16 września 2016

Astrid Löfgren

N, w najlepszym wypadku nie odzywałaby się przez tydzień, bo śmiałam powiedzieć, że nie jest tak doskonała jak ktoś inny i nieważne, że nie miałaby pojęcia, o kim mówię.
Coś się wymyśli. Nagłe zakupy gdzieś na drugim końcu świata czy coś.
/Wydrukowałabyś jakąś fotkę naszego idola i niedoścignionego wzorca, najlepiej taką, na której nie ma na sobie zbyt wiele, a jeszcze by ci potaknęła. Tak właśnie by było.
/Tylko gdzie ich wysłać? Bucky zawsze znajdzie jakiś argument na "nie". Że za blisko, że za daleko, że za zimno, że za ciepło, że za wietrznie, że za duszno, że zbyt duże tłumy, że zbyt duże odludzie...
T’Challa, a nie boisz się, że w przyszłości ktoś mógłby ciebie i twój kraj osądzać za to, że nie zareagowaliście? 
 Konsekwencji niektórych decyzji nie da się przewidzieć, nie do końca. Ta taką jest. Musimy postępować jednak w taki sposób, by nasz kraj był jak najbezpieczniejszy i ucierpiał jak najmniej. Czasem trzeba więc zdecydować się na wybór mniejszego zła.
Steve, próbuję sobie jakoś to – nazwijmy to środkiem przymusu bezpośredniego – zobrazować i nie potrafię. Ty się męczysz, i on się męczy. Tak nie powinno być. 
 A co mamy zrobić? Powiedzieć "Dobrze Bucky, rób co zechcesz", żeby patrzeć jak się męczy albo, nie daj Boże, nawet od tego umiera? Wiem, że zdaje się bać tomografu, a zmuszanie go do tego nie jest najlepszym wyjściem, ale innego 
Bucky, no chyba komplement. W sumie to zależy.
 Więc uznam to za komplement. Dzięki!

1 komentarz:

  1. N, bezpieczniej jej nie prowokować. Jeszcze by zechciała naszego idola doścignąć…
    Na Brooklyn! Pod pretekstem zwiedzania starych śmieci. Miałby tam mnóstwo rzeczy, na które mógłby narzekać, bo to budynek nie tam, gdzie trzeba, a to coś wyburzyli, coś zbudowali, i wiele, wiele więcej.

    Steve, oczywiście, że nie. Robisz co trzeba.

    Bucky, co za entuzjazm. Aż mam ochotę go przygasić.

    OdpowiedzUsuń