Nie! To nie Stucky! Nie doceniam! :(/W CA:TFA Bucky miał niewiele mniej czasu ekranowego, a mało kto w ogóle go zauważył. A to w sumie wina scenariusza, który niezbyt go wyeksponował, choć był dość istotną postacią - to dla niego Steve zarzucił kręcenie tyłkiem na scenie i został Kapitanem Ameryką. A Wyjące Komando? Zupełnie ich olali. Ale lepiej było skupić się na Peggy i jej dramatycznym patrzeniu w dal, i to jej dać serial, i to ją wszędzie wpychać jako cameo, nie HC. Bo już nie przesadzajmy, co jak co, ale raczej jego przyjaciele, jego drużyna, jego bracia broni z okopów mieli na niego nieco większy wpływ niż kobietka, w której się podkochiwał, ale która trzymała go na dystans przez dwa lata, jednocześnie strzelając - i to dosłownie - focha, jak pocałowała go inna dziewczyna. Dlatego z jego filmowych niewiast zdecydowanie bardziej wolę Sharon - wiemy, że jest dobrą agentką, że potrafi skopać tyłek, ale nie jest usilnie kreowana na wielką, niezwyciężoną heroinę.
Ludzie nie wiedzieli co dobre plus po CA:WS dostrzegli to ci, którzy oglądają tylko filmy a nie znają komiksów :p stąd może ta spóźniona popularność xD
Bo wie, że on to jego szczęście! <3
/Bucky to jego szczęście i nieszczęście w jednym.
N: Uuu. A pewnie boli życie grzecznej dziewczynki, co?
Robię dokładnie to samo, co robiłam wcześniej. Zmienili się jedynie pracodawcy i legalność działań. Więc nie powiedziałabym.
Wiesz, to miłość zmienia człowieka, takie jest przekonanie. A kumple? Raz są, raz ich nie ma.. Może chcieli to w ten "psychologiczny" sposób ująć? Wielkie czyny czynimy z miłości, a pocałunek to zdrada :p więc mogła mieć focha xD
OdpowiedzUsuńAle i tak mało osób docenia Sharon, w sensie nazwia ja prędzej "ta od Kapitana" a nie "ta dobra agentka" :p
Czy to nie romantyczne?
N: a jak świadomość pracy dla Starka? Nie boli?
T: po co komu spa, by nim się jako właśnie zajmować?