N, nie pozwól jej zniszczyć włosów farbą! No chyba, że Winnie podzieliłby się swoim sposobem na utrzymanie ich w dobrej kondycji. Obawiam się, że przefarbowanie włosów to byłoby zdecydowanie za mało na przerwanie klątwy.
Odważnie. Kiedyś z koleżankami z roku postanowiłyśmy zrobić genogram – coś jak drzewo genealogiczne – Forresterów z „Mody…”. Matko, to było tak okropne doświadczenie, że nawet do połowy nie doszłyśmy. A robiłyśmy w piątkę albo szóstkę. Ale alkohol zdecydowanie powinien pomóc. Także powodzenia, miłego weekendu i czekam na wrażenia!
Oj tam, raz się zdarzyło. Dobrze, że nie dał jej klapsa z tej zazdrości o nagrodę, wtedy dopiero by się na własnej skórze przekonał, kogo wziął na wychowanie. Odechciałoby mu się tacierzyństwa.
/Czego biedny Bucky by nie zrobił, i tak będzie źle. A tajemnicą pięknych włosów i tak się nie podzieli, egoista jeden.
/Poszperałam w google i stwierdziłam, że drzewko z OUaT wcale nie jest aż tak skomplikowane (np. klik). Ale znalazłam też takie z X-menów - klik. I tutaj z połapaniem się jest już o wiele trudniej. Z "Mody..." bałam się nawet szukać.
/Bucky'ego trzeba podziwiać, bo niejeden na jego miejscu już by nie wytrzymał i rzucił to wszystko w diabły. I nie mam tutaj na myśli tylko Kobik, ale także resztę tej gromady, którą Bucky próbuje jakoś dowodzić. A że obiecano nam niezłą dramę na linii Bucky-Steve, biedak będzie musiał pewnie jakoś przemówić Rogersowi do rozsądku i wytłumaczyć mu, że jest idiotą, nie agentem Hydry.
A teraz powzdychajmy nad pięknem jego fryzury:
Cóż, chociaż nie wygląda już jak ofiara operacji plastycznych. Jakiś plus.
Steve, chyba często się was tak nazywa. To tylko dowód na to, jak bardzo jesteście ze sobą zżyci. Chciałabym kiedyś móc mówić o kimś tak, jak ty wypowiadasz się o Bucky’m.
Mówisz o Peggy? Ugh, chyba uderzyłeś w złą strunę, że aż Buck się wycofał. Cóż, sytuacja nie jest zbyt zachęcająca do budowania głębszych relacji, ale zawsze można życzyć ci powodzenia.
/Najbardziej upodobali to sobie Dugan z Moritą. Lubią nam tak dogryzać, ale chyba zniechęca ich to, że nieszczególnie nas to obraża. Bucky to jeszcze często podchwytuje temat, nie zważając na to, że sam siebie "obraża". Ale cóż, ważny jest dystans do siebie.
/Tak, mówię o Peggy... agentce Carter, znaczy. Doskonalę zdaję sobie sprawę z tego, że to nie czas i miejsce na nawiązywanie... głębszych relacji, ale zawsze można spróbować za jakiś czas, prawda? Jestem cierpliwym człowiekiem, poczekam tyle, ile będzie trzeba.
/A Bucky? Jego pierwsza rozmowa z Gail Richards była najbardziej żenującą rzeczą jaką widziałem. Słowa nie potrafił wykrztusić, tak się jąkał.
Bucky, każdy medal ma dwie strony, niestety. Ale przynajmniej dobre jest w tym wszystkim to, że macie jednak siebie nawzajem na oku. Gdyby nie to, pewnie obaj umieralibyście ze strachu, co dzieje się z tym drugim. A ty już szczególnie, bo nie da się ukryć, że jesteś bardzo opiekuńczy.
/I tak prawie umieram, ma'am, bo boję się, że kiedyś kogoś przeoczę, że nie zareaguję zbyt szybko, że chybię. Żeby ten idiota chociaż używał broni, którą nosi przy sobie chyba tylko dla ozdoby. Macha tylko tą tarczą, albo jeszcze lepiej - rzuca nią gdzieś, więc przez chwilę jest niemal bezbronny. Gdyby siedział w domu, nie byłoby takiego problemu, bo dziewczyny miałyby na niego oko. A tak martwią się nie tylko o mnie, ale też o niego. Aż nie chcę wiedzieć jak zareagowała moja ma, kiedy dowiedziała się co nawywijał. Oberwie mu się za to. I bardzo dobrze, bo zasłużył.
A więc trzeba podtykać mu pod nos blondynki albo brunetki, tak dla urozmaicenia i zminimalizowania ewentualnej traumy.
OdpowiedzUsuńZ "Mody..." wyglądało podobnie jak z OUaT, tyle że jeśli zaczniesz nakładać na to relacje, pochodne związki, i jeszcze inne sprawy, zaczyna być naprawdę skomplikowanie. Z X-menów wygląda strasznie. Podziwiam tego, kto to zrobił.
Wpakował się w niezłe przedszkole, nie ma co, ale radzi sobie, to najważniejsze. Już to widzę, jak mu tłumaczy.
Jak widać Natasha sprezentowała mu prostownicę. Świetnie. Niby nie wygląda jak ofiara operacji plastycznych, ale pod maską może skrywać usta przypominające glonojada.