Steve: chciałbyś się spotkać z Jamesem? Wyobrażasz sobie to jakoś? I czy ciężko ci było przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości (mam tu na myśli pierwsze kroki w nowym świecie i to, kiedy, wiedziałeś już, że WS to Bucky)? Jak sobie radzisz?Na początku czułem się niesamowicie samotny mimo tego, że miałem wokół siebie ludzi. Taka samotność jest najgorsza. Nie potrafiłem się dostosować, bo dla innych minęło siedemdziesiąt lat, a dla mnie były to dni od utracenia wszystkiego. Potem, dzięki pracy dla SHIELD nie miałem czasu by nad tym myśleć.
A kiedy dowiedziałem się, że Bucky... żyję nie mogłem i nie chciałem w to wierzyć. Obraz jego śmierci prześladował mnie w snach, tego, jak wyślizgiwał mi się z rąk. Kilka dni przed tym stałem na jego grobem.
Chciałbym, ale wiem, że nie mogę. Wyobrażałem sobie setki scenariuszy; od tego, że uśmiechnie się na mój widok w ten swój durny sposób, przez obojętność na próbie zabójstwa skończywszy. I dotarło do mnie, że nie wiem jak zareaguje, bo... go nie znam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz