymsknęło. To, że zachowuje się jak dupek też mam mu za złe. Mógłby wreszcie przestać odtrącać Steve'a, bo nie będzie wiecznie prosił się o uwagę. 
I tak, da się, bo wiesz, kiedy widziałem go ostatnim razem, przypominał momentami wręcz przestraszonego psa. Teraz to raczej hiena. 
Steve, czego dotyczą te informacje? 
/Głównie stanowiska SHIELD w tej sprawie. Ich też obowiązuje nowa ustawa, bo mają w swoich szeregach uzdolnionych. Jeśli Ross dowie się, że ACTU to teraz tak naprawdę SHIELD, będą problemy. 
Bucky, no i jak tak się hamujesz i już zahamujesz, to co wtedy czujesz? Albo myślisz?
A hasła? Hasła na nich nie działały? Musiały być jakieś od włączania i wyłączania. Co musiałeś – albo musieliście? – robić, żeby ich ustawić do pionu?
Wyszło na moje.
/A co mam czuć? Po prostu nie mówię wszystkiego, bo część zostawiam dla siebie i tyle. Nic szczególnego.  
/Wybacz, ale tego nie wiem. Nie znam się na ich programowaniu i nie wiem jak mogło działać. Ja to jedno, ale oni to już inna bajka. Byli agentami Hydry, wstąpili tam dobrowolnie, więc może sądzili, że hasła nie są potrzebne? Tego nie wiem. Wiem tylko, że po dostaniu serum stali się niestabilni i ciężko było ich uspokoić. O ile mnie szło jeszcze choć na chwilę otumanić końską dawką jakichś prochów, tak na nich nie działało nic. Trzeba było ich po prostu obezwładnić, co zazwyczaj robić musiałem ja i co było cholernie trudną sztuką, a potem oni się nimi zajmowali. 

1 komentarz:

  1. N, żaden Sam nie stanie między Bucky’m a Steve’m, nigdy! Weź i nie szipuj, kiedy oni są tak genialni <3
    Wszystkie opcje wydają się być tak samo prawdopodobne, chociaż na przód oczywiście wysuwa się rycerz…
    Co do maski – też się nad tym zastanawiałam. Doszłam do wniosku, że być może nie było większej potrzeby, żeby w tamtych czasach ją nosił. Monitoring był chyba jeszcze mało powszechny – chociaż nie mam pewności - mogli się więc tym jeszcze nie przejmować i dopiero później zaopatrzyć go w maskę, kiedy kamery były już co dwa metry. Winnie kamerę popsuł – chyba, bo w końcu do niej celował, więc musiał o tym zameldować. Hydra mogła jakoś sfabrykować nagranie i podmienić. Albo – co wydaje mi się całkiem prawdopodobne – to zagranie na emocjach widzów. W poprzedniej części upadek maski miał być ciosem i odkryciem tożsamości WS, a w CW jej brak ma podnosić poziom dramaturgii. Czyż to nie straszne, kiedy tak obojętnie paczy z poziomą kreską zamiast ust?
    Tak myślę, że jednak mógł coś ze sobą wziąć. Kotki lubią zabawki. Zamiast w broń mógł zaopatrzyć się we włóczkę.
    Chyba zacznę kibicować, żeby się przekonał.
    Oni są dla siebie stworzeni. Jednemu nic nie wychodzi, drugiemu nic nie wychodzi, a skoro dwa minusy dają plus, to… Powinno być stabilnie?
    Miód na oczy i uszy!

    Sam, skoro nie areszt domowy to czym to twoim zdaniem było?
    Oj tam, wybacz mu. Chłopak chciał dobrze. Na pewno tak było. Mam nieodparte wrażenie, że odtrącanie to jego wyraz rozpaczliwej potrzeby, by ktoś był mimo wszystko obok. Potrzebuje uwagi i zainteresowania, choć tego nie przyzna. Jeszcze nie.
    Już wolałabym hienę niż przestraszonego psa. Chociaż wiesz, chyba masz rację, że się da.

    Steve, a jakie są te stanowiska? Problemy ze względu na obecność uzdolnionych w organizacji? Tak bardzo tego wszystkiego nie pojmuję.

    Bucky, zadowolenie, że umiesz się powstrzymać; złość, że nie możesz powiedzieć tego, co ciśnie ci się na usta? Dyskomfort, frustrację, dumę, nic?
    Jeden na pięciu? Fajnie. Niezapomniane wrażenia.
    Zapomniałam zapytać: lepiej trochę, jak się przeszedłeś po plaży? Oprócz tego, co myślisz o Wandzie? Słyszałeś o niej wcześniej?

    OdpowiedzUsuń