N, co drugie to już sukces! :DMówią mi, że to nie była moja wina, ale nie potrafię w to uwierzyć. Zresztą, czy to coś by zmieniło? Zrobiłem to, a oni są martwi i nie ma znaczenia, dlaczego. Przynajmniej dla mnie. Wystarcza mi to, że zrobiły to moje ręce, moje ciało. To one trzymały broń, one pociągały za spust i ta świadomość wystarczająco mi ciąży i nie pozwala spać.James, teraz, z perspektywy czasu sądzisz, że to twoja wina. Ale to nie była twoja wina. Chyba najbardziej właśnie to musi do ciebie dotrzeć, że to, co robiłeś, nie było twoją winą. Gdybyś sam się prosił o rozkazy, albo sam z siebie pozabijał tych, którzy ci się zwyczajnie nie podobali, to tak, to by było twoją winą. Ale raczej sam się o nic nie prosiłeś, czyż nie?
Mogę powtarzać sobie, że to nie moja wina, ale to nic nie da, bo dla mnie to tylko puste słowa.
Może jestem zwyczajnie nie do naprawienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz