8 września 2016

Astrid Löfgren

N, w takim razie bardzo mądre posunięcie twórców, bo nie ma to jak wyzwania.
O nie, nie pozwoliłabym mu na to. 
/Może sądzili, że skoro pan Fassbender jest całkiem niezłym aktorem, to potrzebuje większego wyzwania i tydzień przed nakręceniem tych scen zmienili jakieś miasteczko w Ameryce na Próczków i nabazgrali dialogi na kolanie? To miałoby sens.
/A tam nie pozwoliłabyś. Kto byłby nauczycielem i specem od kantowania, on czy ty?
Steve, dobrze, że nie jesteś kobietą.
Załatw mu kuchenkę indukcyjną. Ma jakieś popisowe danie? 
S: Bucky robi całkiem dobry cymes. Dostał przepis od siostry, która miała go jeszcze po ich babce, więc się ucieszył. Robi też... Nie wiem jak się to nazywa, ale to taki deser z maku i orzechów smażonych w miodzie albo w jakimś słodkim syropie i podawanych z ryżem.

B: To makagiki, nauczyłbyś się w końcu, skoro je tak lubisz.

S: Nazwa ciągle wypada mi z głowy, co poradzę? Ale zapamiętałem cymes, możesz być ze mnie dumny.
Bucky, nie wiedziałam, że masz kuratora. Na długo ci go ustanowili? 
 Nie no, nie na jakoś szczególnie długo. Najwyżej na dożywocie. Jego dożywocie, oczywiście, bo moje będzie trochę dłuższe. Ale to i tak lepsze niż więzienie, nie? A że jestem bardzo grzeczny i uroczy, a moim największym przewinieniem jest zawstydzanie Stevena, może odpuszczą mi szybciej.

1 komentarz:

  1. N, tylko dlaczego nie poszli dalej i nie wymyślili tego dwa dni przed kręceniem? Końcowy efekt wywołałby opadnięcie szczęki, a nie tylko upadek na kolana.
    On, pod warunkiem, że krok po kroku by wszystko wyjaśnił. A gdyby nie, to ja bym wtedy stała się specem od manipulowania. I byłby impas.

    Steve, uwielbiam to słodkie cholerstwo, więc zazdroszczę, że Buck ci je robi. Cymes babci Barnes chyba już obrósł w legendę.

    Bucky, grzeczny i uroczy, mówisz? Chyba tylko Steve może to potwierdzić. Dobra, ty zawstydzasz jego, a on ciebie?
    I zrób mi makagigi. Proszę.

    OdpowiedzUsuń