N, tak poważnie to nie zdziwiłoby mnie to ani trochę.
W awaryjnej sytuacji mogłabyś użyć "materiał robiący za powierzchnię nośną". Chociaż nie, membrana ładniej brzmi. Znając jego szczęście to w coś walnie i tyle będzie z szybowania.
/Mogłoby się jeszcze okazać, że po tym, jak kula przeniosła duszę Steve'a w ponadprzestrzeń, ta już nigdy tak naprawdę nie wróciła do ciała i wszystko, co potem się wydarzyło, było urojeniami Steve'a. Tak, tak właśnie było.
/Nie no, nie będę aż tak wredna, by przy pierwszej próbie szybowania walnął w jakieś drzewo.
Steve, chyba nie da się przeoczyć, że coś jej uwiera albo boli, prawda?
To nie uwieranie na zasadzie "moje buty są o numer za małe", a raczej... Nie wiem jakie porównanie byłoby tutaj najodpowiedniejsze. To różnica milimetrów, którą ciężko jest wyłapać, powie to każdy, kto miał do czynienia z osobą zaprotezowaną. Jednak zawsze udaje nam się to wyłapać na czas, nigdy nie doszło do poważniejszych otarć, a jedynie do kilku siniaków, które spowodowało bieganie.
Bucky, mam wrażenie, że się nie zrozumieliśmy. Że ja coś źle zrozumiałam. Absolutnie nie miałam na myśli, że doprowadzacie je do stanu "wszystko mi wolno".
Tu też coś źle zrozumiałam, bo mówiłeś o profitach w postaci dobrej prasy, to mnie chyba zmyliło. No ale nic, to fajnie, że znalazłeś coś, co pewnie lubisz, skoro wciąż to robisz.
/Ja zrozumiałem to jako sugestię, że choć my uważamy, że zrobił to niechcący, to tak naprawdę był to przejaw dziecięcej "ciekawości i złośliwości", na który zapewne nie zareagowaliśmy tak, jak trzeba, stąd wypowiedź o tym, co należałoby zrobić. Ale oboje mogliśmy się nie zrozumieć, zapewne tak było, więc nieważne.
/Nie, nie powiedziałem, że dzięki temu dorobiłem się dobrej prasy. Gardzę takimi zagrywkami, więc wypraszam sobie. Powiedziałem, że zapisałem się na niego po tym, jak zostałem oficjalnie uniewinniony i miałem już na koncie kilka akcji, dzięki którym dorobiłem się dobrej prasy. A to zupełnie nie to samo.
N, o tak, tak było. I to by wiele wyjaśniało.
OdpowiedzUsuńAle przy drugiej to właściwie czemu nie :P
Steve, odpowiedniego porównania chyba nawet nie ma. Ale wiem, o co ci chodzi. Myślisz, że gdybyście jej nie adoptowali, to miałaby mimo wszystko możliwość takiego rozwoju, jaki staracie się jej zapewnić?
Bucky, nie cierpię tych dni, kiedy z trudem wyłapuję, co ktoś mówi. Nie wiedzieć czemu założyłam, że w tej konkretnej sytuacji z puszkami dzieciakom uszło wszystko płazem, ale skąd to wytrzasnęłam, to nie mam pojęcia. W każdym razie przepraszam, nie miałam złych zamiarów.
No i właśnie. Powtórka. A więc tak właściwie to dlaczego zainteresowałeś się wolontariatem?