27 stycznia 2017

Astrid Löfgren

N, obejrzałam nad ranem, nie do końca przytomna, ale to było tak... złe, że nie mam słów. Dobrze, że chociaż Floki się zasapał. Początkowo myślałam, że oni mają po prostu rozstawione grupy, a nie że zapierdalają, za przeproszeniem, w tę i z powrotem przez las.
A wydasz jakiś tomik? Przytulę chętnie. 
/Też tak myślałam i miałoby to wtedy nawet sens, póki nie zorientowałam się, że Ivar magicznie pojawia się i tutaj, i tutaj. Poważnie? Piechota zdążyłaby okrążyć armię Sasów, zanim ci zdążyliby KONNO przebyć odcinek prostej drogi? A Floki się zasapał, jasne. Tylko co z tego, skoro chwilę później rześko prześcigał rydwan Ivara.... Ragnar, proszę cię, wróć i napraw ten serial.
/Odeślę ci w zamian za scenariusz z autografem <3
Steve, no ale jakoś wpływa ta radość na spędzanie czasu, nie? Czyli co, jesteś zdecydowany na terapię?
I powiedz coś temu durniowi, bo mnie rani non stop. 
/Nie do końca, niestety. Czy mam dobry, czy zły humor, muszę zajmować się tym samym. Zmienia się więc głównie jedynie moje nastawienie do sprawy i to, co robię po wykonaniu wszystkiego, co znajduje się w moim planie dnia. Jak mam zły humor, to siedzę, zadręczam się i psuję go innym. I tak, jestem zdecydowany. Jeśli zwątpię, to nigdy tego nie zrobię.
/I dobrze, powiem.
Bucky, się szykuj.
 Skarżypyta.

1 komentarz:

  1. N, obawiam się, że nawet Ragnar by tu nie pomógł. Żenujące były te wyścigi. Może według nich wikingowie byli cholernymi długodystansowcami szybszymi od koni?
    Muszę się szybciej zabrać za pisanie scenariusza zatem.

    Steve, a jak masz dobry humor? No, mądra decyzja.

    Bucky, miło mi.

    OdpowiedzUsuń