Wiedz, że spokojnie poczekam ;* Czyli je masz rozpoczęte i co jeszcze jeśli to nie tajemnica? :p
Szkoda, że nie jest rudy bo może bardziej by się odgryzał a oni by nie wprowadzali go aż tak w swoje życia xD
/Jeśli chodzi o "Niebo..." mam dopiero niecałą połowę czwartej części. Narobiłam sobie zaległości w pisaniu i wolałam najpierw zająć się notkami na Aska, ponieważ te pojawiają się co tydzień. W poprzednim tygodniu doskrobałam kawałek "Nieba...", napisałam notkę tematyczną i zrobiłam plan oraz rozpiskę dla kolejnych części. Niestety nic poza tym.
/Kiedyś Steve żalił się na wszystko Bucky'emu, a Bucky Steve'owi. Teraz już nie zawsze mogą, bo jak to tak pożalić się Bucky'emu na Bucky'ego? Miesiąc na kanapie murowany. Więc trzeba skierować swoje jęki w stronę numeru dwa na liście pt."Najlepsi przyjaciele". A jeśli Sam nie chce spaść w rankingu, musi się zgadzać.
S: No właśnie i Bucky może mieć rację. Kiedy on jej nie ma? No ale was to chyba już nic nie rozdzieli.. Co mnie bardzo cieszy! Tu każdy przyzna że ja waszą fanką numer jeden jestem.
/Tak, tak, wiem. Główna zasada życia z Bucky'm to "Bucky zawsze ma racje, a jeśli jej nie ma, i tak twierdź, że ją ma". Jednak, tak między nami, często jej nie ma. I znam go na tyle, by wiedzieć, że w tym przypadku po prostu by sobie żartował. Przyjaźń to przyjaźń, nie musi być w tym żadnych podtekstów. Choć fakt, my jesteśmy dość kiepskim przykładem, bo skończyliśmy tak, nie inaczej.
B: A jak do was mówią? Nie mów że gdy odprawialiście im urodziny ktoś nie powzwolił dzieciom przyjść bo co z tego że bohaterowie skoro geje je wychowują? No chyba że takich imprez nie robicie?
Niewyprawianie dzieciakom urodzin podchodzi już pod znęcanie się. Robimy takie imprezy, te małe potwory zapraszają czasem przyjaciół na noc, od tak, bez powodu, i mają radochę, jeśli któryś z nas wskoczy w mundur. I o ile ja w życiu nie pokażę im broni nawet z daleka, o tyle Steve pomacha tarczą. Nie będę też ukrywał, nasza siła też robi wśród nich furorę. Dzieciaki świetnie się bawią, są bezpieczne, ale i tak trafią się indywidua, które będą twierdzić, że "ktoś taki jak my" nie powinien zabierać się za opiekę nad dziećmi. Steve jest grzeczny i kulturalny, więc ich olewa, a ja w kilku krótkich słowach każę im, za przeproszeniem, spierdalać i nie wpychać nosa w nieswoje sprawy, bo tego nie lubię. Chyba potrafię być przekonujący, bo się przymykają.
Ale to i tak dość dużo, wiesz na czym stoisz i gdzie chcesz iść xD Podziwiam ludzi, którzy piszą z planem, ja zazwyczaj szłam na żywioł albo czytałam jakieś cytaty xD
OdpowiedzUsuńNo zawsze Steve może się skarżyć Brooklynowi albo Ameryce? To też jest jakiś sposób, albo założyć bloga niczym John Watson xD
S: Ale miłość na bazie przyjaźni jest trwalsza i cudowniejsza? Więc tego można życzyć Samowi, czy jak on poznał swoją Mitsy?
B: To jest straszne, to jak się dopełniacie... Ale na tym chyba polega wasz udany związek. Mieliście jakieś kryzysy przez te pięć lat? Zwątpienia? Haha małe potwory zapraszają kolejne małe potwory i Liberty na to pozwala?