25 marca 2015

Ana Morgan

Jamie: Coś ty wyprawiał w tej armii?
Steve: Czy teraz podobnie jest z Avengers? Czy może to zupełnie inna sytuacja?
N: 
Co do melancholii. Wierzę, że Bucky to może i człowiek zamknięty w sobie, odizolowany od innych, zostający w tyle ze swoimi destrukcyjnymi myślami, ale gdy przekroczy się mur, jaki wokół siebie tworzy, można dostrzec tą melancholijną część jego natury, która tęskni za spokojem i domem :)

I wg. komiksu wdanego przed CA:TFA Bucky sam zrobił z siebie kozła ofiarnego, bo miał niewyparzoną gębę i stawiał się strażnikom Hydry, więc sporo za to obrywał. Tak szybki awans to on dostał chyba za piękne oczy...

Steve:
Z Avengers to zupełnie inna sytuacja. Jesteśmy bardziej... jak koledzy z pracy, ale na pewno to nie jest jeszcze przyjaźń. To dość nietypowi ludzie, na to potrzeba czasu.


Bucky:
Mimo wszystko, nadal byłem gówniarzem, który czasem nie znał umiaru. Trochę się utemperowałem, ale każdy ma granice. Tylko raz czy dwa pobiłem strażnika jego własną bronią, wielka sprawa*.
* On naprawdę to zrobił. Nic dziwnego, że Zola się nim zainteresował.

2 komentarze:

  1. A, co tam. Co to było. Raz czy dwa można komuś spuścić wpier* :D Masz rację!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się zgadzam ^^ Każdemu może się zdarzyć :3

    OdpowiedzUsuń