21 października 2016

Astrid Löfgren

N, gdyby matczyny instynkt im się włączał, to pomagałyby mu wstać z przerażeniem w oczach i pochuchałyby, żeby nie bolało. Może w wersji dla dorosłych z jakimś śmielszym cmokiem czy coś.
I takie są najgorsze. A jeszcze gorsze jest to, że za każdym razem jest rzesza fanek takiego tworu, co utwierdza autorkę w przekonaniu, że robi to dobrze. Strach pomyśleć, co powiedziałaby taka komuś, kto ocenia prace maturalne z polskiego. Och, na pewno zrobi się jej miło <3 
/Masz mnie, nie mam instynktu i nie wiem jak działa :( Ale nie oszukujmy się, każdy zrobiłby aww na biednym, poobdzieranym Buniem. Pomógłby wstać, pochuchałby/pocałował, żeby nie bolało, ale aww musiałby być!
/Za każdym razem, jak czytam takie "książki" (autorki tak miernych opek z wattpada zawsze nazywają je "książkami"), zastanawiam się nad tym, czy są tak samo mądre w rozmowach ze swoimi polonistami czy historykami. Bo przecież ona nie ma obowiązku pisać poprawnie, spacja i cztery wykrzykniki obrazują jej indywidualizm, a złe odmiany imion i nazwisk "ułatwiają czytanie". A brak jakiegokolwiek pojęcia o drugiej wojnie jest tym gorszy, że przeczytanie głupiej notki na Wikipedii, pomogłoby ich uniknąć.
Wanda, co to za rośliny? Jakieś zioła? No i myślę, że w jakimś sensie to nie do końca udawanie, bo jest normalnie na tyle, na ile w tej sytuacji może być. A że nie jak dawniej? Przeszłość się nie powtarza. Znaczy bez żadnej pomocy. 
/Mały Miodokrzew, Buchu, orchidea, paproć i malutki bananowiec. Mam ogromną nadzieję, że nie zmarnieją z dala od tego klimatu i naturalnego słońca. Nie chciałabym musieć ich wyrzucić. To byłaby naprawdę wielka strata.
Steve, zazdroszczę. Rozmawiam z nim od półtora roku i dalej gościa nie rozumiem. Normalnie jakbym czytała instrukcję obsługi rakiety kosmicznej. No, ale nieważne. Co tam słychać? Kiedy wyruszacie? 
/Cóż, mam takie ułatwienie, że spędzam z Bucky'm naprawdę dużo czasu. A bezpośredni kontakt sporo ułatwia, prawda? Zwłaszcza, że Buck bywa czasem dość... ekspresyjny. 
/I wyruszamy za dwa dni, najpewniej tuż po zmierzchu, by być na miejscu z samego rana.
Bucky, no jakbyś mówił o sobie. 
 Jest między pewna drobna, maluteńka różnica - ja nie jestem normalny i nawet nie udaję, że jest inaczej. 

1 komentarz:

  1. N, ja też nie wiem, ale tak to sobie wyobrażam na podstawie obserwacji niektórych mamusiek. Czasami to aż histeria, więc z Bucky’m i jego dziewczętami mogłoby być podobnie. Aww to podstawa, masz świętą rację!
    Nie mogę przestać się podśmiewywać. „Sienkiewicze” naszych czasów. Wikipedia boli. Zupełnie inaczej wyglądają techniczne błędy czy pomylona nazwa, które jeszcze da się znieść, a inaczej pomieszanie faktów historycznych albo nadbudowywanie czegoś i naginanie rzeczywistości.

    Wanda, Buchu? Co to za roślina? Dlaczego byłaby to wielka strata?

    Steve, oczywiście. To większość sukcesu. I chyba nie chcę wiedzieć, jak wygląda jego ekspresja.
    Daleko macie do tej bazy?

    Bucky, a może też jestem nienormalna, ale udaję, że nie?

    OdpowiedzUsuń