Tak, to by było okropne. Teraz trudno znaleźć coś dobrego. Wszystko jest szyte na kobiety o figurze manekina, więc nie dziwię się ze trudno ci znaleźć coś z twoją posturą.
Ja tego nie powiedziałam.
Wciąż byłeś żywy, więc jak najbardziej. Od kiedy ty taki dramatyczny się zrobiłeś?
To może też mój błąd. Mogłam źle to ująć lub nie sprecyzować, albo sądziłam, że się domyślisz, ale zapomniałam że jesteś facetem.
Tak bardzo chcesz wiedzieć co sądzę? Każdy ma swoje za uszami, czasu cofnąć się nie da, a to po prostu musiało się stać i choć żal pozostał, wiem że kiedyś się z tym pogodzisz.
Znalazłeś sobie nowe hobby?
Tak szybko? Pomogło chociaż? Doszedłeś do jakiś wniosków?
Samodestrukcja wiązać się może z depresją lub załamaniem nerwowym. Jednymi słowy z twoją psychiką nie jest najlepiej, ale to chyba sam wiesz. Zapytam się więc jak często to robisz i kiedy się nasila chęć skończenia ze samym sobą?
Cóż, nie bardzo znam się na obecnej modzie, obecnych kobietach też nie bardzo, w ogóle na wszystkim obecnym, więc raczej niewiele mam do powiedzenia o kobietach-manekinach i o tym, czy można kupić coś dobrego. Ale moja postura jest bardzo dobra. Byłaby nawet, gdyby coś mnie poszerzało.
Od razu dramatyczny. Po prostu "siedem dekad" brzmi lepiej niż "cztery lata z siedemdziesięciu lat", prawda? Aż czuć ten patos.
Tak sformułowałaś zdanie, że "jesteś facetem" zabrzmiało prawie jak obelga sugerująca, że to jakiś podgatunek. Ale nic nie mówię. Rozumiem. Feminizm i te sprawy.
To wcale nie jest nowe hobby. Robię wiele dziwnych rzeczy w wolnym czasie.
Każdy następny punkt tak naprawdę wynika z poprzednich, więc lepiej mieć to już za sobą. Prawdziwa zabawa będzie, gdy dojdziemy do pierwszej trójki, bo wtedy to dopiero zacznie się dramatyzowanie. Ale tak całkiem na serio, bo do śmiechu wcale mi nie jest, to nie oczekiwałbym u mnie jakiejś wielkiej poprawy i momentalnego olśnienia. Przede wszystkim potrzebuję czasu na przeanalizowanie niektórych spraw i pogodzenie się z pewnymi rzeczami. Czas może zdziałać cuda. Dzięki niemu nie przyprawiam cię już o ból głowy. Aż taki.
Ta, raczej zdaję sobie sprawę, że mój umysł to strasznie dziwne i popieprzone miejsce. Czasem sam chciałbym być jak najdalej od niego, ale nie bardzo się da.
Kiedy się nasiliła? Ciężko powiedzieć, ale gdzieś tak w '45. A nie, jednak wcale nie było ciężko. Bo uwierz, jeśli budzisz się po upadku w przepaść z pędzącego pociągu, twoja ręka leży koło twojej twarzy i nie jest przyczepiona do twojego ciała, a nad tobą stoi wrogi żołnierz to wiesz, że masz przejebane i zaczynasz żałować, że nie masz przy sobie cyjanku, albo siły by unieść broń. A gdy lądujesz w celi bez okien na długie miesiące i jedynymi osobami z którymi masz kontakt są "przesłuchujący" cię żołnierze i popieprzony sukinsyn, który nie trzymał swoich obślizgłych łap przy sobie, to zaczynasz żałować tego jeszcze bardziej. Tak bardzo, że gołymi rękoma będziesz w stanie oderwać przewiercony do twoich kości kawał żelastwa z nadzieją, że może się wykrwawisz, albo że wda się zakażenie i nie będą w stanie cię "odratować".
Jak często? Jak tylko poczuję, że na to zasłużyłem. Czyli całkiem często. Ramię ma taki plus, że łatwo jest uszkodzić nim ciało. Widzisz, znalazłem jakiś plus.
Ach ta twoja skromność, ale na twoim miejscu nie byłabym taka pewna.
OdpowiedzUsuńPo prostu jeszcze nigdy nie spotkałam faceta, który sam by się czegoś domyślił. Zazwyczaj trzeba wam wszystko tłumaczyć jak dzieciom.
Choć moja ciekawość często cieszę górę, tym razem nie zapytam co to za dziwne rzeczy.
Czyli że powodem twojej autorskiedestrukcji jest Steve? Sorry, pogłubiłam się. Może to dlatego że idziemy od tylu?
Nawet nie znam pierwszej trójki i w tym momencie żałuję że nie wybrałam psychologii na studiach, może byłoby choć troszkę łatwiej.
Ból głowy, jasne. Za to teraz cierpię na nerwowy chichot i nie wiem co gorsze.
Czyli cierpisz na to od 70 lat. To bardzo ułatwiło sprawę, a ja się głowiłam nad Steve'm.
Rozumiem że było ci wtedy ciężko, bo komu by nie było, ale tamte czasy już minęły i jesteś już wolnym człowiekiem... No przynajmniej w pewnym sensie. Teraz zostaje tylko jedną sprawa, czy to jest dla ciebie jakąś forma kary za zbrodnie, które popełniłeś? Czy raczej że czujesz do siebie wstręt? Albo to i to?
Kiedy mówiłam o plusach nie miałam na myśli tego, tylko magnesiki.