8 września 2016

Astrid Löfgren

N, czasami ma się wrażenie, że nikt, kto danym językiem włada, z aktorami nie pracuje. I mamy później taką Natashę, Henryka i biednego Winniego, którzy pieprzą trzy po trzy, nie wiedząc o czym.
Ale to my się mamy nauczyć grać w pokera. Powinna być obopólna korzyść.
/Pomijając lekkie seplenienie, akurat Winnie to pieprzył trzy po trzy, bo zawalili tłumacze. A jeśli chodzi o Henryka, brzmiało to ponoć tak, nie inaczej, bo pan Fassbender miał tylko kilka dni na nauczenie się kwestii w języku, którego zupełnie nie zna i który nie należy do najłatwiejszych. Więc można mu to wybaczyć.
/Oj tam, on i tak rozegrałby to wszystko tak, by wyszło na jego.
Steve, aj tam, są inne czasy. Stuprocentowa matka już nie oznacza tylko i wyłącznie kury domowej. Podział obowiązków i te sprawy, więc po co wpędzać się w kompleksy. W każdym razie Bucky gotuje, tak? Sprawdza się?
 Nie powiedziałbym, że wpędza mnie to w kompleksy. Może i przez to nigdy nie będę idealną kurą domową, ale przynajmniej nie muszę stać przy gankach. I bardzo się z tego cieszę, bo Bucky jest w tym jednak dużo lepszy niż ja. Boję się co prawda zostawiać go samego w kuchni, bo znów może coś podpalić - jak ostatnio swój rękaw, a zdarza mu się to zadziwiająco często, ale wciąż potrafi dość dobrze gotować.
Bucky, parę czułych słówek i by wybaczył. Czy to nie działa? 
 Nie no, Steven wybaczyłby raz dwa. Z kuratorem byłoby gorzej, jego nie mógłbym chyba wycałować, bo to tylko pogorszyłoby sprawę.

1 komentarz:

  1. N, w takim razie bardzo mądre posunięcie twórców, bo nie ma to jak wyzwania.
    O nie, nie pozwoliłabym mu na to.

    Steve, dobrze, że nie jesteś kobietą.
    Załatw mu kuchenkę indukcyjną. Ma jakieś popisowe danie?

    Bucky, nie wiedziałam, że masz kuratora. Na długo ci go ustanowili?

    OdpowiedzUsuń