N, może nie tyle jestem przerażona, co pełna szczerego podziwu. Ja bym tak nie mogła na przykład - u mnie już trzy tygodnie nic i chyba tak zostanie. :)
O kurde, to ciekawe, co piszesz. Nigdzie wcześniej tej wersji nie znalazłam, a chwilami naprawdę potrafię być uparta. Ale dlaczego miano to przysługiwało akurat Yelenie, jeśli Red Room prowadził cały "projekt" z Czarnymi Wdowami i one wszystkie jakoś ten tytuł otrzymały? A przynajmniej z tego, co wie taki laik jak ja - jakby co, to poprawiaj, w końcu też się tutaj czegoś uczę :D
Chyba większość postaci miało tak, że ich domniemane zło nie było ich bezpośrednią winą. Czy to jest twój punkt zaczepienia w 11. notce? Bucky' ego i Yelenę naprawdę dużo łączy. Powiedziałabym nawet, że więcej niż Steve'a z Buckym.
To wersja z głównego uniwersum- Ziemi 616. Yelena dowiedziała się, że człowiek, który był dla niej jak ojciec- podpułkownik Starkowski, został znaleziony w agencji towarzyskiej z dziurą w głowie. Później dowiedziała się też, że wynajmował on prostytutkę, która przebierała się za nią, ponieważ Starkowski był... zainteresowany Yeleną odkąd ta była dzieckiem. Nic więc dziwnego, że Yelena była trochę rozchwiana, prawda?
Poprawię cię więc- było dwadzieścia osiem kandydatek, ale tylko jedna z nich- ta najlepsza. uzyskiwała tytuł Czarnej Wdowy. Samych Wdów pojawiło się w komiksach niewiele- cztery lub pięć, jeśli pamięć mnie nie myli :)
Przez długi czas po sprawie z WS Steve'a i Bucky'ego więcej różniło, niż łączyło. Dlatego Bucky unikał go przez ponad rok. I tak, moim zdaniem on i Yelena mają naprawdę wiele wspólnego i dlatego to właśnie ją wybrałam. Choć fakt, musiałam jednak pozmieniać kilka rzeczy w jej biografii, by dostosować ją pod MCU.
Yelena, a ja bym chciała :D. Wątpię jednak, że którekolwiek z projektów by jeszcze miało szansę się rozwinąć w tych czasach. Osobiście uważam, że jesteśmy w czasach, kiedy szpiedzy odgrywają już naprawdę marginalną rolę a zaczyna mieć znaczenie polityka - zwłaszcza ta wewnętrzna, państwowa - a także rząd.
Jak to życie pędzi w dziwną stronę. I walczyłaś z Romanową o tytuł marionetki Pokoju?
Co to znaczy? W jaki sposób inny? I co masz na myśli mówiąc "zawiły"?
Tego, co tworzył Departament, nie można nazwać szpiegami. Szpiegostwo przemysłowe, działania dywersyjne i destabilizujące, przemyty broni- tak naprawdę to było bez znaczenia. Im chodziło głównie o wychowanie sobie ślepo posłusznych morderców. A ci zawsze będą w cenie.
Nie, nie walczyłam, bo i tak nie miałam szans pokonać jej w tej chorej gierce. Nawet tego nie chciałam. Chciałam... mieć w sobie coś prawdziwego i nie być jak Natalia, która nazywała się Natashą, która podawała się za Nancy, która udawała Nadine.
Najpierw sama i wbrew rozkazom znalazłam kobietę, która coś mi zabrała. A gdy ją dopadłam, a przysięgam, że byłam wtedy wściekła jak nigdy wcześniej w całym moim życiu, skręciłam jej kark. A potem spaliłam cały ten cholerny burdel.
No tak, N, myślę, że takich szczegółów (agencja towarzyska, itd) na tych fanowskich portalach nie piszą niestety, albo jeszcze tam nie dotarłam.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, było ich dwadzieścia osiem, i rozumiem, że tytuł można było otrzymać jedynie w drodze totalnej eliminacji rywalek? Cztery, pięć? A skąd jeszcze te dwie dodatkowe? Wdowy starszej generacji? Dezerterki Pokoju?
Serio? Aż rok? To nawet trochę kanonicznie MCU się zmieściło w tym akurat fakcie, co?
Generalnie to chciałam już dawno powiedzieć, że fanem MCU jestem stosunkowo krótko. Avengers obejrzałam sobie z rok po premierze i do tego najpierw tak nieco od niechcenia. Dlatego Romanowa z miejsca jakoś tak mi przypadła do gustu - mea culpa, ale przypomnij sobie scenę na samym początku widzianą oczami nagle zainteresowanej siedemnastki. Nie sądzę, żeby kiedyś się to zmieniło, nawet jeśli w końcu zdam sobie sprawę, że to, co w niej teraz lubię jest po prostu sukowatością :D Głównie to chyba dzięki aktorce.
Racja, Yel ;) Muszę przyznać bez bicia, że wkradł mi się tutaj mały stereotyp z tymi szpiegami, ale ja lubię zimną wojnę i jarają mnie te całe teorie spiskowe, szpiedzy rozsiani po całym świecie, dywersje i cała reszta.
Swoją drogą - nie masz mi za złe, że tak grzebię w Twojej przeszłości?
Kapuję - chciałaś być sobą, a ona ci to zabrała. A przy okazji to chciałam spytać, dlaczego przez tyle czasu Natalia podszywała się akurat pod ciebie? Dlatego że jest złośliwą jędzą, czy po prostu było to jakoś narzucone z góry?
To brzmi... aż się dziwię, że to piszę, ale całkiem podniośle i nawet fajnie. I jak się poczułaś? Lepiej? :)
*N, odnotowałam cytat z czarnego kota - i zatęskniłam za jej swobodnym stylem :( A może Ty naskrobałaś coś nowego?