N, gdy zacznie być kandydatem na męską wersję teściowej, nauczy się od razu, jak odpędzać dziewczęta od syneczka. O miłych słowach zapomną obydwaj.
Bucky-Stucky daje radę, więc standardowy też mógłby. Najpierw trening ze zwierzakami, oczywiście. Albo fakt dokonany, wtedy może by się spiął. Ale ja wiem, czekają go inne, gorsze ciosy w tyłek niż marudzące dziecko.
Twoim zdaniem rzeczywiście wyszedł bardziej ludzko?
/Proszę cię, Bucky ma bycie męską wersją teściowej we krwi. I to właśnie mnie martwi :P
/Bucky-Stucky daje radę, ale nie zapominajmy, że jego życiorys po CA:WS różnił się od tego standardowego - nie było ucieczki przed wielkim, złym kotkiem z ostrymi pazurkami i żądzą mordu, a była za to terapia. Dlatego nie jest tym rozedrganym kłębkiem nerwów z humorami jak baba w ciąży, który znamy, a jest nawet dość znośny i fochy wyładowuje na Stevenie
/Cóż, dla mnie Steve nigdy nie był nieludzko wyidealizowany, więc dokładanie mu tego etapu w życiu nie było konieczne.
Nie jest łatwo zapanować nad sprzecznymi uczuciami, tym bardziej jeśli chodzi o ojca, osobę przecież tak ważną w życiu. Kochasz, bo tata, nienawidzisz, bo tyran. Złotego środka próżno w tym szukać. Trochę cię rozumiem, chociaż z innej perspektywy. To po prostu boli, ta sprzeczność, więc myślę, że z tego te usprawiedliwianie może po trosze wynikać. Chcesz się czuć lepiej.
Okej, chyba Bucky wlazł na niestabilny grunt, więc pewnie nie chcę pytać, kto ubiegł, i tak dalej, co nie?
Nieśmiało chciałam właśnie zapytać o sekret tych włosów… Bo zazdroszczę strasznie.
No i tak, zapomniałam, że Ian miał jakieś pół roku, kiedy go znaleźliście. Mroczne są jeszcze chwile, kiedy twoje dziecko ulewa właśnie wtedy, kiedy je przebierzesz, a do tego zaczyna płakać wtedy, gdy tylko zamkniesz oczy.
Steve: Wmawiano mi raczej, że skoro to ojciec, to muszę go szanować. Miłość była sprawą drugorzędną i niemal od początku wiedziałem, że on nie kochał mnie, a ja nie kochałem jego. A także, że go nie szanowałem, ponieważ nie był kimś, kto na to zasługiwał. Po prostu się go bałem i zwyczajnie mi ulżyło, kiedy wyszedł i już nie wrócił. Później dowiedzieliśmy się, że się upił i wdał w jakąś burdę. Ktoś znokautował go i to już na stałe.
Bucky: I bardzo dobrze. Należało mu się od dawna.
S: Bucky...
B: Co? Mówię to, czego ty uważasz, że nie wypada mówić na głos. Nie wiedzieć dlaczego, bo już to przerabialiśmy i...
S: Właśnie, już to przerabialiśmy, więc skończ temat, proszę, i zacznij przechwalać się wspaniałymi genami.
B: A żebyś wiedział, że zamierzam. Bo mam wspaniałe geny i miałem je jeszcze przed serum. Geny mamy Barnes. Stąd te boskie włosy, zazdrośnicy.
S: To ten moment, w którym powinienem powiedzieć, że cały jesteś boski, tak?
B: Zdecydowanie tak. Tylko, że niestety węch też mam boski. Dlatego tamten okres nazywamy mrocznym okresem. Bardzo mrocznym.
N, w takim razie nie ma problemu i Ian będzie bezpieczny <3
OdpowiedzUsuńNo tak, to oczywiste. Bucky-Stucky potrafił się aktywizować sam, Bucky’ego standardowego aktywizuje wszystko z zewnątrz. Tu jest pies pogrzebany, bo on tylko czeka, aż ktoś mu powie, co ma robić. Sam nie wie, dopiero się uczy, ale kombinuje.
Cóż, oczekiwania społeczne są jakie są, „trzeba” wchodzić w role, jakie są nam narzucane. Rodzice muszą kochać swoje dzieci, dzieci muszą kochać rodziców, a czasem to wszystko to zwykły bullshit, jak źle by to nie brzmiało. O tym się nie mówi, bo po co. Ciężko jest uświadomić sobie i pogodzić się z faktem, że czuje się zupełnie inaczej, niż oczekuje i wymaga tego kultura czy środowisko. A poczucie winy pozostaje, bo przecież nie spełnia się wzorca, każdy naokoło ocenia i już jest jazda na samoocenę, więc człowiek się ratuje tak, jak potrafi.
Chcę te geny. Mogę trochę ukraść jakoś? Nawet nie wiecie, ile teorii powstało podczas fal zachwytu nad tą czupryną.
Całe szczęście na ten jeden mroczny okres przypada całe mnóstwo innych, barwnych.