N, co najwyżej zrobi mi się słabo od tej słodkości.
A może jednak będzie w tym wszystkim coś nowego, zaskakującego?
/Przyznaję, że wkleiłam tę drobinkę głównie po to, by przed przyszłymi tekstami (#55 i kolejną częścią "Nieba...") było coś choć odrobinę radośniejszego.
/Przyznaję, że sama nie mam zamiaru tknąć tego nawet kijem przywiązanym do innego kija, ale i tak pewnie poznam szczegóły, dopytując o wątek z Kobik, więc dam znać jak to rozwiązali. Ale nie oczekujmy zbyt wiele.
Steve, zawsze możecie zmienić mu imię. Jak byś go nazwał? W jakim w ogóle wieku jest Leo?
Wypowiadają się o was negatywnie? Czy może wręcz przeciwnie?
/Nie ma nawet pół roku, brakuje mu do tego dwóch tygodni. Nie zdążył się więc raczej przyzwyczaić do swojego imienia, zwłaszcza, że zapewne nie często ktoś się do niego tak zwracał. Jednak nie zabiegałem myślami tak daleko, by rozmyślać o potencjalnym nowy imieniu dla niego.
/I cóż, oczywiście, że tak, pojawiają się również te niezbyt miłe komentarze. jednak nie jest to nic, czego byśmy się nie spodziewali. Naprawdę nie dziwni mnie fakt, że niektórym... środowiskom urąga fakt, że Kapitan Ameryka spotyka się z mężczyzną. I to takim, który dla nich uchodzi za zdrajcę. Nie przejmuję się jednak tym, co mówią czy piszą na nasz, czy mój temat. Nauczyłem się nie wchodzić w dyskusję z takimi typami, ponieważ i tak niczego bym tym nie osiągnął.
Bucky, no w sumie nie oprócz. Tobie też jest teraz lżej, tak jak Steve'owi?
Doskonale cię rozumiem. Jesteś bardziej na tak czy na nie?
/Ani mi lżej, ani mi ciężej. Ludzie i tak o mnie gadali, niektórzy dobrze i to było takie "On tyle wycierpiał, więc bądźmy wrzodem na jego tyłku, piszmy o nim, śledźmy go i róbmy mu zdjęcia", a niektórzy źle, tak wiesz "To morderca, więc róbmy mu zdjęcia i obsmarowujmy w necie, bo nie mamy jaj, by powiedzieć mu to w twarz". Teraz jest to samo. Tylko bardziej. No i mogę obłapywać go publicznie. Taki plus.
/I póki co jestem na może, choć bardziej w stronę może tak. Stanę się bardziej zdecydowany, jak skończę czytać stertę książek o dzieciach i rodzicielstwie, którą zorganizowałem.
N, to było do przewidzenia, bo kiedy tylko pojawi się coś weselszego, w następnym tekście jest terror emocjonalny.
OdpowiedzUsuńTo na pewno będzie porywające. Tak.
Steve, ale prawdopodobnie dalibyście mu nowe, nie?
A umiesz się z takich komentarzy śmiać?
Bucky, a czy kiedykolwiek ktokolwiek na ulicy odważył się powiedzieć ci coś prosto w oczy? I świetny plus, podoba mi się.
I co, jakie wnioski po przeczytaniu części tej sterty?