28 lipca 2015

Rora T

Skończ już z tymi magnesikami. Już dawno o nich zapomniałam i wcale nie zazdroszczę ci tej metalowej ręki. Pewnie sam wiesz jak okropnie wyglądałaby w połączeniu z sukienką.
Tu nie chodzi o porównania, że ty jesteś nią, a ja Steve'm, czy na odwrót. Sytuacje bardzo się różnią, więc to aż wstyd porównywać lecz jest kilka cech wspólnych. Chodziło mi o czas i o zmiany, bo ty i Steve nie jesteście już tymi samymi ludźmi, więc może być trudno znów odnaleźć wspólny język. Chodziło mi o żal, złość i strach, bo to duża przeszkoda. I o to że jedna strona może oczekiwać zupełnie czegoś innego niż druga. I broń Boże nie chce tu nikogo obciążać winą, bo kto wie co by się stało, gdybym w końcu odważyła się napisać, ale duma mi na to nie pozwala. Twój strach jest uzasadniony, bo Steve oczekuje ze będzie tak jak dawniej, dla niego największą przeszkodą jest odnalezienie ciebie, a dla ciebie to sama myśl o spotkaniu z nim. I owszem może być za późno, ale hej... To wszystko jednak po coś się stało, więc źle to się skończyć nie może.
Możemy tylko gdybać co by było gdyby, ale nie o to w tym chodzi. Możemy myśleć co by się stało gdyby skoczył, gdyby cię znalazł czy złapał, ale sam powiedz czy to na sens? Nie chciałam też obciążać całą winą Steve'a, bo ty też jesteś winny, jak i wiele osób postronnych. To nie tak że jedna osoba za wszystko odpowiada, a druga jest święta.
Cieszę się ze tak o tym myślisz. To dobre podejście i pokazuje jak bardzo się zmieniłeś. A pomyśleć że pół roku jemu gadałam z naburmuszonym dzieciakiem, który przyprawiał mnie o ból głowy. To dobra droga, Buck.
Nawet nie wiesz jak dobrze cię rozumiem. Przynajmniej w tej sytuacji, pocieszające co? Powiem ci tylko jedno, ja nie byłam, ale z tobą będzie inaczej, w końcu Steve jest bardziej natrętny.
Wcale mi nie padło. No dobra, może trochę. Muszę przyznać, że czasami się czuje dość dziwnie.
 Ym, raczej nie często chadzam w sukienkach, więc nie, nie bardzo wiem.
 Czyli znowu coś przeinaczyłem. Norma. Ale jednak nie aż tak bardzo, bo po części jednak się zgadzamy. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że czas nie do końca działa na moją korzyść, bo z każdym dniem perspektywa choć cząstkowego powrotu do tego co było coraz bardziej się oddala. Wiem też, że najpewniej jeśli kiedyś... nie "jeśli" a raczej "gdy" kiedyś się spotkamy to nie będzie uścisków, łez, czy wielkich przemów, a będzie cisza, bo żaden z nas nie będzie wiedział, co niby ma powiedzieć. Przepraszam, że cię prawię zabiłem? Przepraszam, że cię postrzeliłem? Raczej kiepskie słowa na początek, co? Durgą najpewniejszą opcją jest to, że znowu będziemy walczyć, bo zmuszą nad do tego okoliczności albo własna głupota. Najpewniej moja.
 Kiedyś ktoś powiedział mi "Nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza, bo tego Pan miłuje, kogo karze i chłoszcze każdego, którego za syna przyjmuje." Więc chyba racja, przecież nie może być tak cholernie źle przez cały czas i kiedyś w końcu musi zacząć być choć trochę lepiej. Przynajmniej mam taką nadzieję. 
 Duma nie pozwala ci na co? Proszę, nie krępuj się, zwal całą winę choćby i na mnie, bo co niby się stanie? Obrażę się? Wielkie mi co.
 A czy próbuję zrzucić na kogoś całą winę? Doskonale wiem, że tak naprawdę sam jestem sobie winny, bo gdybym nie zachowywał się jak zwykły szczeniak, to do niczego by nie doszło. Wiem to, ale nie zmieni to tego, że siedzi we mnie żal, który zwyczajnie potrzebuje ujścia. A jednak próby zrzucenia winy na kogoś innego, choć często niewłaściwe a nawet toksyczne, to jednak normalna, ludzka rzecz i czasem ciężko mi się przed tym powstrzymać. Ale nigdy nie próbowałem zrzucić na kogoś całej winy.
 Wcale nie zachowywałem się jak naburmuszone dziecko. Dobra, może trochę.
 Im bardziej Steve jest natrętny, tym bardziej ja jestem uparty. To takie nasze błędne koło.
 Właśnie rozmawiasz z kimś, kto szukał zabójczych zastosowań dla kartki papieru, więc uwierz, że nie ma nic nienormalnego w tym, że czujesz się dziwnie. To bardzo normalne.

1 komentarz:

  1. Czyli jeszcze nie znalazłeś tej pudrowej w swoim rozmiarze.
    Po części zinterpretowałeś dobrze, a ja tylko troszkę poprawiłam, dlatego nie czepiałam się.
    Cóż na pewno zbyt komfortowo nie będzie. A co do tego drugiego, to nie będę zaprzeczać.
    Zawsze jest lepiej, a raz gorzej, więc musisz cierpliwie czekać.
    Duma nie pozwala mi się odezwać do mojej przyjaciółeczki. Co do obarczenia ciebie winą to to by było dopiero dziwne. Ty nie masz w tym nic wspólnego. Jeśli ktoś tu jest zimny to tylko ja.
    Znów mnie źle zrozumiałeś. Nie miałam na myśli ze ty obliczamy kogoś całą winą, ale że ja tego nie robię. Pisząc o Steve nie miałam na myśli ze to on jest za wszystko odpowiedzialny. To miałam na myśli.
    Dla kartki papieru? No to się pochwal swoimi osiągnięciami.

    OdpowiedzUsuń