12 czerwca 2015

Astrid Löfgren

N, przynajmniej przystojnie wygląda :D Mało romantyczny. To on jej powinien dać różę!
Jak dla mnie to golf z falbanką i pelerynka :P Właśnie mnie ten pentagram trochę zmylił, bo gdyby był odwrócony, to fakt, symbol zła, ale tak to co... jakieś sacrum chyba. I tak czerwona gwiazdka najlepsiejsza.
Hah, tego to chyba nie widziałam :D Masz rację!
Natasha wystawiła go po tym jak w porywie uniesienia zdemolowali kolejny pokój hotelowy. Była choć na tyle kulturalna, że zostawiła mu liścik.
Bucky był jednak lepszy- Natasha była pod prysznicem, cały czas do niego mówiła, a on zakładał sobie mundur jak gdyby nigdy nic i zbierał się do wyjścia. Zastała go z jedną nogą za oknem :P
Tutaj masz  (prawie wszystkie, bo jednej brakuje) gwiazdki Winniego:
Pierwszą nosił jako WS na usługach sowietów, drugą jako WS, gdy wrócił do "roli" po oddaniu tarczy Rogersowi, a trzecią zrobił dla Natashy. Moją osobistą faworytką jest ta ostatnia, którą walnął sobie po rozstaniu z Romanową.
James, we mnie byś wzbudził przerażenie, bo nic nie przeraża bardziej niż zamaskowany facet z karabinem i metalową ręką lecący prosto na ciebie z impetem. Pomyśl sobie co czułby ktoś, na kogo byś się wywalił na przykład i przypomnij sobie siebie pod Stevem :D A gdybyś zleciał z samochodu to pewnie i tak wyglądałbyś przerażająco. I zabiłbyś śmiechem.
Trochę jak kotek. Kotki lubią dachy. Może lubisz dlatego, że odpręża właśnie, jak sam mówisz. Chyba kiedyś spróbuję, chociaż pewnie zanim bym wlazła to już leżałabym na ziemi.
Przy tak skomplikowanej i zaawansowanej technologii twojej ręki to powiedziałabym, że to wiele umieć ją odblokować. Tak mi się przynajmniej wydaje, że jest strasznie skomplikowana. Może więc jednak talent siedzi głęboko i powoli wyłazi. Dobrze by było.
Jeszcze powiedz, że jak wchodziłeś gdziekolwiek to dokładnie połowa osób w pomieszczeniu cię kochała, a druga połowa nienawidziła.
Nie mam ochoty na przypominanie sobie tego, że byłem pod Stevem. To zdarzyło raz i o jeden raz za dużo.
Dobra, byłem kompletnym łamagą. Bardzo śmieszne, śmiej się z biednego człowieka. Ale chociaż nie postrzeliłem sam siebie, to już coś.
Można powiedzieć, że miałem ku temu motywację, bo zwyczajnie muszę umieć ją odblokować, innego wyjścia nie ma. Była to głównie metoda prób i błędów. I to dosyć bolesna, bo nie raz kopnął mnie prąd, choć myślałem, że zużyłem rezerwę. 
O tak. Tylko wchodziłem to pomieszczenia, a ludzie dzielili się dokładnie na pół- ci, którzy mnie kochali szli na lewo, a ci, którzy nienawidzili na prawo. 

1 komentarz:

  1. N, a to wariat :D Dobrze postąpił. Należało się jej. Brakuje mi takiej na niebieskim tle w czerwonej obręczy a'la tarcza Capa. Dobrej mi brakuje? :P Skoro mówisz, że ostatnią walnął sobie po rozstaniu z Nataszką, to mi się też najbardziej podoba :D Nie no, tak serio to chyba najbardziej ta czerwona z KGB do mnie "przemawia". Może dlatego, że lubię czerwony.

    James, śmieję się, a sama mam podobnie. W szpilkach się nie wywalam, a na płaskim wszystko jest zagrożeniem. Prawie to samo co z twoim tańcem i schodzeniem z parkietu. Trochę dystansu nie zaszkodzi. To, że masz cela, cię uratowało. Gdyby nie to, to bym się wcale nie zdziwiła, gdybyś strzelił sobie w tyłek.
    Metoda prób i błędów jednak najlepsze. Mocno popieściło?
    Serio się zastanawiałam, bo jeśli to nie była kpina, to zacznę się martwić.

    OdpowiedzUsuń