Steve: Czy oczekujesz, że Jamie będzie taki jak 70 lat temu, czy jednak zaakceptujesz jego zmianę?N: Za rozdział zabiorę się jutro, bo znowu poraża długością :P I matura? Pozdrowienia z elektromechanika :P!
Sam: Czy widzisz jakieś postępy w zachowaniu Jamie'go?
Jamie: Jak ci mija weekend (szczerze proszę)? Obserwowałeś piątkowe zaćmienie słońca? :D
N: Zapraszam na nowy rozdział do mnie :)
Steve:
Nie łudzę się, że będzie taki sam, bo jest to niemożliwe. Już podczas wojny nie był tym samym człowiekiem, nikt nie był. Ale to nadal Bucky.
Sam:
Nie, raczej nie. Nie należy oczekiwać zbyt wielkiej poprawy w taki krótkim czasie, bo można się tylko zawieść. James i tak bardzo dobrze sobie radzi.
Bucky:
Jak każdy inny dzień, czasem nawet ich nie rozróżniam. Mam swoisty areszt domowy, więc ciężko o rozrywki.
Nie widziałem potrzeby by to robić, nic pasjonującego.
N: Dziękuję ^^ I tak, wiem, znów przesadziłam.
OdpowiedzUsuńSteve: Dla mnie to Jamie :P
Sam: I tak dobrze, że przynajmniej współpracuje :) Podziwiam Cię, mi zabrakłoby cierpliwości.
Jamie: Ja raczej nie dożyję pełnego zaćmienia, więc zachwycam się chociaż tym :P