N, właśnie efekt jest najbardziej ciekawy, bo o to czy spieprzą czy nie, aż tak się nie martwię.
To jest bardzo szeroko otwarta furtka. Jeszcze widziałam na forach, że pojawiają się głosy, jakoby sam miał się zgłosić grzecznie do więzienia, ale to wydaje mi się trochę naciągane.
Może i trochę naciągane, ale nie nierealne. W komiksach Bucky dobrowolnie przyjął wyrok i udał się na odsiadkę- najpierw do więzienia, potem do gułagu, bo zwyczajnie uważał, że na nią zasługuje. Przez cały czas czuł się winny i gryzło go sumienie, o czym mówił nawet Ventolin (tej jego kosmicznej królowej). Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby Bucky dobrowolnie oddał się w ręce władz, bo poczucie winy i wspomnienia go przegniotły.
Coulson, jest ktoś, kto Fury'ego chociaż trochę lubi? Facet chyba wszystkim działa na nerwy.On i senator Pierce byli całkiem dobrymi przyjaciółmi. Ale wątpię, by to się liczyło.
A myślałam, że papierkowa robota jest nudna.
Masz jakieś sposoby na zniwelowanie napięcia związanego z tym natłokiem wszystkiego?
Za brak podwyżek nienawidzą najbardziej!
Taka już rola dyrektora. Może i ludzie go nie cierpią, ale przynajmniej łączą się w tym uczuciu. A to na sam początek całkiem dobre spoiwo zespołu.
W SHIELD nawet papierkowa robota nie bywa nudna, bo nigdy nie wiadomo, co może się zdarzyć.
Napięcie to nieodłączny dodatek pracy w SHIELD, więc całkiem dobrze zdążyłem się do niego przyzwyczaić. I nie, raczej nie mam żadnego konkretnego sposobu.
Powołując się na pewne przysłowie- z pustego i Salomon nie naleje.
James, o, ciekawe. To co zamiast pistoletu? Czołg?Może nie do końca czołg, ale blisko. Naboi też znacznie więcej.
Ty zawsze histeryzujesz. Jeszcze o tym nie wiesz? Miał rację.
Coraz bardziej nie rozumiem tej organizacji. Idee owszem, ale traktowanie to po prostu... Nie wiem. Z dupy wyjęte.
A wszelkie naprawy ręki, czyli używanie do tego jakichś urządzeń, również były bolesne?
Gdyby to było na zasadzie przyjemnego masażu twarzy z super olejkami i maseczkami to bym była cała w skowronkach, ale jednak to pewnie nie było to, więc nie, nie doceniałabym, masz rację.
Nie pamiętam czy przypadły czy nie. Mów sobie jak chcesz, nie jestem od wychowywania, czyż nie?
Żebyś dopiero widziała, jak raz histeryzowałem, gdy odzyskałem przytomność, a moja ręka leżała sobie kilka metrów dalej. Albo wtedy, gdy zamiast ręki przyczepiony miałem kawał żelastwa. Tak, zdecydowanie nie nadaję się do tego zawodu, zbyt miękki jestem.
Wiedzieli, że i tak łatwo nie da się mnie popsuć i póki nie było opcji, że zaraz zejdę, to się nie cackali. Ot, taka ich logika.
Zależy od tego kto i jak to robił. Czasem bolało jak jasna cholera, a czasem nie czułem niczego. Trzeba po prostu wiedzieć, jak się do tego zabrać.
Nie nazwałbym tego wychowaniem, a raczej... utemperowaniem. I nie bardzo podobały ci się te określenia pochodzące od synów kobiet lekkich obyczajów i pewnego organu, przeplatane kilkoma miłymi epitetami. A i tak się hamowałem. Zdecydowanie mnie nie doceniasz, a wiesz jak delikatny jestem.
N, racja, tylko pytanie, czy to nie byłoby zbyt proste. Ale poczekamy, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńCoulson, liczy się, liczy.
Żeby tylko koło wzajemnej adoracji nie powstało z tego połączenia.
No to co niebanalnego może być w tej papierkowej robocie?
Oj tam, oj tam. Nalałoby się. Od święta.
James, wyrzutnia jakaś? Bo karabin zbyt nudny i nie za bardzo bliski czołgowi, więc raczej nie to.
Nie wiem zupełnie dlaczego histeryzowałeś. Przecież to spotyka każdego. Masz rację, za cienki jesteś w te klocki. Zdecydowanie.
A były takie sytuacje, że prawie zszedłeś? Nie uwierzę, że się zatroszczyli.
No patrz, przelałeś na mnie możliwość posiadania luk pamięciowych. Ale chyba tak, tak mogło być, że mi się nie podobało, bo nie klnę zbyt często.
Wychowywanie też w sumie by pasowało, bo już ci mówiłam, że taki trochę dzieciaczek jesteś, który się wszystkiego uczy. No trochę podrosłeś już, przyznaję. Fakt, temperowanie jednak lepiej brzmi. Bardzo zatem przepraszam za brak docenienia. Musiało ci się zrobić bardzo przykro. Ojej.