Ale chyba robisz to kiedy już musisz, prawda? Jeśli atakujesz to nie dlatego, że ci się tak podoba i ogólnie bo tak, tylko w obronie własnej (ta, ja się w ogóle dziwię, że te chojraki się nie boją do ciebie podejść).
Chyba się domyślam z jakich względów gorzej, więc pozostawię już ten temat w spokoju.
E tam, gorzej by było gdyby jakimś cudem wróciła ci pamięć z żywota plemnika. To dopiero byłoby dziwaczne.
Uwielbiam takie historie. Można się rozpłynąć. Prawda wyszła na jaw czy cieszyłeś się wspomnieniem ciasta dłużej?
Między "robię, bo muszę" i "robię, bo to zajebiste i mnie kręci" jest jednak znaczna różnica, prawda? Dlatego mówię, że jest ze mną aż tak źle, bo nie czerpię z tego satysfakcji. W większości przypadków, bo zawsze są wyjątki od reguły. Ale w znacznej większości nie czerpię.
Cóż, znając moje popieprzone szczęście, nie zdziwiłbym się, gdyby tak się stało. Jak sobie przypominać, to sobie przypominać, nie?
Jemu i tak nikt by nie uwierzył, bo wtedy było jeszcze ze mnie przecież takie grzeczne, urocze dziecko, a Becca by mnie nie wsypała. A do tego moja bobe była naprawdę dobrą kucharką. Pamiętam, że w Chanukę zawsze robiła bliny, a jej cymes był prawdziwym mistrzostwem.
Nauczona doświadczeniem wolę się upewnić dziesięć razy. A jeśli czerpiesz z tego satysfakcje to wtedy, kiedy możesz się poznęcać nad kimś, kogo bardzo, ale to bardzo nie lubisz? W sumie uczciwe. Znaczy w tych popieprzonych standardach i w popieprzony sposób.
OdpowiedzUsuńMatko, nie, niech te twoje szczęście nie będzie takie popieprzone.
A próbował się tłumaczyć? Mścił się czy wam darował te małe kłamstewko? Zjadłoby się coś z babcinej kuchni, co?