9 października 2016

Astrid Löfgren

N, to było do przewidzenia, bo kiedy tylko pojawi się coś weselszego, w następnym tekście jest terror emocjonalny.
To na pewno będzie porywające. Tak. 
/Zrobiłam się zbyt przewidywalna. Muszę zacząć trochę słodzić, żeby znowu jakoś uśpić waszą czujność. Albo żeby wszyscy oczekiwali dramy, a tu zonk, wszystko jest wspaniale.
/Zakład o dychę, że znów dadzą scenę:
N: James?
B: Natasha? Ty tutaj?
Mam przerzucie, że będzie to słowo w słowo to samo, a nawet rysunki będą bardzo podobne. bo w tej serii już kilkukrotnie pojawiły się niemal identyczne sceny. Tylko gorzej narysowane.
Steve, ale prawdopodobnie dalibyście mu nowe, nie?
A umiesz się z takich komentarzy śmiać? 
/Jeśli Bucky miałby zgrzytać zębami i coś niszczyć przy każdym wołaniu na niego Leo to tak, zmiana byłaby zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem.
/I cóż, tak, nauczyłem się z tego śmiać. Czytanie komentarzy o tym, jak to obrażam prawdziwych Amerykanów, mianując się Kapitanem Ameryką, naprawdę nas rozbawiły. Na szczęście było ich tylko kilka, policzyć by je można na palcach jednej ręki, i nie zostały przyjęte zbyt ciepło.
Bucky, a czy kiedykolwiek ktokolwiek na ulicy odważył się powiedzieć ci coś prosto w oczy? I świetny plus, podoba mi się.
I co, jakie wnioski po przeczytaniu części tej sterty? 
/Em... Kiedy jeszcze trwał mój proces, a cała ta szopka trwała dość długo, często bywało, że pod sądem natykaliśmy się na ludzi. Spora część była... No, niektórzy byli bardzo konkretni i wykorzystywali to, że nie mogłem żaden w sposób zareagować, by nie wyjść na agresywnego. Ale, tak szczerze, wtedy nie miałem nawet najmniejszej ochoty, by reagować. To wyciąganie wszystkich brudów mnie dobiło. Znaczy, dobiłoby mnie, gdyby nie Steve. Ona jakoś trzymał mnie w ryzach... No, ale nic. Było i minęło, nie? Teraz jest dobrze, a ja mogę klepać go po tyłku, kiedy i gdzie zechcę.
/No i wnioski są takie, że zamiast dziecka chyba lepiej adoptować psa. On przynajmniej nie ma młodzieńczego buntu i nie będzie trzeba płacić za jego studia. Może jedynie zeżreć ci buty. Och, no i odkryłem, że są smycze dla dzieciaków. Fajny wynalazek. 

3 komentarze:

  1. Zły nagłówek dałaś, ale to miło że o mnie myślisz <3
    Plus na początku kminiłam kiedy to napisałam xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj no, twój nick jest krótszy, a ja spojrzałam nie na tę etykietę i jakoś tak wyszło. Ale poprawiłam :P

      Usuń
  2. N, ja tam spodziewam się niespodziewanego, i nawet coś, co niekoniecznie jest nowością, w jakiś sposób zaskakuje.
    Wow, porwał mnie ten dialog.

    Steve, a te bardziej pozytywne głosy jak brzmią? Ludzie was chwalą, życzą najlepszego, itd., tak standardowo?

    Bucky, no a sądzisz, że ktoś potrafiłby stanąć przed tobą sam na sam, bez tłumu ludzi, zgrai mediów i całej reszty, i powiedzieć, że coś do ciebie ma? Możesz i pewnie ten fakt wykorzystujesz kiedy tylko się da, co?
    O, i właśnie dlatego jestem zdania, że lepiej nie zapędzać się z literaturą fachową zbyt daleko. Już lepiej skup się na niemowlęctwie i wczesnym dzieciństwie, żebyś nie zrezygnował już na starcie. No i prawda, że fajny? A jaki praktyczny.

    OdpowiedzUsuń