To ja nie wiem, jak ładnie to określić, żeby nie używać nazwy "broń" i żeby pasowało.
W jakiej sytuacji się to zdarzyło? Po prostu szedłeś grzecznie i się wywaliłeś? To tak trochę jak powrót dawnego ciebie. Charakterystyczna rzecz. A co najchętniej byś chciał, żeby zostało?
Ale ja nie powiedziałam, że namawiam, tylko że chętnie bym to zrobiła. W swataniu nigdy nie byłam dobra, więc i tak pewnie nic by z tego nie wyszło, chociaż przyznaję, Yelena to niemal idealna kandydatka dla ciebie. Dobra, skończmy ten temat, bo zaczynam sobie wyobrażać jak piękną parą byście byli.
To "coś" to chyba niezwykła charyzma. Tłum to taki twór, w którym bez problemu możesz się ukryć i który jednocześnie może cię zniszczyć w każdym momencie, nawet jeśli pozostajesz anonimowy, więc nie dziwne, że się go boisz, tym bardziej, że tyle lat w zasadzie nie funkcjonowałeś w społeczeństwie. Unikaniem niewiele zdziałasz, a możesz jeszcze się pogrążyć i twoje fobie się spotęgują. Próbuj, nic innego ci nie pozostaje. Małymi kroczkami do celu.
Może nie przeceniam, ale wierzę w ciebie. Może całkiem ślepo, ale wierzę, że będą z ciebie ludzie, bo nie jesteś taki beznadziejny i nie do "naprawienia", że się tak wyrażę, jak sam o sobie sądzisz, przynajmniej w moim odczuciu.
Ym, bardzo aktywnym wolontariatem na rzecz organizacji dążącej do wiecznego pokoju na świcie? Ładnie brzmi, nie zaprzeczysz.
Szedłem, odwróciłem głowę i zahaczyłem jedną nogą o drugą, ale nie wywaliłem się, a potknąłem o własne nogi. To dwie różnie rzeczy. A zamiast mojej oryginalnej i niepowtarzalnej perdołowatości, wolałbym mieć choć część dawnej wiedzy. Wtedy bez problemu rozbierałem i składałem samochód, albo wykłócałem się z Howardem, a teraz? Niedawno nie potrafiłem nawet się podpisać i miałem problemy z zawiązywaniem butów. Nie pogardziłbym też choć cząstką dawnej "niezwykłej charyzmy".
Po prostu przyznaj się, że lubisz swatać mnie w myślach. Jeśli nie z Rogersem, to z Yeleną. Choć przyznaję, że druga opcja jest znacznie milsza w odbiorze. Ale nawet się nie oszukuję. Żadna kobieta nie chciałaby kogoś, kogo trzeba prowadzić za rączkę w najprostszych sytuacjach. Po to ma się dzieci. A i to przy mnie odpada. Tak jak dziesiątki, jeśli nie setki innych, normalnych rzeczy.
Wiem, że trzeba próbować, próbować i próbować do bólu, ale dla kogoś, dla kogo nawet widok słońca za każdym razem był niemałym szokiem, bo większość misji odbywała się nocą, tłum jest prawdziwym monstrum. Cały czas mam wrażenie, że wszyscy się na mnie patrzą, że mówią o mnie, i że każde przypadkowe wpadniecie na mnie jest dokładnie zaplanowane. Cały czas szukam snajperów w oknach, podejrzenie wyglądających samochodów, które mogłyby mieć w sobie bomby i ludzi, którzy mogliby być tajniakami. Nie potrafię normalnie wyjść do ludzi i chyba to najbardziej mnie hamuje.
A dłużej się nie dało? BAWnRODdWPnŚ - nawet skrót brzmi jak hhshhdhudeh. Wymyślże coś lepszego!
OdpowiedzUsuńTrochę charyzmy trochę masz. Trochę. Naprawdę trochę. A teraz z pewnością bez problemu rozkładasz i składasz karabiny i inne gnaty. Mylę się? To w sumie też jakaś tam techniczna umiejętność. Ale - masz przecież duuuużo czasu, zanim się zestarzejesz, więc kiedy już się wszystko uspokoi (oby uspokoiło) będziesz mógł szerzej poznawać to, co zapomniałeś.
Och tak, uwielbiam to. Ostatnio jest to moim hobby, tak szczerze ci wyznam. Nie ma nic lepszego. Obecnie się zastanawiam, z kim jeszcze można by cię zeswatać i - o zgrozo! - na myśl przyszedł mi Stark. Zwariowałby na punkcie twojej ręki!
E tam, nie przesadzaj, już na siłę wymyślasz wytłumaczenia. Jak nie przez blizny, to przez brak adaptacji nikt by nie chciał mieć z tobą nic do czynienia. Jak mi się ładnie zrymowało. Posiadanie z tobą potomstwa odpada, o to ci chodziło? Cóż, sądzę, że istnieje gdzieś jakiś człowiek, który ma na tyle cierpliwości, by mógł cię poprowadzić. A raczej - naprowadzić, żebyś później mógł pójść już sam.
Zaczynaj od pojedynczych osób, a nie od prawdziwych tłumów, jeśli naprawdę chcesz się przemóc. Jak mówiłam - małymi kroczkami do celu. Rzucanie się na głęboką wodę w twoim przypadku raczej nie jest dobrym pomysłem, zważając na ilość fobii i lęków, które w sobie masz.