19 września 2015

Astrid Löfgren

Chyba że chodzi o jakieś "zawodowe" (jak mam to, do cholery, nazywać?) sprawy. To się raczej nie nudzi. Czy może jednak się mylę?
No i tutaj zgodzę się ze wszystkim. Swoje wnioski wysnuwasz z obserwacji, doświadczeń czy gdzieś to przeczytałeś?
Już nie wiem co jest wskazane a co nie. Z jednej strony mówienie to wielki plus, bo masz z ludźmi kontakt, jaki by on nie był, a z drugiej zmuszanie się wyrabia konkretne zachowanie. Mam tu na myśli to, że w przyszłości może stać się tak, że bez takiego zmuszania nie będziesz chciał, ba, nie będziesz w stanie w ogóle z kimkolwiek rozmawiać.
"Cholernie popieprzone" to chyba odpowiednie określenie dla tego typu spraw. I to, że mogę sporo na ten temat powiedzieć, wcale nie znaczy, że lubię o tym mówić i robię to z wielką chęcią. Bo hej, naprawdę sądzisz, że opowiadanie o tym, jak zastrzeliłem gościa przez ścianę, sprawia mi jakąś wielką przyjemność? Jasne, potwierdza to tylko to, że jestem świetny, ale poza tym jakoś nie sprawia mi to frajdy.
Wiem tyle, że to wiem. Nie mam pojęcia skąd, ale wiem.
Chyba jednak zmieniam zdanie, "cholernie popieprzone" to jest całe moje życie. I to ujęte w bardzo łagodnych słowach.

1 komentarz:

  1. Nie chodziło mi o to, czy to lubisz, ale jak sam mówiłeś nie ma tematu, z którego byś nie zboczył na te cholernie popieprzone - no niech będzie, chociaż trochę zbyt ogólne jest to określenie, skoro dotyczy wszystkiego. Nie sądzę, że sprawia to przyjemność, ale te zbaczanie z czegoś musi wynikać. Zaraz powiesz, że tylko na tym się znasz, ale to chyba nie wszystko.
    Można podejrzewać, że przez to, że twoje życie u Rosjan czy hydrowiczów było jeszcze wyraźniejszym schematem niż te normalne, prowadzone przez zwyczajnych ludzi. Stąd też mogłoby się brać tak krytyczne podejście w aspektach wolności, któremu właściwie nie mam prawa się dziwić.
    No nie przesadzaj, nie całe. Kilkanaście lat mniej popieprzonych na pewno by się znalazło. Zawsze coś.

    OdpowiedzUsuń