16 czerwca 2016

Astrid Löfgren

N, oj no wiem, ale narzekać na groźbę przytycia i tak by mógł, nawet gdy nie jest realna. Toć to Bucky, narzekać potrafi na wszystko. Zatem trzeba mu równie doskonałej towarzyszki, żeby mogli się dodatkowo wymieniać radami odnośnie coraz lepszego wyglądu. E tam, znalazłby się taki szaleniec.
No tak, księżniczka potrzebuje przecież karocy. Jeszcze by się zmęczył i ubrudził pantofelki…
O to, to! Teraz te pomysły stają się jeszcze bardziej sensowne. On tak po prostu okazał miłość i wdzięczność. 
/Jeśli zaległby na kanapie odpowiednio długo i żywiłby się tylko fast-foodami, wreszcie zacząłby tyć, więc wcale nie jest to takie nierealne. Poza tym, według tumblra najwspanialszy Bucky to beefy Bucky, więc może jeśli jeszcze trochę przytyje, zyska jeszcze więcej fanek? Ale to niestety nie pomoże mu znaleźć towarzyszki równie idealnej co on, ponieważ po świecie nie chodzi drugi taki cud. Czasem ten jeden to i tak zbyt dużo.
/Ej, ale buty to akurat Buckyś ma ładne i szkoda, żeby się pobrudziły. I tak je biedak całe zamoczył, gdy musiał wyciągać Steve'a z wody.
/Nie żeby coś, ale takie okazanie miłości i wdzięczności w MCU też mogliby pokazać. Nie narzekałabym, a i upragniona przez fanów drama by była... A śmierć rodziny Clinta mogłaby okazać się sfingowana...
Scott, dla swojej córci jesteś pewnie najlepszym tatą na świecie.
Okazał się taki, jak go sobie wyobrażałeś za dzieciaka i później?
/No ba, że tak. Paxton może tylko pomarzyć o byciu księżną na herbatkowatych przyjęciach.
/Nie do końca. Ale to wszystko jest zrozumiałe, bo za dzieciaka idealizowałem swojego idola - jak pewnie niemal każdy - a do tego media i historia trochę go wyidealizowały. 
Steve, to jak to w praktyce wygląda? Ktoś powie jego imię, a tobie w głowie od razu pojawiają się jakieś wspomnienia z dobrych czasów sprzed wojny, jakieś skryte marzenia odnośnie przyszłości, zamartwianie się i te sprawy? 
/Niezupełnie. Raczej... Powiedzmy, że wszystko to, co się wydarzyło, uderza we mnie bardziej niż zwykle i zwyczajnie zaczynam się wściekać. A przecież nie od dziś wiadome jest, że złość przysłania zdolność trzeźwego myślenia i często działa się wtedy zbyt impulsywnie. 
Bucky, próbowałeś im to wytłumaczyć?
Coś sobie po prostu pomyślałam, ale już nieważne.
/Nie będziesz chyba zbytnio zaskoczona, jeśli powiem, że nie? No raczej nie, nie będziesz, bo to niemal oczywiste.
/I oczywiście nie powiesz mi co, co nie?

1 komentarz:

  1. N, kłopot w tym, że żeby utyć na dłużej, musiałby chyba resztę życia spędzić na kanapie, nie ruszając nawet palcem. Ale co najwspanialszego jest w wersji beefy to nie mam pojęcia. To co on biedny pocznie? Chyba będzie musiał troszkę się zmienić, żeby jakaś miła dama go zechciała.
    I to dwa razy zamoczył, bo jeszcze przecież Steve musiał wyciągać go z wody. Chyba to były te same buty. A przynajmniej podobne.
    To by był niezwykle zaskakujący zwrot akcji. Kto by się spodziewał, że wcale rodzinka nie zginęła.

    Scott, księżna jest tylko jedna, będzie musiał się z tym pogodzić.
    A jakie najistotniejsze różnice między wyobrażeniami a rzeczywistością dostrzegasz?

    Steve, rozmawiałeś o tym z Samem? On może mógłby pomóc. Ze złością to jest tak, że lepiej się jej regularnie pozbywać. Zwyczajnie się wyżyć od czasu do czasu.

    Bucky, no i dlaczego? A zbuntować się próbowałeś?
    A bo wiesz, nie mam ochoty powiedzieć. Zaskoczony, co? Tanio swoich myśli nie sprzedam.

    OdpowiedzUsuń