A dlaczego wybrałaś akurat taki zawód?
Większość dziewczynek marzyła o zostaniu księżniczką, piosenkarką czy aktorką, a ja o zostaniu super szpiegiem, który potrafi kopać tyłki i ma fajne gadżety.
Zły tatuś! Co takiego złego jest w zawodzie tajnego agenta (pomijając zabijanie ludzi, czy narażanie życia)? Może twoje dzieci zechcą pójść śladami ojca i stanie się to już tradycją rodziny Bartonów?Zabijanie ludzi i narażanie życia? Kiepskie warunki pracy, częste obrywanie po tyłku i wcale nie taki fajny fundusz emerytalny?
A Cooper czasami za łuk nie łapie? W ogóle go do tego nie ciągnie?
Jeśli któremuś z dzieciaków jednak by odbiło i zdecydowałoby się na coś takiego, robiłbym wszystko by wybić mu to z głowy. Jeśli nic by to nie dało, użyłbym wszystkich znajomości i załatwił mu pracę za biurkiem do emerytury.
Powoli zaczyna się tym trochę interesować, ale daleko mu jednak do pasjonata.
Czyli jednak martwisz :D Wspaniale jest mieć rację ^^
Nie chodzi mi tylko o twoje życie, ale życie wszystkich ludzi na tej planecie jest popieprzone i to równo. Nawet jeśli mają swoją monotonię i spokój to coś się wydarzy i buch wszystko się rozsypuje w drobny mak lub całkowicie zmienia tor. I to jest właśnie fajne, trochę przerażające, ale też fajne, że nigdy nie wiadomo co człowieka spotka, co się wydarzy.
Zaraz co? Mam dziwne deja vu. Co ty powiedziałeś?! Buck zatkało mnie... przepraszam James. Dawno nie słyszałam, żebyś tak mówił o Rogersie. Chyba w ogóle nie słyszałam, żebyś ty tak mówił. To świetnie! Dlaczego to nie jest proste? Obawiam się, że durnych pomysłów Steve'a to nawet twoja pokaźna rączka nie będzie w stanie wybić, ale dlaczego do cholery to nie jest proste? To piękne :D
Też tak sądzę, Jamie (przepraszam nie mogłam się pohamować). Każdy dług należy kiedyś spłacić i nie należy z tym zwlekać, bo nigdy nie wiadomo co się może wydarzyć.
Trochę miłe? Zwłaszcza wtedy, kiedy przypieprzyła ci w głowę jakimś żelastwem, co?
Jeśli coś jest przerażające, nie wyklucza to czasem bycia fajnym? Co takiego super w tym, że komuś tornado zdmuchnie dom albo, że komuś innemu spali się cały dobytek?
Mówił "tak", czyli jak? To wszystko szczera prawda, ma'am, bo Rogers to naprawdę idiota, którego nie można zostawić samego choćby na kwadrans, bo znowu się w coś wpakuje. Ja cieszyłem się, że ten kretyn siedzi bezpiecznie w domu na cholernym Brooklynie, a tu dowiaduje się, że zdążyło mu się wyrosnąć o metr wszerz i wzwyż, skakać po samochodach, wyskoczyć z samolotu nad terytorium wroga, i samemu pójść do bazy Hydry. On chyba nie ma żadnego instynktu samozachowawczego i tak zawsze było, jest i zawsze będzie. Chciałem trzepnąć go za to w łeb raz a porządnie już w '42, ale wolałem niczego sobie przy tym nie złamać, bo Bóg jeden wie, w co Steve wpakowałby się przy szukaniu cholernego medyka.
A dlatego to nie jest proste, bo może i dla mnie to Steve, a ja dla niego to pieprzony Bucky, ale dla znacznej większości on to Kapitan Ameryka, a ja to Zimowy Żołnierz, który próbował go zabić. To wcale nie ułatwia sprawy i chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego.
Nie ważne jak to zrobiła, ważne, że pomogło i wybiło mi co nieco z głowy.
A kiedy pierwszy raz usłyszałaś o projekcie "Avengers" co pomyślałaś? Jakie były twoje odczucia? Byłaś "za" czy "przeciw"?
OdpowiedzUsuńJa jednak myślę o życiu i zdrowiu swoim, czy innych, a nie o sprawach materialnych.
Ja jednak nie jestem za tym, żeby rodzice wtrącali się, a co gorsza decydowali za swoje dzieci. Same powinny dokonywać wyborów i uczyć się na błędach, Clint. Męża dla swojej córki też wybierzesz? :P
Nie wyklucza, coś przerażające może być też fajne, podobnie jak coś jest dziwne i inne to też jest fajne. Oczywiście, że zdarzają się złe rzeczy, na które ludzie nie mają wpływu i w żadnym wypadku nie jest to czymś dobrym, czy tym bardziej fajnym. Chodziło mi raczej o to, że spotkanie innych ludzi, dokonanie niby mało ważnego wyboru, czy podjęcie jakiejś decyzji może wywrócić całe nasze życie do góry nogami i to jest właśnie ciekawe, bo nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać wychodząc choćby na głupi spacer. Ja mam taką świadomość każdego dnia, że wydaje i mogę nie wrócić lub stanie się coś co jeszcze bardziej pokręci moje życie. Rzecz dobra lub zła, ale ja na to nie mam wpływu lub mam, lecz nie zdaję sobie z tego sprawy.
W taki sposób o Rogersie. Brzmisz zupełnie jak stary, dobry Bucky (nie żebyś teraz był zły :P). I dlaczego używasz tego cholernego "ma'am"?
Czyli nie zrobisz tego tylko ze względu na to co inni myślą? To dziwne podejście. To twoje życie James i nikt nie powinien się wtrącać. Teraz pewnie powiesz, że ściga cię pól świata i chce cię zabić, ale oni ścigają Zimowego Żołnierza, a skoro już mamy grać w ta grę, to teraz nie rozmawiam z Zimowym Żołnierzem, lecz z Jamesem Barnes, który powinien w końcu wyprostować wszystkie sprawy, które go dręczą. Chcesz to ciągnąć do swojej śmierci, James?