A więc trzeba podtykać mu pod nos blondynki albo brunetki, tak dla urozmaicenia i zminimalizowania ewentualnej traumy.
Z "Mody..." wyglądało podobnie jak z OUaT, tyle że jeśli zaczniesz nakładać na to relacje, pochodne związki, i jeszcze inne sprawy, zaczyna być naprawdę skomplikowanie. Z X-menów wygląda strasznie. Podziwiam tego, kto to zrobił.
Wpakował się w niezłe przedszkole, nie ma co, ale radzi sobie, to najważniejsze. Już to widzę, jak mu tłumaczy.
Jak widać Natasha sprezentowała mu prostownicę. Świetnie. Niby nie wygląda jak ofiara operacji plastycznych, ale pod maską może skrywać usta przypominające glonojada.
/Niestety, ale na to jest już chyba za późno. Ale nie ma tego złego, przecież jego Gail też kiedyś była ruda, a przed nią raczej z krzykiem nie uciekał. Może dlatego, że nogi za bardzo miękły mu w kolanach, ale to już szczegół.
/Pan Barnes i pan Rogers mają zostać wplątani w jakąś dramę, więc raczej będzie to połączone jakoś z całą tą sprawą z Hydrą. W końcu to Kobik odmłodziła Capa, więc mogła coś namieszać i dlatego ten jest Hail Hydra. Miałoby to nawet pewien sens. Jednak w pewnym sensie byłoby to jak odgrzanie starego kotleta i zaserwowanie podobnej historii, ale z zamianą ról. Tym razem to Bucky za pomocą Kostki (z której powstała Kobik) próbowałby nawrócić Steve'a na dobrą drogę i przypomnieć mu, kim tak naprawdę jest. Czyżby Marvel znowu ściągał sam od siebie?
/W sumie Bucky chyba jeszcze nigdy nie miał aż tak długich włosów (ciężko stwierdzić, bo ciągle wyglądają inaczej), bo zazwyczaj sięgały trochę poniżej brody, a nie aż do ramion. Zazwyczaj były one też dość proste, od czasu do czasu ktoś mu je tylko trochę podkręcił. A pod maską na całe szczęście znowu jest piękny i młody, i nie wygląda jak uzależniony od botoksu.
Steve, zawsze możesz zapytać najpierw jego czy jest coś, co chciałby ci powiedzieć. Wybadasz tym grunt i myślę, że będziesz mógł wysunąć trochę wniosków, bo albo się zamknie, albo umiarkowanie otworzy. Jeśli to drugie, będziesz miał zielone światło na trochę więcej szczerości.
Mógł powiedzieć, żebyś spieprzał, a wewnętrznie dziękować, że w końcu ktoś przyznał, że dobrze, że jest tu, gdzie jest.
/Bucky zazwyczaj nie ma mi nic do powiedzenia. Czasem, od czasu do czasu coś wtrąci, napomknie, skomentuje, ale przez większość czasu nie mówi nic albo mówi o rzeczach mało istotnych. Otwiera się bardziej tylko wtedy, jeśli wie, że musi coś powiedzieć.
/Czy w pewnym sensie nie było to trochę nie na miejscu? Naprawdę się cieszę, że jest obok, ale mógł to jednak odebrać jako "cieszę się, że to wszystko przytrafiło się akurat tobie". Czasem nie do końca się rozumiemy.
Bucky, już tyle czasu cię męczę i dręczę, że pewnie nie uniknęłabym podduszenia nawet przy grzecznym „Dzień dobry”. Zdenerwować cię to akurat jest w miarę łatwo, więc mówimy o szale. Byłeś w ogóle w takim szale w przeciągu, powiedzmy, roku? Musisz wziąć udział w treningu kontroli gniewu.
Bo może przygniatała cię świadomość, że kiedy ktoś się dowie, to źle skończysz? A jeśli powiem, że musimy?
Zainteresowałeś się sprawą, bo media żerowały na Stevie? Chyba się nie polubiłeś z Wandą. Boisz się jej?
/Z kontrolą nad gniewem samym sobie to wielkiego problemu chyba nie mam. Gorzej jest już jeśli się troszkę rozgniewam, bo wtedy to nie do końca nad sobą panuję i mogę zrobić kilka brzydkich rzeczy. Ale już dawno coś takiego mi się nie przytrafiło, nie pamiętam nawet kiedy był ostatni raz, wiec jest chyba dobrze.
/Jeśli powiesz, że musimy, to chyba musimy. Logiczne, prawda?
/W sumie to tak. Zainteresowałem się tym trochę bardziej głównie dlatego, że Steve był jednym z obwinianych za całą tę aferę. Kiedy dawniej spuszczałem go z oka, bawił się w wyskakiwanie z samolotów i eksperymenty medyczne, kiedy teraz go zostawiłem, bawił się w zrzucanie miast z nieba i mordercze roboty. Cóż, postęp. Aż strach myśleć o tym, co zrobiłby, gdybym teraz odszedł.
/Wiesz, jakoś nie zamierzam "lubić" kogoś, kto dobrowolnie zgłosił się do Hydry. Nigdy nie wiadomo kiedy takiej odbije, bo kto raz wszedł do Hydry - dobrowolnie lub nie - nie wyjdzie już stamtąd normalny. I chyba nikt nie jest na tyle głupi, by wierzyć, że Hydra coś komuś dała, nie biorąc niczego w zamian.
N, całkiem prawdopodobne. Ta powtarzalność – choć to może zbyt duże słowo – staje się już nudna. Chociaż może lepsza taka powtarzalność niż wymyślanie jakichś wyjaśnień totalnie z dupy.
OdpowiedzUsuńZawsze może być uzależniony od tego czegoś, co zasysa usta i sprawia, że wargi stają się większe. Nigdy mu nie wychodzi tak, jak zechce, dlatego zakłada maskę. Na wszystko jest wytłumaczenie.
Steve, a zapytałeś go wprost, co sprawia mu trudność w rozmowie z tobą?
To znaczy? Mógłbyś rozwinąć, bo nie do końca pojęłam sens? Bucky to układanka z tysięcy elementów, niektóre są powciskane w niepasujące miejsca, więc nic dziwnego, że się nie do końca rozumiecie.
Bucky, jak dla mnie to jedno wyklucza drugie, ale okej, być może czegoś nie pojęłam odpowiednio. No ale tak, skoro się nie zdarza, to jest dobrze.
A jeśli powiem, że masz skoczyć w ogień, to skoczysz?
I co sobie wtedy o nim myślałeś, kiedy spora część winy spadała na niego? Cóż, pewnie znalazłby sobie fantastyczną zabawę godną wszystkich poprzednich. Na pewno jakąś z przytupem.
Ktoś jeszcze tak myśli oprócz ciebie?