24 lipca 2015

Astrid Löfgren

A dłużej się nie dało? BAWnRODdWPnŚ - nawet skrót brzmi jak hhshhdhudeh. Wymyślże coś lepszego!
Trochę charyzmy trochę masz. Trochę. Naprawdę trochę. A teraz z pewnością bez problemu rozkładasz i składasz karabiny i inne gnaty. Mylę się? To w sumie też jakaś tam techniczna umiejętność. Ale - masz przecież duuuużo czasu, zanim się zestarzejesz, więc kiedy już się wszystko uspokoi (oby uspokoiło) będziesz mógł szerzej poznawać to, co zapomniałeś.
Och tak, uwielbiam to. Ostatnio jest to moim hobby, tak szczerze ci wyznam. Nie ma nic lepszego. Obecnie się zastanawiam, z kim jeszcze można by cię zeswatać i - o zgrozo! - na myśl przyszedł mi Stark. Zwariowałby na punkcie twojej ręki!
E tam, nie przesadzaj, już na siłę wymyślasz wytłumaczenia. Jak nie przez blizny, to przez brak adaptacji nikt by nie chciał mieć z tobą nic do czynienia. Jak mi się ładnie zrymowało. Posiadanie z tobą potomstwa odpada, o to ci chodziło? Cóż, sądzę, że istnieje gdzieś jakiś człowiek, który ma na tyle cierpliwości, by mógł cię poprowadzić. A raczej - naprowadzić, żebyś później mógł pójść już sam.
Zaczynaj od pojedynczych osób, a nie od prawdziwych tłumów, jeśli naprawdę chcesz się przemóc. Jak mówiłam - małymi kroczkami do celu. Rzucanie się na głęboką wodę w twoim przypadku raczej nie jest dobrym pomysłem, zważając na ilość fobii i lęków, które w sobie masz.
 Hhshhdhudeh to też skrót? Zachęcająco brzmi, przyciągnąłby tłumy, mówię ci. Cóż, zawiodę cię, ale raczej jestem kiepski w wymyślaniu takich rzeczy. Przykro mi, ale proszę, wymyśl coś lepszego.
 "Trochę. Naprawdę trochę." i znów wiesz jak pocieszyć człowieka, naprawdę. Wtedy też bez problemu rozkładałem i składałem karabin, bo byłem snajperem i raczej wypadało, żebym znał się na własnej broni. Fakt, teraz potrafię zrobić to z większością funkcjonujących i już dawno przestarzałych modeli, ale to jednak nie to samo, Może i będę mieć "duuuużo czasu", ale mam też siedemdziesiąt lat do nadgonienia, a materiału ciągle przybywa, więc będę musiał się pośpieszyć.
 Wiedziałem, że za tym szalejesz. To było wręcz oczywiste. I... chcę wiedzieć którego Starka masz na myśli? Lubiłem Howarda, ale nie byliśmy aż tak blisko. Wiem, znów cię zawodzę.
 Wymyślam na siłę? A wyobrażasz sobie związek z kimś takim jak ja? Jakikolwiek związek, nie tylko taki mający podłożę romantyczne, że tak to ujmę. Raczej mało pociągająca wizja, co?
 Nie przesadzajmy, nie mam aż tylu fobii i lęków. Może i mi nie starczyłoby palców na ich policzenie, ale normalnemu człowiekowi raczej powinno. 

1 komentarz:

  1. Chyba zostanę przy agencie. No chyba że wolisz "Buniu", bo mi się to ostatnio wkręciło, ale nijak ma się to do zdefiniowania twojej pozycji.
    Kolejny raz - zawsze do usług. A potrafisz konstruować jakieś bomby czy coś takiego? Takie na przykład coś z niczego, jak MacGyver. Nie mam pojęcia, jak ty te siedemdziesiąt lat nadgonisz. I czy się w ogóle da. Może lepiej skupić się na teraźniejszości i obadać tylko najważniejsze fragmenty technologicznej przeszłości?
    Obecnie obydwu, Jamesie, bo mi właśnie podsunąłeś Howarda. Oj tam, nie tak znowu zawodzisz. Zawsze mogę sobie coś nie coś wyobrazić, prawda?
    Jeśli chodzi o blizny - to tak, wyobrażam sobie, bo to nie jest coś takiego, co determinuje czy kogoś się ma czy nie ma u swojego boku, a czy taki ktoś jest zależy także od jego charakteru i podejścia do sprawy. Może nie mam tyle blizn co ty, ale mam jedną wielką na połowę pleców i parę mniejszych, i jeszcze jedną na czole. Przejmuję się? Nie bardzo, a teoretycznie powinnam się nimi przejmować bardziej niż ty swoimi, mimo że masz takich więcej. Jasne, zależy od podejścia, ale to też kwestia przyzwyczajenia. A jeśli chodzi prowadzenie cię za rączkę - błagam cię. Prędzej problemem byłoby to, że jesteś upartym skurczybykiem, niż to, że trzeba ci wszystko pokazywać. Ktoś zaznajomiony z twoim życiorysem, a do tego na tyle życzliwy i cierpliwy, z pewnością byłby w stanie być z tobą w "jakimś" związku. A poza tym - uwaga - to działa w dwie strony. Ty też musisz mieć do tego odpowiednie podejście. Buczeniem pod nosem "nie, bo nie" nic nie ugrasz. Żeby coś dostać, musisz coś od siebie dać tej drugiej stronie.
    "Taka ilość" to wcale nie dziesięć palców. Wystarczy, że masz trzy fobie i to już jest znaczna ilość. A ja naliczyłam pięć, w porywach siedem.

    OdpowiedzUsuń