20 listopada 2016

Astrid Löfgren

N, raczej koszmarów. Ja już mam dziecko, następne mi niepotrzebne. Niech jakaś inna obłąkana kobieta go adoptuje :P
 Ciężko znaleźć kogoś tak zdesperowanego. Chociaż może podrzucimy go Natashy? Dwie pieczenie na jednym ogniu - on będzie miał kogo męczyć, my będziemy mieć satysfakcję z tego, że to jej kolej. Genialny plan!
Steve, neh, nie dowiedziałbyś się. Taka kobieta kazałaby ci się domyślać, co zrobiłeś nie tak, a spróbowałbyś tylko źle się domyślić... Oczywiście zawsze źle byś się domyślił. Swoją drogą to chciałabym coś takiego zobaczyć na własne oczy. Znaczy obrażanie się na cały świat z Bucky'm w roli głównej.
 Och, czyli jednak Bucky czasem jest jak kobieta. I wierz mi, że nie chciałabyś tego widzieć na własne oczy, ponieważ zwyczajnie mogłoby nie starczyć ci cierpliwości, Bucky potrafi być naprawdę wyjątkowo nieznośny. Wiem, że wciąż sprawdza tym granice, to, jak daleko może się posunąć, aż wybuchnę. Przestaje na jakiś czas, kiedy go o to proszę, ale później znów do tego wraca. Jakby jego życiowym celem było wyprowadzenie mnie z równowagi.
Bucky, już ci kiedyś mówiłam - nigdy mnie nie zadowolisz.
 To nie.

1 komentarz:

  1. N, opatulimy go w kocyk i zostawimy pod jej drzwiami. Dołączymy karteczkę „Cześć, jestem Bucky i już się znamy, nawet ze sobą sypialiśmy. Zaopiekujesz się mną?”. Nie będzie mogła odmówić, bo Bucky przecież źle znosi odrzucenie i ona o tym wie.

    Steve, obrażalstwo Bucky’ego to dobry trening cierpliwości. A co gdybyś wybuchł? Może by w końcu przestał?

    OdpowiedzUsuń