24 lipca 2015

Rora T

Fakt bo te 98% to tak niewiele -_-
No miesiąc, miesiąc mój drogi. Ja tam nie narzekam na wolno płynący czas. Wręcz przeciwnie, zaczęłam już gubić dni.
Jaki ty się wymagający zrobiłeś, ale dobrze, niech ci będzie -_- Jestem dumna z ciebie.
Jak mówię że o wszystkim to o wszystkim. Obiecuje że nie będę stronnicza i na wszystko będę patrzeć obiektywnie.
Nie jesteś żałosny. Niby dlaczego? Bo się czegoś boisz? Przyznaję że opis twojej reakcji na lęk wysokości był troszkę zabawny, ale w zupełności cię rozumiem. Ja wysokości się nie boję, ale w mojej rodzinie to dość popularne. Dodam za to że również cierpię na klaustrofobię. A jak zobaczę pająka, nawet najmniejszego... Dobra nie będę mówić jak reaguję bo padniesz ze śmiechu. Chcę tylko powiedzieć że każdy człowiek się czegoś boi i nie jest to żaden powód do wstydu.
 Ale to ciągle o dwa procent mniej niż sto procent, a więc to nie "każdy raz".
 I widzisz, nie boli, prawda? Dziękuję za tę jakże szczerą pochwałę.
 Kiedyś, jeszcze na wojnie, wybiegłem, a raczej w pół wyczołgałem się z namiotu z niemal dziewczęcym piskiem, bo znalazłem na twarzy wielkiego pająka. Ja, dzielny żołnierz. Gorzej chyba reagować nie możesz. Choć zwrócę honor, jeśli mnie zaskoczysz i temu zaprzeczysz.
 W moim przypadku nie jest to raczej typowa klaustrofobia, Po prostu od razu przypominam sobie kriokomorę i stąd ten strach. 
 Wiem też, że dla ciebie moje ramię to fajne świecidełko, ale ja zwyczajnie coraz bardziej nie mogę znieść jego widoku. Czasem mam ochotę zwyczajnie je wyrwać, choćby i gołymi rękami. Zgnieść je, rozerwać na strzępy i zniszczyć, nawet jeśli miałbym się przez to wykrwawić. Patrzę na nie i nie mogę powstrzymać się od odwrócenia wzroku. Przypadkowo się nim dotknę i mam ochotę zwymiotować. Coraz bardziej nie mogę tego znieść. Po prostu.

1 komentarz:

  1. Dobrze, a więc nie zgadzałeś się ze mną w 98%, pasuje.
    Udam, że nie dostrzegam w tym zdaniu złośliwości. Nie boli. Dlaczego by miało skoro to prawda.
    To typowa reakcja, ale dobra spróbuję. To było całkiem nie dawno, siedziałam w samochodzie, słuchałam radia, gdy na przedniej szybie nie wiadomo skąd pojawił się gigantyczny pająk. Włączyłam wycieraczki, by go wrzucić, porysowałam szybę, a pająk nie spadł. Bałam się ze jakimś magicznym sposobem przedostanie się do środka, więc z pełną gracją, uderzając się przy tym w głowę, przedostałam się na tylne siedzenie i dopiero potem wysyłam z samochodu i przez pół godziny siedziałam na chodniku jak idiotka. To tylko jedna z licznych historii tego typu.
    Ludzie cierpią na te chorobę z różnych przyczyn. Albo po prostu ją mają albo przeżyli coś nie przyjemnego. Ja zatrzasnęłam w małej komórce u babci w domu, miałam może z pięć lat i siedziałam tam pół dnia odcięta od świata.
    Nigdy nie nazwałam tego fajnym świecidełkiem tylko żelastwem. I nie wybieram się, podoba mi się, to dość fajne ustrojstwo, ale co innego jest na nie patrzeć, a co innego jest mieć je przyspawane do kości. Nie powiem że cię rozumiem, ale domyślam się jak możesz się czuć. Nie poradzę ci żebyś się go pozbył. Pomimo wszystko nie życzę ci śmierci. Jedynym rozwiązaniem jest zaakceptowanie tego. Teraz pewnie powiesz że to niemożliwe i że nie wiem co mówię, może i będziesz miał w tym rację, ale z mojego punktu widzenia to jedyne wyjście. Oczywiście zajmie to trochę czasu, ale ludzie mają taki dziwny zwyczaj przyzwyczajania się do wszystkiego. Może to uczucie minie, kiedy się przyzwyczaisz lub dostrzeżesz pozytywne strony tego ramienia.

    OdpowiedzUsuń