1 marca 2017

Astrid Löfgren

N, niech sobie ten psychiatra będzie psychoterapeutą, bo to dość częste, ale miło by było, gdyby była jakaś wzmianka, że w definicji "psychiatry" nie ma słowa o jednoczesnym byciu psychoterapeutą, bo tak. Tak jak mówisz, brak choćby małej wzmianki o medycznym wykształceniu. Ale w sumie czego się spodziewać? Ałtorki nawet nie sięgają do internetów by sprawdzić podstawowe rzeczy, więc logiczne, że nie sprawdzają, jak wygląda proces szkolenia psychoterapeutycznego. A rozróżnienie na szkoły i kierunki jest już w ogóle abstrakcyjne, bo kto tam słyszał o jakimś podejściu psychodynamicznym albo innym humanistycznym. Tak to jest, jak ktoś chce być mądry, a wychodzi na idiotę.
Och, kochana, z hydrantami dobrze się znam, więc wierzę bez pytań. Zawsze niespodziewanie atakują.
Haha, każde tłumaczenie jest dobre!
A proszę bardzo, czekam na spam z utęsknieniem :P
Chyba jej się pomyliły organizacje. Bo i z Kapitanem walczył. Logika na wysokim poziomie. A to drugie przejrzałam pobieżnie. To to słynne, o którym kiedyś wspomniałaś, że dzieciaczek został wysłany na rozmowę z Lokim. Tym Lokim. Taka to była rozmowa, że och! Miała wyciągnąć z niego coś tam, a skończyło się na wspólnym ustosunkowaniu się do Starka. Miodzio. Na tym skończyłam przygodę z tym opkiem. 
/Wychodzę z założenia, że jeśli pojawia się ciągle określenie "psychiatra" (tylko i wyłączenie), to jest to psychiatra. Nie przypominam sobie też, bym kiedykolwiek natknęła się o wzmiankach o zdobywaniu uprawnień terapeuty, a przez opek i ff przebrnęłam już bardzo, bardzo wiele. Część osób zdaje się taktować psychiatrę i psychoterapeutę jako synonimy, a samą psychiatrię jako dziedzinę niezwiązaną z medycyną. Spotykałam się też z nazywaniem Sama "terapeutą" zamiennie z "psychoterapeutą". 
/Nie tylko hydranty to takie podłe rzeczy martwe. Znaki drogowe, słupy i kanty szafek (po ciemku!) są jeszcze gorsze.
/Dziś natknęłam się też na opko z takim opisem: "Dziewczyna lat 14 zostaje porwana przez Jokera. W młodości trenowała mieszane sztuki walki, jazdę konną i łucznictwo". Pomijając fakt, że według tej logiki my jesteśmy już w wieku emerytalnym, to rozczula mnie takie podejście. Ale to już w końcu taki dorosły wiek i autorce nie da się wmówić, że popełnia jakieś błędy, bo ona wie lepiej. 
Steve, to lepiej niech ma tak na drugie, żeby Bucky chociaż trochę dał wam żyć.
 O dziwo, to nie Bucky. On jest najmniej problemowy, ponieważ pochłania go kolejny kryzys. Nie bagatelizuję tego, zupełnie nie, ale... No cóż, pewnie wiesz, co chcę powiedzieć. Bucky często miewa takie epizody. I tak, lepiej niech będzie to drugie imię.
Bucky, stwierdziłeś, że masz pomysł, ale byś mnie obraził, więc co tu wymyślać? Nie próbuj być na siłę złośliwy, serio. Nie wychodzi ci. Wiem, że twoje urodziny to taki zrzędzący okres (wcale nie jedyny), ale dzięki za uprzedzenie.
 Kłamałem, nie miałem żadnego pomysłu. Ale ja dużo kłamię, choć staram się ograniczać. I wcale nie zrzędzę... Dobra, zrzędzę. Ale czasem to trochę mniej.

1 komentarz:

  1. N, może się "Hannibala" dziewczynki naoglądały, a skoro on był psychiatrą i psychoterapeutą, to i ich bohaterki mogą. Cóż, gdyby wykształcenie Sama było jasne, to by było ok, bo czasem faktycznie te tytuły stosuje się zamiennie.
    Aż mnie zabolał najmniejszy palec... Kable od ładowarek też potrafią być zabójcze.
    Hm, takie trochę masło maślane, bo gdyby uznać, że młodością jest wiek dojrzewania, to ona wciąż trenuje, ale tu na pewno nie o taką młodość chodzi. Kochane nastolatkowe opka <3

    Steve, nie wiem, co chcesz powiedzieć. To kto sobie takie żarciki stroi? Czyżby Sam?

    Bucky, skąd mam wiedzieć, że teraz nie kłamiesz? Te "czasem" to takie "zrzędzę w kratkę w zależności od humoru. Taką gęstszą kratkę".

    OdpowiedzUsuń